Pamięć jest przywilejem wieku (choć bywa, że się ją w dłuższej perspektywie traci), a cechą charakterystyczną generacji Baby Boomers, do której należę, są rzadkie zmiany miejsca pracy. Być może właśnie z tych dwóch powodów, pracując od lat w „Architekturze”, coraz częściej doświadczam swoistego déjà vu. Kolejne pokolenie twórców, kolejne architektoniczne wyzwania, podobne deklaracje, zbliżone refleksje. Czy wypowiedziane w 1972 roku słowa Jerzego Sołtana: projektowanie dla człowieka, projektowanie dla ludzi, powinno być zmienione na hasło: projektowanie wspólnie z ludźmi – nie wydają się bliskie dzisiejszych poglądów architektów- -aktywistów, choć ci ostatni dołączą do projektowego scenariusza kolektywną realizację?
Gorzkie refleksje Małgorzaty Handzelewicz-Wacławek (1991) o nauczaniu: Poziom projektów studenckich na ogół jest dość niski (…). Jest to rezultat programu studiów – słyszę także dziś z ust wielu architektów i nauczycieli. Mimo wciąż zmieniających się warunków i sposobu organizacji pracy, architekci to ludzie wiecznie żyjący w niedoczasie: w miarę zbliżania się (…) terminu, wzrastało napięcie w pracowni, która w końcowym etapie wysyłała na budowę dziennie od tysiąca do dwu tysięcy rysunków (Mieczysław Kuzma 1957). Rozdarci między poczuciem dumy: Architekt- -reżyser (…) wyznacza ludziom miejsce i role w przestrzennych układach (Zbigniew Piniński 1971), a poczuciem winy: Przyłożyliśmy ręce (ołówki) do powstania strasznych dzielnic- -blokowisk (Marian Fikus 1985). W każdym kolejnym pokoleniu przekonani, że to właśnie ich generacja zdziała coś szczególnie wartościowego: Czy istnieje nadzieja na twórczy rozwój architektury w Polsce? (…) uosabia ją grupa „młodszych architektów” (Krzysztof Chwalibóg 1985).
Czy więc postawy zawodowe architektów są niejako pozageneracyjne? Według socjologów, każde z pięciu funkcjonujących dziś na rynku pracy pokoleń nosi odrębne, sobie właściwe cechy. W wielkim uproszczeniu – General Generation, czyli tzw. weterani, urodzeni przed 1946 rokiem (obecnie 0,2% aktywnych zawodowo), są pragmatyczni, odpowiedzialni i przywiązani do tradycji. Ceniący niezależność Baby Boomers – urodzeni między 1946 a 1965 rokiem – zaangażowani, optymistyczni, z globalnym spojrzeniem na problemy, lecz mniej nastawieni na rezultat niż na proces. Pokolenie X, urodzeni w latach 1965-1979, są dojrzali, godni zaufania, lecz pesymistyczni i sceptyczni. Pokolenie Y – 1980- 1989 – to osoby wielozadaniowe, otwarte na nowe wyzwania, lecz jako pracownicy nadmiernie ceniące własną wygodę. Niemal nie pamiętające czasów sprzed ery internetu Pokolenie C (lub Z), urodzeni w 1990 roku i później, to pracownicy twórczy, lecz powierzchowni i niepewni przyszłości. Taki przydatny dla celów HR opis cech pracowniczych wydaje mi się jednak w przypadku architektów zawodny. Wszak – według Anthony‘ego Giddensa – O przynależności do pokolenia decyduje nie tylko rok urodzenia, lecz także wspólnota doświadczeń kształtowanych przez konkretne społeczeństwo. Ponadto, niezależnie od czasów, poglądów czy ideologii, niezbędna w tym zawodzie determinacja i wytrwałość oraz poczucie misji, sprzyjają zacieraniu różnic międzypokoleniowych. Zaciera się także różnica między pracą zawodową w Polsce i zagranicą. Choć pamiętajmy, że dopiero niedawno mogły paść słowa: dołączyliśmy do grupy rówieśników z innych krajów Europy (Łukasz Pancewicz 2008). Wybrane przez redakcję wypowiedzi architektów, praktyków i krytyków, pochodzą wyłącznie z wydawanego od 1947 roku miesięcznika „Architektura” i nawiązującej do jego zawodowych tradycji „Architektury-murator”. Ponad 60 zebranych przez nas cytatów świadczy o powtarzalności, cykliczności, mimo radykalnie zmieniających się na przestrzeni 70 lat warunków wykonywania zawodu.
