Epoka spektaklu. Perypetie architektury i miasta XXI wieku

i

Autor: Archiwum Architektury Tom Dyckhoff, Epoka spektaklu. perypetie architektury i miasta XXI wieku, Karakter 2018

Epoka spektaklu. Perypetie architektury i miasta XXI wieku

Chociaż książka Tom Dyckhoffa dotyczy architektury nowej, wręcz najnowszej, w swej dociekliwości i poszukiwaniach autor sięga do historii miast, do czasów zmagań technokratów z jednej, a bojowników spod znaku Jane Jacobs z drugiej strony. Miasta są wytworami cywilizacji i najpełniejszym ich obrazem. A skoro „miasta przedsiębiorcze” walczą ze sobą na ikony, warto zrozumieć współczesną zachodnią (a może już globalną?) cywilizację. Tak naprawdę to o niej jest ta – uprzedźmy – gorzka książka, w której architekci odgrywają nie zawsze pozytywne role – recenzja Piotra Lewickiego i Kazimierza Łataka.

BMW X6: odpowiedź na pytanie, którego nikt nie zadał – tak brzmi dowcipny i złośliwy komentarz popularnego brytyjskiego dziennikarza (może sam Clarkson, może ktoś inny), jakże typowy dla anglosaskiej szkoły popularnej publicystyki. Pewien rodzaj kąśliwego humoru, który czyni tekst łatwiejszym, a jego treść lepiej przyswajalną. Wspomnijmy choćby Krótką historię pijaństwa Marka Forsytha, to ta sama szkoła pisania. Jest jej wychowankiem także Tom Dyckhoff, który w swej Epoce spektaklu pochyla się na zjawiskiem tzw. budynków-ikon. Jego styl pisania wyczuwamy już od pierwszych słów, które pojawiają się na kartach publikacji. Dowcipna dedykacja dla żony i dzieci, i dalej tytuł prologu: Budynek, który wygląda jak para gaci. Na szczęście, jako że książka jest pokaźnej objętości, a dowcipkowanie przez niemal czterysta stron nie byłoby zabawne, nie brak w niej także fragmentów poważnych.

Tu zamiast do postaci Kim Kardashian i Kanye West czy Arnolda Schwarzeneggera, autor odwołuje się do prac francuskich teoretyków Rolanda Barthesa albo Gillesa Deleuze’a. Ta zmiana rytmu i charakteru tekstu prowadzi nas ku diagnozie opisywanego zjawiska. Zjawiska, które także żartem Dyckhoff określa mianem wowhaus. Skąd ta potrzeba spektaklu? By znaleźć odpowiedź trzeba sięgnąć po książkę, nie naszą rolą jest pisanie streszczenia. Można tylko nadmienić, że to, co łączy przemysł motoryzacyjny i jego wspomniane wyżej wytwory z dzisiejszą architekturą to poszukiwanie nowości oraz rynek niecierpliwie ich oczekujący. I chociaż książka dotyczy architektury nowej, wręcz najnowszej, w swej dociekliwości i poszukiwaniach autor sięga do historii miast, do czasów zmagań technokratów z jednej, a bojowników spod znaku Jane Jacobs z drugiej strony. Miasta są wytworami cywilizacji i najpełniejszym ich obrazem. A skoro „miasta przedsiębiorcze” walczą ze sobą na ikony, warto zrozumieć współczesną zachodnią (a może już globalną?) cywilizację. Tak naprawdę to o niej jest ta – uprzedźmy – gorzka książka, w której architekci odgrywają nie zawsze pozytywne role, obok inwestorów, deweloperów, pośredników handlu nieruchomościami, doradców podatkowych i innych. Bo jakże gorzko, zwłaszcza z polskiej perspektywy, brzmią takie słowa: w innych miastach, z inną biedniejszą populacją (…) ratusz musi sprzedawać ziemię pierwszemu deweloperowi, który się napatoczy, a potem udawać, że nie widzi tego grzmota, który deweloper postawił, napchanego klonami niestwarzających ryzyka biznesowego sklepów i opakowanego w tandetną, jarmarczną architekturę, która ma za zadanie ukryć jego rozmiar, jak i przyciągnąć uwagę. Dyckhoffowi udało się rozmawiać z niejednym gwiazdorem współczesnej architektury. Na kartach książki pojawiają się Zaha Hadid, Daniel Libeskind, Jacques Herzog i Pierre de Meuron. Niemal cały rozdział jest opisem spotkania autora z Frankiem Gehrym. Krytyczne relacje z tych rozmów zajmują obszerną część publikacji. Z jej mankamentów: trochę szkoda, że niektórym z opisywanych budynków nie towarzyszą ilustracje. Wśród (licznych innych) zalet: tłumaczenie Agnieszki Rasmus-Zgorzelskiej dotrzymujące kroku wywodom autora, zarówno w partiach serio, jak i w zjadliwych, ironicznych komentarzach. Nie wszyscy tłumacze to potrafią, a że Epokę spektaklu dobrze się czyta jest zasługą nie tylko Toma Dyckhoffa.