Spis treści
7 października Małopolski Wojewódzki Konserwator Zabytków odmówił wpisania zakopiańskich Krupówek do rejestru zabytków. Wniosek w tej sprawie złożyły dwa lata temu władze miasta, które chciały w ten sposób chronić je przed nową, niepasującą zabudową. Oznacza to, że historyczna zabudowa Krupówek nie będzie chroniona, mimo że w ostatnich latach coraz więcej drewnianych willi przy tej ulicy zastępowanych jest budynkami "ze szkła i stali". W kontekście tej decyzji publikujemy tekst komentujący nową architekturę Zakopanego, który pojawił się w październikowym wydaniu Architektury-murator.
Zakopiański romb, który awansował do rangi diamentu
„Moda na Zakopane” trwa nieprzerwanie od 150 lat, zmienia się jednak grono osób, które miasto do siebie przyciąga. Obecnie rosnące zainteresowanie wśród zagranicznych turystów sprawia, że tkankę miasta ponownie „dotyka” prestiż, towarzyszący jej na początku XX wieku. Nowe grupy przyjezdnych przywołują wspomnienie o miejscu nie tylko zapewniającym odpoczynek, lecz także eksponującym swój charakter. Echo Zakopanego – na rozbiorowej mapie Polski będącego „skompresowaną polskością” i małą ojczyzną artystów, gdzie niosło się hasło Narty – dancing – brydż, a wszechobecna bohema wyróżniała je na tle innych, sąsiednich kurortów – być może ponownie zapragnęło być usłyszane. Piszę „być może”, bo nawet jeśli taka chęć się pojawiła, to niestety nie miała w pełni szansy na realizację.
Czytaj także: Centrum Handlowe Krupówki 40. „Oscypkowy detal” próbuje być zasłoną dla betonowych gigantów
Podczas gdy w czasach przedwojennej świetności, surowy (a momentami i mistyczny) charakter Zakopanego odsłaniał się przed przyjezdnymi powoli, dzisiaj miasto rzuca im gwarancją „unikalnego” doświadczenia prosto w twarz. Uderza więc zarówno centrum handlowe, którego obecność na Krupówkach usprawiedliwia wzorowana na „oscypkowym” detalu elewacja, jak i wysyp ekskluzywnych kawiarni, gdzie zakopiański romb awansował do rangi diamentu. Szczególnym zjawiskiem pozostają gigantyczne, luksusowe hotele, które wyrastają w okolicy jak grzyby po deszczu. Ten tatrzański prestiż – szczególnie w wymiarze architektonicznym – wywołany do tablicy w epoce późnego kapitalizmu, ma w praktyce dwie opcje: albo objawi się w uniwersalnych złocie i purpurze, albo wpuści swoje unikaty w trybiki kolorowej promocji.
i
Mistyczna warstwa Zakopanego w „trybikach promocji”
W przypadku otwartego w ubiegłym roku hotelu Mountain Diamond Resort (proj. Grzegorz Piksa) podjęto kontrowersyjną decyzję obrania obu tych ścieżek jednocześnie. Już przed wejściem do budynku wita nas dwumetrowy, lśniący niedźwiedź. We wnętrzu motywy zakopiańskiej geometrii pojawiają się w nowym dla siebie kontekście – haftowane na eleganckich poduszkach i rzeźbione w złoconych meblach. W przezroczystych klamkach, o formie podłużnych rombów, zatopiono płatki złota, na ścianach strefy wellness zawieszono małe, ludowe obrazki, a pomiędzy wykończonymi miękkimi sofami lożami ustawiono rzeźbione figurki świstaków. Przed „trybikami promocji” nie uchroniła się też mistyczna warstwa Zakopanego. W broszurze możemy przeczytać m.in. o legendarnym zbójniku, który zainicjował powstanie hotelu, o pozyskanym w idealnym momencie cyklu księżycowego drewnie, użytego do wykończenia pokoi hotelowych, czy o saunie uwalniającej powietrze sprzed tysięcy lat, w którym niegdyś szeptały górskie trolle.
Współwłaściciel hotelu, Wojciech Krzyściak, w powstaniu kolejnych Górskich Diamentów upatruje szansy na przywrócenie Zakopanemu dawnej klasy. Jego zdaniem budowa obiektów o wysokim standardzie może zatrzymać dalsze „zapuszczanie się” miasta. Nie da się ukryć – z każdej ściany, narożnika i sufitu wita nas starannie wykonana snycerka, walcząca o naszą uwagę z czerwonymi obiciami foteli i brokatową nicią na poduszkach. Mimo to ciężko wyobrazić sobie scenariusz, w którym bezpośrednie połączenie kipiącego złotem luksusu z lokalną tradycją zakończy się sukcesem. Już sama szczerość materiału, jakim jest drewno, staje temu na przeszkodzie.
