Czytelnia

2019-05-27 15:07

W tym numerze Piotr Lewicki i Kazimierz Łatak recenzują dla nas publikację „bauhaus journal 1926–1931. facsimile edition”, a Hanna Faryna-Paszkiewicz „Od pałacu do rotundy”.

Bauhaus – rewolucja sto lat później

bauhaus journal 1926-1931. facsimile edition, Lars Müller Publishers i Bauhaus-Archiv/Museum für Gestaltung 2019

i

Autor: il. serwis prasowy bauhaus journal 1926-1931. facsimile edition, Lars Müller Publishers i Bauhaus-Archiv/Museum für Gestaltung 2019

Wśród znanych zdjęć legendarnego Weissenhofsiedlung w Stuttgarcie uwagę przyciąga z reguły to jedno: widać na nim w dynamicznej perspektywie dwurodzinny budynek zaprojektowany przez Le Corbusiera, natomiast na pierwszym planie pojawia się sztafaż – elegancka dama stoi oparta o luksusowy samochód; jest to kabriolet, Mercedes Benz 8/38 PS Stuttgart 200 Roadster (jak można wyczytać w powszechnie dostępnych materiałach). Ta fotografia nieodmiennie wywołuje pewną natarczywą myśl: o ile samochód i strój wspomnianej pani są dziś archaiczne i natychmiast przenoszą nas w czasy odległe, sam budynek, główny bohater zdjęcia, wciąż zachowuje nowoczesny wygląd, choć minął prawie wiek od jego powstania. Osiedle zostało zrealizowane w 1927 roku pod kierownictwem Ludwiga Miesa van der Rohe - późniejszego dyrektora Bauhausu. W roku 2019 Bauhaus obchodziłby swe setne urodziny. Żył krótko, piętnaście lat. Zlikwidowała go nazistowska władza, wkrótce po objęciu przez Hitlera stanowiska Kanclerza Rzeszy. Ten krótki żywot ma swoje analogie w historii innych ruchów awangardy artystycznej początku XX wieku, jak De Stijl, rosyjski konstruktywzm, a w Polsce grupy Praesens czy Blok. My – architekci, wykształceni po drugiej wojnie światowej – wywodzimy się wszyscy z Bauhausu. W krótkim, skondensowanym okresie działalności uczelnia wydała ogromny plon w postaci grona architektów i projektantów, projektów i realizacji, przykładów rewolucyjnego wzornictwa, grafiki użytkowej, postaw twórczych i światopoglądów. Międzywojenny modernizm stał się podstawą, żelaznym punktem odniesienia twórczości następnych pokoleń i jest nim po dziś dzień, chociaż od uruchomienia najważniejszej szkoły artystycznej tamtej epoki minęło sto lat. Bauhaus działał krótko, a jego los został przerwany brutalnie i nagle, co budzi skojarzenia z życiorysami przedwcześnie odchodzących z tego świata poetów albo muzyków. I podobnie jak w przypadku takich młodych, tragicznie zmarłych twórców, dziedzictwo uczelni charakteryzuje zachwycający poryw młodości, lekkość koncepcji i śmiałe rozwiązania warsztatowe. Obchody stulecia powstania Bauhausu są huczne, co nie dziwi biorąc pod uwagę powyżej opisane okoliczności. Szwajcarskie wydawnictwo Larsa Müllera wespół z berlińskim Bauhaus-Archiv zdecydowało się przypomnieć kwartalnik zatytułowany po prostu „bauhaus”, który publikowany był przez uczelnię w czasie jej funkcjonowania. W latach 1926-1931 ukazało się łącznie czternaście wydań pisma. Są to czarno-białe publikacje, ich format zmieniał się na przestrzeni tych paru lat. Ewoluowała także szata graficzna, stosowane czcionki. Stała natomiast – i jakże znamienna! – jest reguła pisowni przyjęta w tych biuletynach wykluczająca majuskuły. Nazwy własne, imiona i nazwiska pisane są z małej litery (warto przypomnieć, że w języku niemieckim wszystkie rzeczowniki rozpoczynają się od wielkiej litery). Dostajemy do ręki faksymile oryginalnych biuletynów. To ciekawa lektura i wymowny obraz tamtej epoki. Reprintom towarzyszy tom zawierający komentarze do pierwotnych tekstów i ich tłumaczenie na język angielski, co czyni materiał zdecydowanie bardziej dostępnym i przydatnym. Całość spięta jest w kopertę z twardego przezroczystego plastiku z czerwonym nadrukiem tytułu. Cenna publikacja, warta polecenia. PIOTR LEWICKI, KAZIMIERZ ŁATAK

