Biurowiec Q22, widok z alei Jana Pawła II

i

Autor: Archiwum Architektury Biurowiec Q22, widok z alei Jana Pawła II; by zapewnić odpowiednią ilość światła słonecznego budynkom mieszkalnym w sąsiedztwie, bryłę wieżowca odgięto i przechylono. Fot. Marcin Czechowicz

Wieżowiec Q22 w Warszawie

2017-01-27 10:49

Opracowanie projektu architekci poprzedzili szczegółową analizą zacienienia sąsiednich bloków i wpływu budynku na panoramę miasta. Jego bryłę przechylano i żłobiono nacięciami, ostatecznie uzyskując formę przypominającą kryształ – pisze Krzysztof Mycielski.

Nazwa obiektuBiurowiec Q22
Adres obiektuWarszawa, al. Jana Pawła II, róg ul. Grzybowskiej
AutorzyKuryłowicz & Associates, architekt Ewa Kuryłowicz (generalny projektant pracowni) Główny projektant: architekt Stefan Kuryłowicz (do 2011), architekt Jacek Świderski Zespół projektowy: architekci Maksymilian Dobkowski, Julita Jaskulska, Magdalena Pawlak, Marcin Szubski, Michał Tęskny, Anna Łaszkiewicz, Piotr Kuczyński (architekt sprawdzający)
Współpraca autorskaarchitekci Karolina Miklaszewska, Piotr Pietruczak, Ewa Stankiewicz, Marcin Ostrowski, Dominika Wojciechowska, Magdalena Krześniak, Martyna Tejwan, Krzysztof Nowotniak, Karina Kowalewska, Kamil Raczak, Dawid Stakun
KonstrukcjaBuro Happold
InwestorEcho Investment
Powierzchnia terenu3260.0 m²
Powierzchnia zabudowy2506.0 m²
Powierzchnia użytkowa53887.0 m²
Powierzchnia całkowita89273.0 m²
Kubatura329924.0 m³
Projekt2010–2013
Data realizacji (koniec)2016
Koszt inwestycjiNie podano kosztu inwestycji

Na początku transformacji, w połowie lat 90., opisując z Grzegorzem Stiasnym nowe realizacje wzdłuż ulicy Grzybowskiej, przyrównaliśmy ją do Schultzowskiej ulicy krokodyli, na której króluje pseudoamerykanizm, a architektura jest jak fotomontaż złożony z wycinków zeszłorocznych gazet. Późniejszy rozwój tego fragmentu Warszawy przerósł jednak nasze wyobrażenia. Z powodu zablokowanych inwestycji w oczywistym centrum miasta, jakim był plac Defilad, w ciągu dwóch dekad okolica Grzybowskiej zamieniła się we wzniesione bez miejscowych planów zastępcze city o intensywności zabudowy nieporównywalnej z żadnym innym miejscem w kraju.

Czytaj też: Najwyższy budynek w Polsce: Varso Tower |

Wielkoskalowe, peerelowskie bloki, poprzetykane starymi świątyniami i resztkami przedwojennych kamienic, całkowicie wynikowo wymieszały się tu z osiedlami deweloperskimi i zabudową komercyjną. Gęsty miszmasz różnych urbanistycznych porządków z upływem lat urósł do rangi jedynej metody kształtowania tej części śródmieścia. Stał się konwencją, wstydliwą, ale na swój sposób fascynującą. Stanowi wiarygodną ilustrację tego, czym jest dynamika dzisiejszej Warszawy, której zachodnie centrum przypomina miasto na drugiej półkuli. Po latach inwestowania zadziałał tu znany jeszcze w XIX-wiecznej Ameryce samonapędzający się mechanizm spekulacyjny. Kolejne zgody na wznoszenie wysokościowców wywindowały ceny działek do tego stopnia, że niemalże nic już poza drapaczami chmur nie opłaca się w tym rejonie budować.

