Nadmorski Kotor w Czarnogórze, podobnie, jak większość terenów na tym wybrzeżu Adriatyku, znajdował się kiedyś pod panowaniem weneckim. Zabytkowe miasto na samym krańcu Boki Kotorskiej, było jedną z najlepiej chronionych twierdz w czasach świetności Imperium Weneckiego. Przylegające ściśle do stromego zbocza mury świadczą o obronnym charakterze miasta. Całość, z imponującą bramą wejściową nie została zdobyta, opierając się nawet najazdom osmańskim.
Dzisiaj, poza barierą przestrzenną, mury stanowią jedynie atrakcję turystyczną, otaczając wpisany w 1979 roku na listę światowego dziedzictwa UNESCO, zabytkowy Kotor. To właśnie tutaj, w dniach 15-22 lipca 2017 roku u podnóża Gór Dynarskich odbyły się warsztaty studenckie Kotor Architectural Prison Summer School. Wydarzenie to zorganizowano już po raz szósty, a hasło jakie przyświecało tegorocznemu spotkaniu to TYMCZASOWOŚĆ. Odnosi się ono do szerszego w skali Czarnogóry zjawiska wykorzystania zabytkowych przestrzeni jako miejsc czasowych akcji i wydarzeń, które mogą przyczynić się do włączenia ich na nowo w życie miast. Temat ten jest też próbą odpowiedzi na problemy z jakimi mierzy się cała Europa – deficytem mieszkań oraz falą migracji z miejsc dotkniętych wojną (Ukraina, Afryka).
Dzięki zaangażowaniu młodego pokolenia lokalnych architektów budynek starego austriackiego więzienia, wchodzącego w skład zespołu architektonicznego starego miasta Kotoru, znów mógł stać się na kilka dni miejscem pracy studentów. Ci, z pomocą tutorów, starali się jak najlepiej odpowiedzieć na tegoroczny temat spotkania. Warsztaty po raz pierwszy odbyły się przy współudziale uczniów z całego świata. 26 uczestników, wśród których się znalazłam stworzyło zróżnicowaną pod każdym względem grupę. Wśród uczestników znaleźli się studenci z Czarnogóry, Wielkiej Brytanii, Hongkongu, Stanów Zjednoczonych, a nawet Egiptu. Taki skład wspierany merytorycznie i technicznie przez tutorów, z Dijaną Vučinić i Nikolę Radeljkovića, z grupy Numen / For Use, na czele przez 1,5 tygodnia opracowywał i budował instalacje przestrzenne, które można było oglądać do końca sierpnia 2017 roku w budynku byłego więzienia.
Realizacje idei poprzedzono serią wykładów i spotkań dotyczących kontekstu miejsca, jak i specyfiki materiału z jakim przyszło nam pracować. Lina z lokalnej fabryki, to ona była naszym głównym budulcem, za pomocą której, grupy tworzyły interwencje przestrzenne. Po etapie przygotowań przystąpiliśmy do pracy. Pierwsze dwa dni upłynęły w głównej mierze na testach, zarówno możliwości, jakie daje nam lina, jak i same przestrzenie więzienia, gdzie mieliśmy zbudować nasze instalacje. Te były zaskakujące i nieoczywiste. Poza dziesiątkami cel, na tyłach budynku zlokalizowano wąski plac główny więzienia. Ponieważ przez większość dnia był zacieniony, służył nam za miejsce spotkań i dyskusji. Wlewająca się doń zieleń sprawiała, że nawet więzienne mury dawały się oswoić, a z biegiem czasu polubić. Dodatkowo, na przylegającym do placu niewielkim dziedzińcu znajdowała się studnia, a tuż za nią otwór, przez który widać było kolejny, znacznie mniejszy placyk. To jednak nie place i dziedzińce więzienne były największym skarbem jaki skrywał budynek. Tuż obok, a właściwie ponad placem głównym znajdował się plac porośnięty roślinnością, nazwany przez nas ogrodem, do którego prowadziły strome schody zlokalizowane na dłuższej ścianie ograniczającej tę przestrzeń.
Kiedy w kolejnych kilku dniach wszyscy uczestnicy poznali siebie nawzajem i miejsce na tyle by utworzyć zespoły przystąpiliśmy do zasadniczej części wydarzenia – budowy instalacji. Każda z grup pracowała w innym miejscu i za pomocą własnych metod. Grupa pracująca w ogrodzie nad instalacją Agora, rozpięła między drzewami pojedyncze cięgna liny – w ten sposób uczestnicy starali się naśladować morfologię splatających się nań włókien. Inaczej było w przypadku zespołu pracującego w zwężeniu największego z placów więzienia. Instalacja tej grupy składającej się z uczestników z Czarnogóry zwracała uwagę na charakterystyczną kratę więziennej elewacji i znajdujące się za nimi cele. Ostatecznie przypominająca świetlne promienie praca Broken Light była wyraźnie widoczna, zwłaszcza w kontraście do otaczającej, zaniedbanej przestrzeni. Czytelne było również przesłanie, jakim grupa opisała swój projekt. Liny, wybiegające z każdego z sześciu okien łączyło się w pary w punktach na przeciwległej ścianie i wskazywały na myśli więźniów, którzy chociaż przebywali w odosobnieniu mieli podobne odczucia.