WARUNKI PRACY
1948
Ustrój demokracji ludowej w Polsce spowodował zmianę zleceniodawcy architekta z indywidualnego posiadacza na państwo, reprezentujące interes społeczny. (…) Ilu jest spośród nas, którzy mimo zaawansowanego wieku i zaawansowanych wiadomości teoretycznych nie mieli dotąd możliwości widzieć realizacji swoich utworów, wyżywali się tylko na papierze; jeśli nie stali się w tym czasie tylko grafikami, to należy sądzić, że z największym zapałem zaaprobują zamówienie społeczne, którego najważniejszą istotną cechą jest realizacja.
Bohdan Lachert, Budownictwo eksperymentalne. Referat wygłoszony na zebraniu klubu dyskusyjnego Oddziału Warszawskiego SARP w dniu 15 kwietnia 1948 roku, „Architektura” 4/1948
1948
(...) architekt był zawsze ZALEŻNY – zależał od technicznego poziomu robotnika, wykonywającego jego projekt, od metod produkcji, od fluktuacji rynku materiałów i robocizny, od kryzysów, kredytów budowlanych itp., nie mówiąc już o często absurdalnych i ekstrawaganckich wymaganiach prywatnego klienta. Zamiast fikcji wolności twórczej, za której parawanem krył ustrój kapitalistyczny więzy, którymi spętana była działalność architekta, ustrój demokracji ludowej daje mu możliwości tworzenia wielkich zespołów urbanistycznych i architektonicznych w ramach narodowego Planu Gospodarczego, który określa rozmiary zadania i jednocześnie gwarantuje jego wykonanie.
Helena i Szymon Syrkusowie, Architekt i uprzemysłowienie budownictwa, „Architektura” 8-9/1948
1951
Produkcja (architektoniczna) skoncentrowana jest w państwowych biurach projektów (…). Ogólna zasada projektowania polega na tym, że praca odbywa się kolegialnie, zarówno w pracowni, gdzie projektant korzysta z pomocy kolegów i szefów i następnie przy weryfikowaniu projektu, kiedy następuje ocena zbiorowa przez kolegium, złożone z kierowników pracowni i ewent. zaproszonych rzeczoznawców, badających projekt na naradach wytykających błędy oraz udzielających wskazówek.
Marcin Weinfeld, Koreferat do referatu V-Ministra Juliusza Żakowskiego, „Architektura” 5-6/1951
1953
W miarę zbliżania się (...) terminu, wzrastało napięcie w pracowni, która w końcowym etapie wysyłała na budowę dziennie od tysiąca do dwu tysięcy rysunków. Ta zawrotna ilość rysunków spowodowana jest ogromną ilością detali, z których żaden nie powtarza się, każdy jest inny i każdy wymaga osobnego opracowania. Ambicją pracowni było i jest, ażeby praca nosiła charakter pracy rzemieślniczej o dużym kunszcie artystycznym.
Mieczysław Kuzma, Rynek Starego Miasta Warszawy. Praca i ludzie na trakcie starej Warszawy, „Architektura” 7/1953
1957
Refleksja bolesna: prowincja nie pociąga. Wynagrodzenie nie pociąga – bo nie jest pociągające. Doświadczeni architekci-twórcy (refleksja gorzka) wolą tkwić w stolicy na gorszych projektach.