Nowy wymiar muzeum

Od pałacu do rotundy, red. Barbara Banaś, Muzeum Narodowe we Wrocławiu 2018

i

Autor: il. serwis prasowy Od pałacu do rotundy, red. Barbara Banaś, Muzeum Narodowe we Wrocławiu 2018

Muzeum Narodowe we Wrocławiu z okazji jubileuszu siedemdziesięciolecia istnienia wydało czterotomowe dzieło ukazujące własną historię. Oryginalny pomysł zaprezentowania dziejów placówki poprzez architekturę czterech budynków, bardzo charakterystycznych i ważnych dla miasta, nadaje całemu wydawnictwu szczególny wymiar. Istotne bowiem stają się nie kolekcje, ale kryjące je mury i aranżacja przestrzeni, odbudowa czy budowa na nowo, adaptacja – wszystko to, co dziś składa się na materialną wartość siedzib muzeum. Tę opowieść poprowadził zespół autorów – Marta Ostrowska-Bies, Jolanta Gromadzka, Daria Dorota Pikulska, Agata Gabiś, Grzegorz Grajewski i Jerzy Ilkosz. Równie ważny udział w prezentacji ma obiektyw fotografika Nicolasa Grospierre’a. Wspomagany reprodukcjami archiwalnych zdjęć, daje współczesną, bardzo osobistą wizję tych budynków. Cztery opowieści ze zdjęciami zostały ujęte we wspólną okładkę z półprzeźroczystego polipropylenu. Każdy z tomów pokazuje jedną architektoniczną oprawę muzealnych zbiorów. Są to: barokowy pałac biskupów wrocławskich na Przedmieściu Oławskim z Muzeum Etnograficznym, neomanierystyczny Gmach Główny z końca XIX wieku, czyli gmach dawnej Rejencji, Pawilon Czterech Kopuł Hansa Poelziga z Muzeum Sztuki Współczesnej, i „najmłodsza” realizacja – PRL-owskie dziecko w tym zespole – brutalistyczna rotunda Panoramy Racławickiej. Zbudowana z myślą o nietypowej, trójwymiarowej ekspozycji wyimaginowanego obrazu jednego zdarzenia historycznego, czyli bitwy pod Racławicami, stanowi dziś raczej kuriozum muzealne. Tu jedna uwaga: sama rotunda z Panoramą nie ma swej „prehistorii”, jej archiwalia sięgają lat 60. XX wieku. Nadmiar nie zawsze ciekawych zdjęć z budowy zrównoważyłabym zbliżeniami detali: widzianych dziś, spatynowanych. Dla historyka architektury ten czterotomowy album to okazja obejrzenia budynków z punktu widzenia historii ich funkcji, zniszczeń wojennych i zmian. Znalazło się też miejsce na całkiem przyziemne akcenty. To zdjęcia robione jakby ukrytą kamerą: z zaplecza szlaków dla zwiedzających, z pomieszczeń socjalnych, pracowni konserwatorskich czy magazynów. Całość publikacji tworzy niejako dwie warstwy: historyczna tkanka Wrocławia otacza modernistyczno-współczesną wersję miasta. O ile budynek Rejencji, jak i pałac biskupi, zostały dostosowane do potrzeb ekspozycji, dwa pozostałe powstawały z myślą o wystawach. Dziś robiącym największe wrażenie jest odkryty na nowo Pawilon Czterech Kopuł – bodaj najważniejsza w Polsce muzealna wizja ostatnich lat. Tu równowagę wrażeń między niezwykle fotogeniczną urodą wnętrz i wymową pokazywanych obiektów trudno porównać z innymi polskimi ekspozycjami. Ciepła biel tynków, idąca od posadzek po konchy eliptycznych sklepień, nadaje wnętrzom Czterech Kopuł uniwersalny porządek i idealnie sterylne tło dla kolekcji sztuki polskiej drugiej połowy XX wieku. Świetnie napisane, zwięzłe teksty zawarte w tomach są właściwie dodatkiem do wspomnianego materiału fotograficznego. Przypominają o znamiennych dla Wrocławia historycznych konotacjach, o budowaniu aury Ziem Odzyskanych, także poprzez wystawy, o nie dającym się zatrzeć historycznym kontekście muzealnych gmachów. HANNA FARYNA-PASZKIEWICZ