i
Inna droga: Poczucie luksusu urodzone z pustych przestrzeni
Na uwagę zasługuje także otwarty w 2020 roku – pięciogwiazdkowy hotel Bachleda Residence, który wraz z trzygwiazdkowym Wersalem tworzy Bachleda Resort Zakopane (proj. Karpiel Steindel Architektura, proj. wnętrz ORB Studio). Na pierwszy rzut oka obiekt działa według podobnych zasad co Mountain Diamond Resort: lokalne rzemiosło zostaje wyniesione do rangi przewodniego motywu estetycznego, którego głównym zadaniem jest dodanie budynkowi unikalnego charakteru. Choć i tutaj niemal wszystkie karty postawiono na drewno, w hotelowym lobby panuje inna aura. Poczucie luksusu rodzi się nie z natłoku, ale z pustych przestrzeni, pozwalających wybrzmieć ażurowym, drewnianym panelom pod sufitem, plastrowi drewna za recepcją czy białemu kloszowi, który zdobią czarne ornamenty.
i
Fototapety z panoramą Tatr i kamienne umywalki
Gdzieś pośrodku tej skali przepychu sytuuje się inny pięciogwiazdkowy obiekt – Rysy Hotel (proj. studio51, proj. wnętrz Konteksty Studio). Powstał w wyniku przebudowy, rozbudowy i nadbudowy dawnego ośrodka Hydropol zrealizowanej w 2010 roku, a jego obecny wystrój pochodzi sprzed roku. Przy aranżacji wnętrz postawiono na efekt glamour. Ostatecznie nie jest on jednak w pełni udany, bo w niewielkim lobby umieszczono zbyt wiele elementów, które konkurują ze sobą o uwagę, jak chociażby marmurowy kominek z monumentalnym zegarem czy kryształowe żyrandole. Tu także znajdziemy szerokie spektrum odniesień do lokalnych tradycji. Lada recepcji zdobiona jest charakterystycznymi ornamentami, w hotelowych łazienkach kamienne umywalki mają przywodzić na myśl górskie skały, a na ścianach za łóżkami pojawiają się fototapety z panoramą Tatr. Dopełnieniem są nazwy pokoi, zaczerpnięte bezpośrednio od tatrzańskich szczytów. Bryła budynku także odwołuje się do stylu zakopiańskiego.
i
Architektura wszystkich trzech hoteli odzwierciedla nie tylko współczesne wyobrażenia inwestorów o luksusie, lecz także sposób, w jaki definiują oni potrzeby zamożnych, często zagranicznych turystów. Jak przyznaje Katarzyna Dudek, pełniąca funkcję menedżera marketingu w hotelu Bachleda Residence: Oferta (...) celuje w rzeczywistą potrzebę rynku – gościa oczekującego standardów europejskich, ale z autentycznym lokalnym charakterem. Niektórzy wynajmujący pokoje są zadowoleni z tego, że owi klienci znajdują skierowaną dla siebie ofertę. Mariusz Figus, gospodarz willi Pod Jesionami stwierdza: W luksusowych hotelach na pewno jest jakaś szansa. Bogaci klienci zostawiają pieniądze w mieście, napędzają rynek. A do lokalnych, mniejszych pensjonatów trafiają klienci, którym np. zależy na górskich trasach, innym sposobie podróżowania.
i
W cieniu „jacuzzi na balkonach” znikają drewniane wille
Czy „złote Zakopane” jest więc reakcją rynku na preferencje przyjezdnych? W internecie znajdziemy wiele wypowiedzi sugerujących, że powodem zyskującej popularność estetyki jest rosnące zainteresowanie miastem wśród turystów ze Wschodu. Słuszność tego twierdzenia jest wątpliwa – kilka niezależnych grup z krajów arabskich, zapytanych o główny powód przyjazdu w Tatry, wskazało nie na hotelowe udogodnienia, ale na inne powietrze, zmienność pogody i górski krajobraz. Stawiając na symboliczne „jacuzzi na balkonach”, Zakopane ryzykuje więc utratę tego, co od początku stanowiło jego esencję.
Tabliczka „Rysy” na drzwiach luksusowego apartamentu nijak nie przybliży nas przecież do uczuć, jakie rodzą się spojrzawszy na górski krajobraz – niezależnie od klasy pokoju, z którego patrzymy. Może więc zanim zaczniemy uzasadniać powstawanie kolejnych obiektów-gigantów, warto skierować rozmowę na temat niszczejących, a czasem już wyburzonych willi. Pomijając ich historyczne znaczenie, wiele z nich mogłoby z powodzeniem obronić się własnym marketingiem. Zmniejszone wpływy dla miasta również nie musiałyby być przeszkodą – skoro w Zakopanem można sprzedać jajecznicę za 67 złotych, to i nocleg w odrestaurowanej willi bez trudu znajdzie chętnych. A gdy te zabytkowe miejsca wypełnią się gośćmi, przyjdzie idealny moment, by wrócić do pytania: gdzie pomieścić kolejne fale turystów?