Przesłanie kolejnego projektu było o wiele bardziej przewrotne. Praca How deep is Your Love, której autorem był uczestnik z Hongkongu, oscylowała na granicy sztuki, performance’u i architektury. Pojedyncza lina, spuszczona w budynku przenikała jego kondygnacje dzięki otworom w stropie (część budynku jest ruiną). Jej splątanie i ostateczna forma, przypominająca stworzenie morskie miała odnosić się zarówno do splątanych myśli więźniów, jak i znajdującego się nieopodal morza. Następny projekt znajdował się w zupełnie odmiennej przestrzeni, na maleńkim placu przylegającym do budynku więzienia. Bardzo mała, 3-osobowa grupa, zmagała się z zadaniem zainteresowania przechodzących obok ludzi. Chcąc zachęcić turystów do wejścia do budynku studenci zaprojektowali rodzaj leżaka, rozpiętego pomiędzy otaczającymi dziedziniec ścianami. Projekt o nazwie Oculus nie poprzestawał jednak na projekcie siedziska. Poza nim zespół zmontował z cięgien ramę w formie gwiazdy, która znajdowała się ponad leżakiem. Tak skadrowany widok wyrastającej poza ogród zieleni intrygował i dawał do zrozumienia, że wyżej również można zobaczyć coś interesującego. Chętnych do podjęcia marszu po schodach okazało się bardzo wielu. Ich nieustannemu ruchowi towarzyszył kolejny projekt, którego byłam współautorem. Stair Strike, bo tak nazwaliśmy naszą pracę, miał podkreślać rolę jaką w budynku więzienia ma klatka schodowa. Na tę, poza dziesiątkami kamiennych stopni, składały się cztery masywne słupy, dzięki którym budynek nie ucierpiał nawet w wyniku silnych trzęsień ziemi, jakie nawiedziły Czarnogórę. Rozchodzące się w wąskiej szczelinie pomiędzy słupami promienie kadrowały widoki, a po podświetleniu stwarzały skomplikowane, pełne linii kompozycje.
Kolejny projekt pod tytułem Scope nawiązywał tematem do osadzonych w więzieniu. Wystające przez kraty jednego z okien liny zostały umocowane do drewnianej ramy zawieszonej na zewnątrz budynku. Ich kierunek i zwrot ku niebu miał symbolizować myśli i marzenia o wolności, jakie z pewnością mieli niegdysiejsi więźniowie. Ostatnia praca, Corona znajdująca się na dziedzińcu obok głównego placu więzienia, zwracała uwagę zwiedzających na pobliski kościół św. Pawła. Znajdująca się tam studnia stała się punktem, z którego rozchodziły się napięte białe liny. Utworzone dzięki nim płaszczyzny zderzały się z napotkanymi przeszkodami urywając się na nich. Ta niezwykła praca, wymagająca ogromnej zręczności całego, sześcioosobowego zespołu, zaprezentowana została moim zdaniem najlepiej. W wieczór przed otwarciem budynku dla zwiedzających przed więzieniem odbyły się dwa wykłady, z udziałem zaproszonych na wernisaż gości. Anastasios Tellios, architekt i wykładowca na Uniwersytecie w Salonikach przytoczył kilka projektów studenckich, które dotyczyły tematu tymczasowości i wykorzystania prostych materiałów. Kolejna prezentacja, której autorem był James Taylor Foster, redaktor portalu archdaily koncentrowała się na zagadnieniach urbanistycznych. Przedstawiając serię cytatów i przykładów prelegent starał się opisać jaki wpływ może mieć kultura współczesna, w tym wydarzenia takie jak weneckie biennale czy warsztaty studenckie na zabytkowe miasta w Europie. Dzięki warsztatom poznałam ludzi pochodzących z różnych środowisk i kultur i ich podejście do projektowania. Szczególnie cieszę się z możliwości pracy w budynku niegdysiejszego więzienia i obcowania z materiałem jakim jest lina – jej specyfika i możliwości dotąd były mi znane jedynie z parków linowych.
Agata Skórka, studentka Politechniki Poznańskiej