Modernizm w Europie Środkowej i Wschodniej
Wydaje się, że o modernizmie w Gdyni napisano i powiedziano już wszystko. Kolejna, 9. już edycja międzynarodowej konferencji naukowej Modernizm w Europie – modernizm w Gdyni, tym razem koncentrująca się na architekturze budynków usług społecznych w Europie Środkowej i Wschodniej XX wieku, jest dowodem na to, że „miasto z morza” jest niewyczerpalnym źródłem zagadnień, ale też inspiracji. Podczas dwóch dni konferencji, 21-22 września br., badacze architektury z Polski oraz Czech, Litwy, Niemiec i Ukrainy zaprezentowali ponad 20 wykładów. Dotyczyły one głównie Gdyni, ale nie tylko. Odniesienia do budowli modernistycznych Berlina, Brna, Charkowa, Lwowa czy Wilna pokazały, że lat 20., 30., 40. i powojenne przykuwają uwagę naukowców, pragnących wąsko eksplorować te zagadnienia. Z prezentacji prof. Jörga Haspela Berliński modernizm – publiczne budynki kultury i nauki wynikało, że w latach 30. w całej Europie trudno było spotkać tak spektakularne sale kinowe, jakie miał wówczas Berlin.
Dr Olena Konoplova z Charkowa pokazała mało znany rozmach architektury dawnej stolicy Ukrainy – wielkość i różnorodność klubów robotniczych z lat 1920-1930. Zuzana Ragulová z Czecha zwróciła uwagę na twórczość architektów żydowskich w Brnie. Najczęściej projektowali oni witryny sklepowe i wnętrza mieszkań, ale prelegentka pokazała też m.in. projekt krematorium z lat 20., autorstwa Ernsta Wiesnera, który z perspektywy dramatu Holocaustu robi ogromne wrażenie nie tylko swoją monumentalną architekturą. Dr hab. Monika Adamska i dr hab. Svitlana Linda z Politechniki Opolskiej opowiedziały o wysokim poziomie kształcenia architektury, w duchu awangardy, na Politechnice Lwowskiej w okresie międzywojennym. Dowiodły tego zaprezentowane prace ówczesnych studentów: Tadeusza Teodorowicza-Todorowskiego, Włodzimierza Bucia, Zygmunta Majerskiego i innych, którzy po 1945 roku zostali zmuszeni do repatriacji. Ich realizacje można dziś podziwiać we Wrocławiu, Gliwicach czy Katowicach.
Ukochana sowiecka architektura wileńska
Lwowską tematykę kontynuował prof. Jakub Lewicki z UKSW, Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków, opowiadając o budynkach społecznych z 1. połowy XX wieku. Lwowskie środowisko, pomimo panującej biedy, było pionierem nowoczesnych rozwiązań w architekturze i urbanistyce, czego przykładem może być chociażby budynek ZUS, proj. Jana Bagieńskiego, a także liczne szpitale przeciwgruźlicze. W kamienicy przy ulicy Stryjskiej 50/76, proj. Michała Ryby, mieścił się Zakład Pensyjny Funkcjonariuszów, niestety budynek uległ zniszczeniu we wrześniu br. w wyniku rosyjskiego ataku rakietowego. Prof. Liutauras Nekrošius z Litwy w referacie Moja ukochana antypatyczna sowiecka architektura wileńska, skoncentrował się na pytaniach, która nurtuje wiele społeczeństw Europy Środkowo-Wschodniej: czy architektura okresu okupacji sowieckiej może być dobra? Jakie były relacje pomiędzy projektantami działającymi zgodnie z panującą doktryną a pokoleniem otwartym na nowe idee? Czy socjalizm jest dla wszystkich? – dociekał z kolei prof. Petr Vorlik z Czech i weryfikował egalitarne założenia przyświecające tworzeniu budynków publicznych, zwłaszcza po zmianach politycznych 1968 roku czy kiedy w latach 80. w ramach tzw. humanizacji zabudowy panelowej osiedla, wyzwaniem okazały się mieszkania dla seniorów, osób z niepełnosprawnością, a także kwestie energooszczędności. Profesor posłużył się przykładami budownictwa z dzielnicy Wynohrady w Pradze.
Dr Aleksandra Sumorok z ASP w Łodzi zaproponowała podróż po domach kultury tworzonych w Polsce w dekadzie powojennej, wpisujących się w modernistyczny program społeczny ukulturalniania narodu. „Poniedziałkowe pałace”, tj. domy kultury o wyróżniającej się bryle oraz bogatym wystroju wnętrz, z PNiK w Warszawie czy Pałacem Kultury Zagłębia na czele, były częścią tego systemu. Prof. Piotr Marciniak z Politechniki Poznańskiej opowiedział o miejscach wypoczynku w czasach PRL-u. Monopolistą była sieć hoteli „Orbis”, nastawiona na obsługę gości z zagranicy. Hotele Cracovia, Forum, Victoria czy Kasprowy stanowiły symbol luksusu. Innym typem obiektów, o skromniejszej, ale równie interesującej architekturze, były domy wczasowe nad morzem, w górach, nad jeziorami, a także ośrodki wypoczynkowe zakładów pracy, np. kompleks sanatorium „Zawodzie” w Ustroniu. Obecnie osobną kwestią jest sposób rozpoznania tych zabytków i ich ochrony, bo czy powinniśmy je konserwować, czy burzyć? Hotel Orbis w Poznaniu, zdaniem profesora, może być tu przykładem straconej szansy na udaną modernizację.Gościem honorowym konferencji była prof. Uta Potgiesser z uniwersytetu w Delfcie, przewodnicząca Docomomo International. Zaznaczyła, że co najmniej od 20 lat, szczególnie na globalnym Południu, próbujemy odpowiedzieć sobie na pytania, jak zbudować idealne smart city, z idealnymi budynkami, ale nie umiemy sobie poradzić z modernistycznym dziedzictwem w czasach kryzysu. Tegoroczna edycja konferencji, zorganizowanej przez Miasto Gdynia we współpracy z Politechniką Gdańską i Uniwersytetem Morskim, pokazała, że jednak wciąż próbujemy.