Rzeczywistość wirtualna staje się coraz bardziej dostępna. Idea i technologia pojawiła się już dawno, ale do tej pory urządzenia Virtual Reality były kosztowne. To hełmy i okulary, jak również „jaskinie” CAVE – pomieszczenia otoczone ekranami. Jednak niedawno okazało się, że do prezentacji wirtualnej i tzw. rozszerzonej rzeczywistości doskonale nadają się smartfony – wyposażone w wysokiej rozdzielczości ekrany, dużą moc obliczeniową i czujniki ruchu. Wystarczy dołożyć okulary (np. kartonowe Google Cardboard), by telefon zamienił się w urządzenie do wirtualnej rozrywki. Wiele firm opracowuje też okulary VR podłączane do komputerów. Najbardziej znane – Oculus Rift – w wersji konsumenckiej mają pojawić się w połowie roku. Wszystko wskazuje na to, że znajdujemy się u progu boomu ogólnodostępnej rzeczywistości wirtualnej. Już od lat jest ona inspiracją dla ideowych poszukiwań architektów, jednak dopiero od niedawna można się przekonać, jakie możliwości daje w praktyce. Okazją do tego była impreza Architecture into Virtuality – architektura i technologia VR zorganizowana w styczniu na wrocławskiej politechnice i w Technoparku w Gliwicach. Wydarzenie przygotowała interdyscyplinarna platforma Laka Architektura. Partnerami przedsięwzięcia były firma 4Experience oraz wrocławskie laboratorium cyfrowej fabrykacji – LabDigiFab. Atrakcję stanowiła możliwość bezpośredniego doświadczenia VR na urządzeniach Samsung GearVR – od zdjęć i filmów sferycznych, przez prezentacje wizualizacji 3D wnętrz, po projekt „migrujących wieżowców” autorstwa braci Przybyłów z Laka, wyróżniony w 2012 roku w eVolo Skyscraper Competition.
Przedstawiciele LabDigiFab omówili technologie druku 3d i skanowania sylwetek w 3d oraz metody śledzenia i symulacji przepływu ludzi w budynkach, wirtualny stół projektowy, a także eksperymenty z architekturą parametryczną i generatywną. Wydaje się, że możliwości VR dla architektów otwierają się dziś w trzech obszarach. To przede wszystkim nowe narzędzie do prezentacji projektów. Oglądanie budynku w VR stanowi nie tylko „nowy sposób wizualizacji”, ale zupełnie odmienną jakość doświadczenia głębi, przestrzeni, wysokości. Oczywiście – by dać złudzenie rzeczywistości, potrzebna jest wysoka dokładność modelu i jego specjalne opracowanie (aktualnie z wykorzystaniem silników do gier komputerowych). Jest to kosztowne, więc tworzone tam, gdzie są pieniądze. Jak mówił Michał Wyrobek z 4Experience, jego klientami były m.in. firmy deweloperskie, które chcą zaoferować klientom możliwość pełniejszego doświadczenia architektury. VR może dać nam również narzędzia do projektowania przez doświadczanie i modelowanie. I wreszcie upowszechnienie tej metody oznaczać będzie wzrost rynku na tworzenie całkowicie wirtualnej architektury, nie mającej nic wspólnego z realizowalnymi budynkami – nie tylko awangardowych koncepcji architektonicznych, ale też produktów dla rozrywki, marketingu, przemysłu czy finansów. Takim projektem był już w 1999 roku wirtualny parkiet dla giełdy nowojorskiej autorstwa Asymptote Architecture. Być może wkrótce wiele firm oprócz strony internetowej będzie chciało mieć podobne własne „wirtualne miejsce” i będzie potrzebować do tego architektów. Entuzjazmowi towarzyszyć jednak może sceptycyzm i obawy. Już teraz narzekamy, że ludzie w knajpkach zamiast rozmawiać bawią się telefonami. Czy niedługo będą siedzieć „z klapkami na oczach”? Czy okulary VR nie okażą się szkodliwe dla psychiki i zdrowia? I czy klienci nie będą wkrótce oczekiwali od architektów wirtualnych modeli na etapie projektu, by potem rozliczać ich z każdego detalu?