Kazimierz Wejchert, Nowe w Nowych Tychach, „Architektura” 6/1957
1970
10-letni okres realizacji sprawia, że powstaje rzecz przestarzała już w momencie narodzin. (…) Pracujemy systemem sztafetowym, kolejno innym przekazując pałeczkę, między jedną a drugą zmianą gubi się niekiedy pałeczka lub zmianie ulega tor. W rezultacie na palcach można policzyć obiekty, które przodują, rozwijają technikę budowlaną.
Jerzy Hryniewiecki, w: Trasą polskiej architektury, „Architektura” 10/1970
1970
Gdy (…) architekta całkowicie przeniesiono na pozycję „usługi dla budownictwa”, zaczęły działać określone procesy eliminujące znaczną część jego zadań i rozdmuchujące te, które do tego zawodu nie należą. W praktyce oznacza to niebywałe narastanie prac dokumentacyjnych – żąda się od nas dokumentacji na wbicie niemal każdego gwoździa. (...) Działamy w warunkach szantażu – że przedsiębiorstwo nie zrobi, bo nie może. Wobec takiej groźby godzimy się na wszystko, byleby w ogóle coś się zrobiło.
Jacek Nowicki, w: Trasą polskiej architektury, „Architektura” 10/1970
1972
Dyplom daje okazję do końcowego zamanifestowania możliwości twórczych. (…) po jego otrzymaniu... poczucie zdegradowania. Praca w biurze, w administracji, na uczelni już w pierwszych dniach staje się twardą lekcją rezygnowania z dotychczasowych nawyków, poglądów, zamierzeń.
Janusz Korzeń, O zatrudnieniu architektów, „Architektura” 4/1972
1978
Nie było żadnych etatów i pensji dla architektów. Były zlecenia i cennik, według którego określano wartość projektu. Dziś nie chce się wierzyć, że bez biur projektowych, rad technicznych, a może właśnie dlatego, że bez nich, wykonaliśmy taką gigantyczną na ówczesne czasy robotę.
Zygmunt Stępiński o powojennej odbudowie Warszawy, w: Postawy, „Architektura” 1-2/1978
1985
Organizacja projektowania ma decydujący wpływ na warsztat (...) i przykład biur projektowych w ostatnim trzydziestoleciu w Polsce udowodnił, jak można poprzez preferencję ilości nad jakością, system wynagradzania, niekompetencję i biurokrację zniszczyć umiejętność, talent i moralność architekta.
Janusz Włodarczyk, Rozważania o zawodzie architekta, „Architektura” 2/1985
1999
Każdemu z nas większość czasu pochłania udział w spotkaniach, opracowywanie raportów, nadzór budowy i działalność administracyjna. Czas, jaki spędzamy na czynnym – projektowaniu i działaniach pokrewnych, systematycznie maleje. Jest to, niestety, prawidłowość, którą musimy zaakceptować jako nieuniknioną konsekwencję zmiany warunków wykonywania zawodu.
Stefan Kuryłowicz, Praktyka architektoniczna w Polsce w latach 1989-1998, „Architekturamurator” 6/1999
2001
Nie spotkałem klienta, który chciałby zrealizować moje pomysły. Im ciekawsza propozycja, tym mniejsze zrozumienie. Architekt jest potrzebny inwestorowi tylko do dostarczenia pozwolenia na budowę. Myślę, że złe relacje klient – architekt są czymś normalnym w kraju postkomunistycznym o takich problemach społecznych i ekonomicznych. Architektura nie jest obszarem wyjątkowym.
Bolesław Stelmach, w: Architekt kontra klient. Zapowiedź czatu, „Architektura-murator” 10/2001
2005
Żeby realizować nasze projekty, często najpierw musimy poszukać miejsca, znaleźć pieniądze, zainteresować inwestora i w końcu zaprojektować obiekt. Autopromocja to często jedyny sposób na zdobycie zlecenia i zainteresowanie innych swoim myśleniem o przestrzeni.
