Według często przytaczanych słów Conrada Hiltona, założyciela międzynarodowej sieci słynnych hoteli, przy wyborze nieruchomości ważne są przede wszystkim trzy czynniki. Po pierwsze – lokalizacja, po drugie – lokalizacja i wreszcie po trzecie – lokalizacja. Choć, co do zasady myśl ta przyświecała inwestorom przynajmniej od czasów starożytnych, w XXI wieku nabiera nowego znaczenia. W dobie coraz bardziej zaludnionych miast i coraz droższych mieszkań każdy skrawek terenu w najlepiej skomunikowanych częściach metropolii wydaje się po prostu bezcenny. Zmienia się też struktura społeczna. Rośnie liczba osób, które – czy to z wyboru, czy z konieczności – żyją samotnie, poszukują więc lokali mniejszych, ale usytuowanych w dzielnicach centralnych, by mieć łatwy dostęp do wszystkich wielkomiejskich atrakcji i udogodnień. Jak wynika z danych Eurostatu, w Polsce, mimo ciągłych problemów z pozyskaniem niewielkich, tanich mieszkań, gospodarstwa jednoosobowe już dziś stanowią nieco ponad 20%, ale na przykład w Danii, Finlandii, Niemczech i na Litwie to ok. 40%, a w Szwecji nawet 52%. Do państw z wysokim, 30-procentowym odsetkiem jednoosobowych gospodarstw domowych należą też Holandia, Austria, Japonia i Stany Zjednoczone. Tam, gdzie ziemia jest najdroższa, a miejska tkanka najbardziej zwarta, powstają obiekty o niezwykłych kształtach i wyjątkowo smukłych sylwetach, maksymalnie wykorzystujące powierzchnię działki. Pod tym względem prym wiodą zwłaszcza Tokio i Nowy Jork, ale to w stolicy Japonii realizowane są obecnie domy zaliczane do najwęższych na świecie, by wymienić tylko Lucky Drop House (proj. Atelier Tekuto, 2005), który w najszerszym miejscu ma zaledwie 2 m, 1.8-M Width House (proj. YUUA , 2012), mierzący na zewnątrz 2,5 m szerokości i 11 m długości czy czteropiętrowy Garden and House (proj. Ryue Nishizawa, 2011), wypełniający wąską działkę o wymiarach 8 x 4 m przy jednej z głównych ulic w centrum. O ile jednak w Tokio są to zazwyczaj budynki jednorodzinne, o tyle w Nowym Jorku przeważają wielorodzinne apartamentowce.
Do najsłynniejszych należą oddany do użytku w 2016 roku 9-piętrowy My Micro NY (proj. nARCHITECTS), zlokalizowany na niewielkiej działce o wymiarach ok. 13 x 32 m, a składający się z czterech wąskich wież szerokich na niewiele ponad 3 m, a także 43-piętrowy The Icon (proj. Ismael Leyva Architects) z 2008 roku, o szerokości zaledwie 7 m. Za najwęższy na świecie obiekt komercyjny uznawany jest Sam Kee Building w Vancouver. Dwukondygnacyjny pawilon, o szerokości 1,5 m, powstał w 1912 roku dla lokalnego biznesmena Changa Toya, a obecnie mieści biura firmy ubezpieczeniowej. Bez wątpienia najbardziej znanym jest jednak nowojorski Flatiron (proj. Daniel Burnham, 1902), wzniesiony na trójkątnej działce u zbiegu Broadwayu i Piątej Alei, który w najwęższym miejscu ma 1,8 m. Prezentowanemu w tym numerze biurowcowi u zbiegu Koszykowej i Pięknej daleko do światowych rekordzistów – w parterze przy skrzyżowaniu ma trochę ponad 4 m, ale w pokiereszowanym podczas wojny, pełnym luk w zabudowie śródmieściu Warszawy wyznacza nowy kierunek architektonicznych przemian. Kilkaset metrów dalej, między ul. Koszykową i Wilczą, na równie wąskiej, trójkątnej parceli rozpoczęła się już realizacja kolejnej smukłej plomby: nowego skrzydła hotelu Rialto według koncepcji medusagroup.