Wieżowiec Q22 w Warszawie. Elewacja

i

Autor: Archiwum Architektury Otwierającą się na skrzyżowanie alei Jana Pawła II i ulicy Grzybowskiej strefę wejścia podkreślono, rozrzedzając w tym miejscu podział elewacji. Fot. Marcin Czechowicz

Wysokościowiec Q22, zlokalizowany przy skrzyżowaniu ulicy Grzybowskiej z aleją Jana Pawła II, można postrzegać jako klasyczny efekt tego zjawiska. Pod realizację inwestycji rozebrano niewysoki, współczesny hotel Mercure (proj. Juliusz Rouba, 1993). Co warto zauważyć, wraz ze zmianą wysokości zabudowy nowy biurowiec wnosi w tę okolicę również zasadniczą zmianę jakości architektury. I to z kilku powodów.

Projekt został poprzedzony analizą widokową wykonaną na makiecie dużego fragmentu miasta. Wieżowiec widziany z wielu stron zamyka nie tylko perspektywę dwóch arterii, ale też na przykład ulicy Grójeckiej, stanowiącej południową bramę do miasta. Autorom i inwestorowi zależało, aby budynek z każdego kierunku prezentował się korzystnie, co wydaje się oczywiste, ale w Warszawie regułą nie jest – by wymienić tylko wieżowiec projektu Daniela Liebeskinda, wyglądający fotogenicznie jedynie ze wschodniej strony.

Projektanci Q22 nie mieli prostego zadania również dlatego, że wznoszony pośród bloków z lat 60. drapacz chmur podlegał licznym ograniczeniom związanym z koniecznością zapewnienia dostępu światła do jednostronnych, gomułkowskich mieszkań. Architekci potraktowali te trudności jako pretekst do kształtowania bryły i przekuli w zaletę. Analizując wpływ na sąsiedztwo i kontrolując efekt na urbanistycznej makiecie, wieżowiec odginano, przechylano, żłobiono nacięciami, równolegle poprawiając z każdej strony jego smukłość. Nie zatracono przy tym przejrzystego i minimalistycznego charakteru architektury.

Bryła wyrzeźbiona została w jednym kawałku i w jednym materiale, dzięki czemu uniknęła lichej addycyjności charakterystycznej dla wielu okolicznych budynków wznoszonych od lat 90. Gmach o homogenicznej, szklanej skórze, przypominający kryształ, pomógł inwestorowi wypromować biurowiec jako ekskluzywny i zaawansowany technologicznie produkt z ponadczasową formą. Kluczowe miejsca w obiekcie, jak otwierającą się na skrzyżowanie ulic strefę wejścia czy dwupoziomowe biura na najwyższych kondygnacjach, zaznaczono z zewnątrz dyskretnie i czytelnie, rozrzedzając podział elewacji.

Wieżowiec Q22 w Warszawie. Hol

i

Autor: Archiwum Architektury Funkcjonalny podłużny hol budynku zwiększa swoją wysokość do ośmiu kondygnacji w strefie wejścia przy skrzyżowaniu ulic. Fot. Marcin Czechowicz

Następnie ideę budynku-kryształu konsekwentnie przeniesiono do wnętrz. Podkreślono ją motywem łamanych, śnieżnobiałych ścian i kamienną strukturą ciemnych lad recepcyjnych z finezyjnie wydobytym jasnym użyleniem.

Biurowiec Q22 zaprojektowany został przez zespół współpracowników Stefana Kuryłowicza, którego niezrealizowanym za życia celem było wzniesienie wysokościowca w centrum Warszawy. Architekt ten był rzadkim typem stąpającego po ziemi realisty potrafiącego urzeczywistniać swoje marzenia. Obserwując żywiołowy rozwój miasta, nie starał się zawracać kijem Wisły, ale z każdym nowym projektem narzucał lepsze standardy. Tworzył architekturę efektowną, niezamkniętą w teoretycznych dogmatach, ale i niewolną od mód, intuicyjną i w gruncie rzeczy prostolinijną. Potrafił się nią cieszyć i pozostawił po sobie działającą z sukcesami pracownię złożoną z podobnych mu pasjonatów.

Grupa architektów, kierowana przez Jacka Świderskiego, projektując wieżowiec przy Grzybowskiej, złożyła hołd swojemu patronowi, a jednocześnie zaproponowała własną, spójną, autorską kreację. Przestrzenny rozwój centrum stolicy wciąż przypomina wzbierającą i rozlewającą się rzekę. Czy takie udane epizody zaważą nie tylko na wyrazistym charakterze śródmieścia, ale i na jego jakości?