Przemo Łukasik, w: 10 lat „Architekturymurator”, „Architektura-murator” 1/2005
2007
Teraz sytuacja na rynku jest taka, że wiele pracowni, na przykład nasza, nie musi – jak narkoman na głodzie – zgadzać się na każde warunki. Jeśli wiemy, że nie możemy za daną stawkę zaproponować produktu określonej jakości, to nie bierzemy zlecenia.
Olgierd Jagiełło, w: Miasto, masa, kasa, „Architektura-murator” 4/2007
2008
Zawód architekta jest zawodem zaufania publicznego i nie można się sk...ić do końca, choć moim zdaniem jest to jeden z najstarszych zawodów świata, jak lekarz, prawnik czy prostytutka. Jednak trzeba mieć swoją godność i w pewnym momencie powiedzieć inwestorowi: nie.
Zbigniew Reszka, w: Walka o przestrzeń, „Architektura-murator” 5/2008
2016
Rezygnując w tym zawodzie z kompromisów, ucieka się od życia.
Rafał Sieraczyński, w: Zawód Architekt, „Architektura-murator” 7/2016
2016
Miliony architektów projektują dziś różne domy, każdy krzywy. Strach patrzeć na to. Gdy prosty człowiek jak ja patrzy na krzywy dom, myśli, że on się za chwilę zawali. Sytuacja w architekturze wygląda dziś tak: duża pracownia zabiega o zlecenie, w którym jest napisane, że budynek ma mieć 120 metrów wysokości, na dole handel, sklepy, biura, później „apartmentsy”, bo nie mieszkania, broń Boże, na górze terasso Della widoko i basen. Pracownicy tej dużej firmy wracają do swojego olbrzymiego biura i klikają: 120 metrów, biura, basen, bach, bach i wychodzi, dodają krzywą ścianę i komputer krzywą ścianę robi.
Jerzy Gurawski, w: Zawód Architekt, „Architektura-murator” 10/2016
KIM JEST ARCHITEKT?
1949
Architekt społeczeństwa budującego socjalizm jest nie tylko inżynierem gmachów i ulic, lecz inżynierem dusz ludzkich. Ma on możność oddziaływania na masy ludzkie wszędzie i zawsze – jego zadania są więc szersze i odpowiedzialniejsze niż literatura czy muzyka. Musi on w swych dziełach (…) wyrazić nie „idee” piękna konstrukcji czy wyrafinowanej elegancji form, lecz społeczne idee, w imię których żyją i pracują masy ludzkie(…).
Edmund Goldzamt, Znaczenie doświadczeń architektury radzieckiej dla socjalistycznej architektury polskiej, „Architektura” 6-8/1949
1950
Po raz pierwszy na większą skalę doświadczyliśmy w naszej praktyce, że architekt jest właściwie bezpośrednim organizatorem życia. On decyduje, gdzie mają być sklepy, gdzie mają przejeżdżać pojazdy, jednym słowem, kieruje życiem. (…) Rola zawodu architekta poszła wybitnie w górę.
Józef Sigalin, w: Dyskusja na temat Trasy W-Z, „Architektura” 5-6/1950
1954
Żeby być zrozumianym, żeby jego dzieło dzieło zostało przez społeczeństwo przyjęte, musi architekt umieć rozbudzić reakcje uczuciowe, musi poznać, przejąć się tym, co wzrusza i rozpala odbiorców jego Sztuki, co jest przedmiotem ich smutków,radości i ich dumy. Słowem, musi pokochać ludzi i ich życie.
Roman Piotrowski, Po II Zjeździe PZPR, „Architektura” 5/1954
1971
Architekt-reżyser przestrzeni i ram życia ludzkiego – jak reżyser filmowy aktorom – wyznacza ludziom miejsce i role w przestrzennych układach.
