Jest wiele obiektów, które lubię. Niektóre z nich bardzo. Z licznych prestiżowych budynków wyrażających ducha mojego miasta – dworzec kolejowy w Katowicach wyróżnia się szczególnie. Jest ostatnim obiektem pozostawianym w rozpoczynającej się podróży, pierwszym widzianym po powrocie. Jego obrazowi towarzyszy myśl – jestem w domu.Podróż samochodem – rozpoczynamy pod domem, podróże autokarami – w różnych miejscach. W różnych też się kończą. Jedynie port lotniczy odgrywa podobną rolę do dworca kolejowego. W naszym kraju kolej dociera nieomal wszędzie – prawie wszyscy mają więc swój „domowy” dworzec. Tkwi on w pamięci każdego z nas. Określa nasze miasto i jego pozycję w kraju. Należy, podobnie jak szkoła czy kościół, do obiektów bliskich. Prócz uczuć ciepła, budzi swą formą także inne emocje: zadowolenia, zawstydzenia, dumy, poczucia siły. Te pozytywne wzmagają poczucie związku, przynależności. Te negatywne mogą sprzyjać powstawaniu kompleksu niższości. Mówimy: mój... ale...
Czytaj też: Socmodernizm odnowa |Obecny dworzec katowicki został wybudowany zamiast starego, powstałego na przełomie wieków. Poprzedni był solidny, porządny, właściwy w stosunku do skali miasta i czasu, w którym powstał. Stopniowo stawał się ciasny i niesprawny. Trudny też do utrzymania w czystości, w tłoku przelewających się przezeń tłumów. Uwierał i zawstydzał.Obecny dworzec lubię i cenię. Uważam za „swój”, za odpowiedni dla Katowic i wyrażający trafnie ducha miasta. Znam ten budynek niemal od jego urodzenia. Wcześniej znali go tylko jego autorzy, zespół Tygrysów – Wacław Kłyszewski, Jerzy Mokrzyński, Eugeniusz Wierzbicki. Projekt został wybrany w wyniku rozstrzygnięcia zamkniętego konkursu SARP, w którym byłem członkiem jury. Praca ta zwyciężyła z kilkoma bardzo dobrymi projektami. Wyróżniała się wyrazistością, prostotą, jednoznaczną czytelnością, idealnym wpasowaniem w teren.Dworzec spełniał też wymogi ekonomiczne: został sprawnie, przy pomocy niskich nakładów, wybudowany w 1972 roku. Nie jest również drogi w eksploatacji. Obiekt musiał być odporny na zjawiska związane z górnictwem, między innymi na tąpnięcia, odczuwalne nawet na obszarach chronionych. Mógł to być budynek o różnych formach. Ta, którą autorzy projektu wymyślili, jest formą szczególną i oryginalną. Ma kilka źródeł inspiracji.
Czytaj też: Wacław Zalewski – intuicja inżyniera |
Kielichowy grzyb o rozpiętości osiemnastu metrów stanowi moduł konstrukcyjny hali głównej. Wykonany w surowym żelbecie, tworzy specyficzne wnętrze o wielokierunkowych powierzchniach sklepienia, rozpraszającego naturalny hałas dworca. We wnętrzu nie odczuwa się jakichkolwiek uciążliwości akustycznych. Hala tworzy przestrzeń elastyczną, podatną na wbudowywanie nowych obiektów o różnych funkcjach – kas, punktów usługowych, urządzeń technicznych. Została wzniesiona o jedną kondygnację wyżej w stosunku do placu dworcowego, gdzie znajdują się podjazdy dla autobusów i samochodów. Dochodzi się do niej pieszą estakadą nad placem, schodzącą do głównego ciągu handlowego Katowic – ulicy 3 Maja. Wchodząc wejściami hali dolnej, z jakiegokolwiek kierunku, wnętrze budynku i jego funkcje odczytuje się w sposób oczywisty, bez pytania.
Od zewnątrz rytm kielichów tworzy potężny okap nad galerią. Dzięki temu tektonika dworca jest wyrazista i ściśle zbieżna z tektoniką wnętrza. Katowice dostały więc obiekt zaprojektowany czytelnie, oryginalnie i pięknie. Sprawiają to nie tylko wybrane rozwiązania konstrukcyjne, ale także zastosowane materiały o wysokim standardzie. Wspomniałem o elastyczności. Dworzec dobrze przyjął pojawienie się nowej grafiki informacyjnej, a także zmiany funkcji początkowych. Znakomicie wpasowały się na przykład, wbudowane w pasaż usługowy, ujednolicone kioski o konstrukcji aluminiowej. Szkoda, że od razu nie pomyślano o ich drugiej, dostępnej z poziomu hali głównej, kondygnacji. Uzyskano by w ten sposób znaczną, dodatkową powierzchnię, a halę być może uchroniono przed nadmiernym zabudowywaniem funkcjami dodatkowymi.
Część nowych kiosków jest przestrzennie dokuczliwa. Wiadomo, że komercja wymusza pewne przebudowy. Zamiast baru samoobsługowego powstał więc salon samochodowy. Choć taka zmiana nie powinna mieć miejsca i można się dziwić, że zdecydowano się na nią akurat na dworcu, da się ją łatwo przeboleć, bo nie jest nieodwracalna. Jednak gdy komercja powoduje psucie przestrzeni publicznej – jej treści i formy – to już jest karygodne. Tego przyjmować bez sprzeciwu nie można.
Czytaj też: Warszawa rysuje Skopje: nowa publikacja Centrum Architektury |Przede wszystkim razi wbudowanie w miejsce nieczynnych schodów ruchomych sklepu perfumeryjnego. Obiekt ów jest nie do zniesienia, zarówno ze względu na to, że powoduje wrażenie nadmiernego zatłoczenia hali i zniszczenia jej przejrzystości, jak też z powodu swojej postmodernistycznej, przeładowanej bezsensownymi skosami, formy architektonicznej. Psucie dzieła sztuki, jakim jest katowicki dworzec, nastąpiło z winy właściciela obiektu, z naruszeniem prawa autorskiego. Być może powodem była nieświadomość właściciela. Jeśli tak, apeluję o naprawę. Sklep postawiony w niewłaściwym miejscu i w niewłaściwej formie należy usunąć. Na pewno środowisko zawodowe architektów, w tym także katowicki SARP, doradzi co trzeba zrobić i pomoże w uzyskaniu poparcia władzy architektonicznej.Jako obywatel i jako fachowiec przyjąłem dworzec jako swój. Jako fachowiec przyjąłem go świadomie. Dla katowiczan i dla podróżnych jest wciąż źródłem satysfakcji. Psucie tego budynku jest przecież stratą społeczeństwa, mniej – jego właściciela. Tymi niekorzystnymi zmianami zachodzącymi w moim ulubionym, istotnym dla kultury tego regionu obiekcie, czuję się osobiście pokrzywdzony. Mam prawo i obowiązek o tym powiedzieć i oczekiwać poprawy.
Newsletter „Architektury-murator”co tydzień nowa porcja najświeższych architektonicznych newsów z Polski i ze świata!