Splecione losy Jaffy i Tel Awiwu mogą stanowić metaforę współczesnej historii dwu narodów: pod koniec XIX wieku w Jaffie, która wówczas była głównym ośrodkiem arabskiej Palestyny, mieszkała zaledwie garstka Żydów, dziś w liczącym blisko pół miliona mieszkańców Tel Awiwie Arabowie stanowią tylko 5% populacji. Proporcje odwróciły się nie tylko w wymiarze przestrzennym i demograficznym, zmieniła się także symbolika i znaczenie obu miast, scalonych w 1950 roku w jeden organizm urbanistyczny.
Jaffa, słynąca wśród XIXwiecznych podróżników ze zgiełku, brudu i błota na ulicach, stała się enklawą turystyczną: malowniczą dzielnicą artystów, w której można odpocząć od zgiełku sąsiedniego zatłoczonego Tel Awiwu, a Tel Awiw, który ongiś miał być europejskim w stylu, czystym i higienicznym antidotum na bałagan orientalnej Jaffy, przekształcił się w hałaśliwą, miejscami obdrapaną, kosmopolityczną metropolię. Jak twierdzi izraelski architekt Sharon Rotbard: aby zmienić miasto należy najpierw zmienić jego historię. Zwycięzcy piszą zatem historię na nowo, odwołując się przede wszystkim do XX-wiecznego, modernistycznego rodowodu Tel Awiwu, umniejszając przy tym wielowiekową arabską historię Jaffy i niechętnie wspominając jej poprzednich mieszkańców. Podkreślane są wszelkie starożytne bądź żydowskie ślady. Tym samym osiągnięte zostały podstawowe cele syjonistycznego dyskursu: zatarto zarówno arabską przeszłość Jaffy, jak i kolonialną – w gruncie rzeczy – historię Tel Awiwu.