Zbigniew Piniński, Architekt: kryzys czy metamorfoza zawodu? (propozycje kształcenia architekta), „Architektura” 2/1971
1978
Ja jestem starej daty, jestem przede wszystkim praktykiem dalekim od mesjanistycznych wizji zawodu. Sokrates powiedział, że architekt to ten, który buduje domy, i uważam takie zadanie za najpiękniejsze przesłanie mojej profesji.
Zygmunt Stępiński, w: Postawy, „Architektura” 1-2/1978
1982
My się uczymy „na architektów" a może jeden procent ma tyle talentu, żeby tak naprawdę dobrze umieć kształtować przestrzeń? Reszta nauczy się zawodu. Natomiast są ludzie, którzy nie skończyli studiów – nie są architektami, a mają w sobie wielki ładunek i umiejętność kreowania przestrzeni. Potrafią z nędznego mieszkania w bloku zrobić piękne wnętrze. Są wrażliwi na przestrzeń i na to wyczuleni!
Jerzy Gurawski, w: Marian Fikus + Jerzy Gurawski, „Architektura” 1/1982
1989
Do formy przywiązuję wielkie znaczenie; na formę zwracam wiele uwagi. Mogę spokojnie wysłuchać złośliwości na temat mojej osoby, ale wara od moich krawatów! Krawat ma wielkie znaczenie symboliczne, przez swoją formę — absurdalną i bezinteresowną. Bez formy nie tylko nie ma architektury, bez formy nie ma czegokolwiek.
Dariusz Kozłowski, wywiad Anny Frysztak, „Architektura” 2/1989
2003
Wielu z nas uważa się za artystów. To zgubna postawa. Artyzm w pewien sposób zwalnia z odpowiedzialności za to, co robimy. (..) za mało jest wśród nas naukowców.
Piotr Śmierzewski, w: Młodzi po Łodzi – relacja z pierwszych ogólnopolskich konfrontacji Młodzi do Łodzi, „Architektura-murator” 9/2003
2009
Zaliczanie się do grona sław architektury było „od zawsze” tożsame z przynależnością do społecznej elity, opartej nie na statusie finansowym, lecz zawodowym prestiżu i umiejętnościach. Na naszych oczach to się zmienia. Architektura traktowana jest coraz częściej jako komercyjna usługa, a starchitektom bliżej do gwiazd popu, niż członków ekskluzywnego klubu.
Ewa P. Porębska, Podróż do sławy za 1000 euro – Światowy Festiwal Architektury Barcelona 2008, „Architektura-murator” 2/2009
2009
(Architekci) To ludzie szczerze sympatyczni, rozbrajający w bezgranicznej wierze w genialność własnych pomysłów, projektów i realizacji. Bezpardonowi konkurenci, którzy potrafią być jednocześnie koleżeńscy. Ćwiczenia w poskramianiu złych humorów swoich klientów i rozpierająca ich duma z własnych osiągnięć prowadzą z czasem do ciekawego charakterologicznego powikłania: uroczej bufonady, podszytej wynikającym z realizmu sarkazmem.
Grzegorz Stiasny, w: Architektura w Polsce po 1989 roku – między marzeniami a rzeczywistością, „Architektura-murator” 6/2009
PARTYCYPACJA
1950
W dążeniu do nowej formy i wyrazu w architekturze konieczna jest współpraca architekta z rzeźbiarzem i malarzem, tak jak od początku pracuje on już zespołowo z konstruktorem i szeregiem innych fachowców. Udział plastyka nie od razu przyczyni się do pożądanego rezultatu: plastyk zbyt długo tkwił odosobniony w swej pracowni, tworząc prawie wyłącznie dzieła o charakterze kameralnym. Włączony jednak w wielki nurt budownictwa socjalistycznego zapewni on z czasem stworzenie dzieł zrozumiałych i głęboko humanistycznych.
