Spis treści
Romuald Gutt od początku swojej kariery zawodowej projektował domy. Dom, wtedy jeszcze w stylu dworkowym, był jego pierwszym zleceniem, dzięki któremu poznał zresztą swoją przyszłą żonę. Później, poprzez budowę swojego własnego domu, opowiedział się jednoznacznie za modernizmem, stawiając swoją nowoczesną posiadłość pośród willi profesorskich wzniesionych w stylu narodowym.
Beton, płytki, zieleń. Willa projektu Gutta nagrodzona w Paryżu
W 1934 roku zrealizował inny bardzo ważny dla swojej kariery dom - trzy lata później nagrodzony na wystawie w Paryżu srebrnym medalem. Dom na Kieleckiej w Warszawie. Jego integralnym elementem, jak i w wielu przeszłych i przyszłych jego projektach, była roślinność. Osobą, która współtworzyła z nim najlepsze realizacje ogrodowe była Alina Scholz, jedna z najlepszych polskich architektek krajobrazu, uczennica Gutta i jego wieloletnia współpracowniczka.
Zobacz także: Dom-manifest Romualda Gutta wystawiony na sprzedaż za rekordowe 39 milionów złotych
i
Gutt i Scholtz stworzyli tu projekt tak spójny, że trudno mówić o architekturze domu bez jego roślinności. Nawet prasa branżowa prezentując nowy budynek, skupiała się głównie na elementach porastanych przez bujną zieleń. Elewację trzykondygnacyjnego domu wyłożono w całości płytkami, pomijając jedynie zabudowane ścianki tarasu wspartego na słupach-podstawach dla roślinności. W przyziemiu umieszczono bulaje, okrągłe okna nawiązujące do stylu okrętowego, portfenetry wzdłuż tarasu na pierwszym piętrze wyposażono w okiennice, a okna najwyższej kondygnacji zlicowano ze ścianą. Ostre kąty wygładzono obłościami.
O wnętrzach nie wiemy nic. O ile przed wojną regularnie publikowano spektakularne wnętrza miejskich willi projektowanych przez warszawskich architektów, dom projektu Gutta przy Kieleckiej pokazywany był tylko pod kątem ogrodu. Anna Dybczyńska-Bułyszko przywołuje w książce Warszawa Gutta historię pokazującą, że pewne aspekty współpracy architekta z klientem są ponadczasowe, niezależnie od renomy:
W pamięci rodziny zachowała się anegdota odnosząca się do kwestii indywidualnej percepcji architektury. Właściciel przywołał ponoć Gutta, aby mu udowodnić, że dom został źle zaprojektowany, gdyż temperatura przy podłodze jest niższa niż pod sufitem. Aby to zademonstrować wspiął się z termometrem w ręce na drabinę, z której spadł, łamiąc nogę.
Zobacz także: Na zewnątrz zabytek, wewnątrz mnóstwo przestrzeni i ścianka wspinaczkowa. Tak dziś wygląda przebudowany dom Romualda Gutta
i
i
Willa na Kieleckiej. Spokój domu prywatnego
Pomimo nagrody na międzynarodowej wystawie, dom przy Kieleckiej cieszy się o wiele mniejszą sławą niż pozostałe budynki mieszkalne Romualda Gutta, jak choćby jego dom, który obecną popularność zawdzięcza przede wszystkim wystawieniu go na sprzedaż za 39 milionów złotych. Prywatny charakter domu na Kieleckiej utrzymywany skrupulatnie od samego początku, sprawił, że dziś niewiele wiemy o jego losach - a przetrwał przecież wojnę i remonty bez drastycznych uszczerbków na wizji architekta w rodzaju obłożenia elewacji styropianem i wykończenia na gładko (takich przykładów w Polsce nie brakuje).
Dom zyskał dziś jednak dość klasyczne, ozdobne barierki, bliższe estetyce domów Kolonii Profesorskiej, od których Gutt tak wyraźnie się odcinał. Trudno też ocenić dzisiejszy stan ogrodu na tyłach domu - tak istotnej części projektu. Wiele jednak wskazuje na to, że wizja ogrodu Aliny Scholtz nie przetrwała do dziś.
Źródło: Anna Dybczyńska-Bułyszko, Otwartość i pragmatyzm. Architektura organiczna Romualda Gutta [w:] Błażej Pindor, Warszawa Gutta, wyd. NIAiU (2018)
i