Stefan Tworkowski, Pokaz prac biur projektowych Warszawy, „Architektura” 7-8/1950
1966
Architekt stawia koncepcję przestrzenną w oparciu o pełne rozpoznanie elementów składowych całości: funkcjonalnych, technicznych, ekonomicznych, plastycznych. (..) Czyli innymi słowy współudział w tworzeniu miasta malarzy, rzeźbiarzy, technologów, ekonomistów to nie opracowywanie własnych koncepcji całości, ale realizacja określonego elementu w ramach generalnej koncepcji postawionej przez architekta, przedyskutowanej i przyjętej przez wszystkich.
Henryk Buszko, Kongres Kultury Polskiej. Zagajenie dyskusji, „Architektura” 12/1966
1972
Architekt zdaje sobie sprawę, że właściwie jedynym i zawsze chętnym do pomocy w rozwiązywaniu trudnych problemów funkcjonalnych partnerem, pozostaje użytkownik. Stąd można by powiedzieć, że hasło „projektowanie dla człowieka”, projektowanie dla ludzi, powinno być zmienione na hasło: „projektowanie wspólnie z ludźmi”, projektowanie z użytkownikiem. To hasło, które formułujemy świadomie w ten sposób dzisiaj było podświadomie realizowane przez nasze zespoły w Warszawie od 1949 roku.
Jerzy Sołtan, Kochany Biszo!, „Architektura” 3/1972
1982
(…) kiedyś, podczas wycieczki na Ursynów, jeden z kolegów z Poznania powiedział do Marka Budzyńskiego – jak ty mogłeś pozwolić na to, żeby na balkonach coś się działo, żeby ludzie robili ogródki? Chcemy zniszczyć to, co ludzie robią. Nasz profesjonalny system wartości rozminął się z systemem wartości społeczeństwa.
Henryk Drzewiecki, w: Architektura – co to dzisiaj znaczy? Dyskusja redakcyjna z udziałem Jerzego Biernackiego, Henryka Drzewieckiego, Witolda Krassowskiego, Krzysztofa Ozimka i Andrzeja Pawlika, „Architektura” 2/1982
1984
Obecnie większość architektów pracuje jak zaprogramowany automat produkujący dokumentację projektową. Architekt projektuje ze świadomością upadku rzemiosła budowlanego, na podstawie papierowych normatywów zastępujących prawdziwe potrzeby społeczne, bez kontaktu z przyszłym użytkownikiem.
Paweł Władysław Kowalski, wypowiedź na Ogólnopolskiej Naradzie Architektów na temat architektury mieszkaniowej, Gdańsk 1984, „Architektura” 4/1984
1984
Projekty w ogóle robi się odgórnie, a plan urbanistyczny jest opracowywany przede wszystkim dla władz.
Marek Budzyński, w: Pasaż Ursynowski. Z Markiem Budzyńskim, Anną Koziołkiewicz i Piotrem Wichą rozmawia Ewa P. Porębska, „Architektura” 1/1984
1986
Twórcy nabrali przekonania, że są kreatorami i ich zadaniem jest rozumieć ludzi lepiej niż oni sami mogą się zrozumieć. Tylko fakty dokonane, aktywność poszczególnych osób i grup może zmienić tę sytuację.
Ewa P. Porębska, Przegląd Architektury Warszawskiej 1985, „Architektura” 1/1986
1988
Do projektantów: (..) Nie nauczaj ludzi jak żyć – ucz się od nich.
Włodzimierz Adamiak w imieniu grupy urząd R miasta, Działaj nie na największe dobro, a na jak najmniejsze zło, „Architektura” 4/1988
1989
(…) kiedy zaczynają się problemy przestrzenne i estetyczne, architekt zostaje sam. Ludzie nie rozumieją tych problemów, nie mają sprecyzowanych potrzeb, gustów i upodobań. Architekt jest więc skazany na apodyktyczność i, jak Pani to określa, formalizm, bowiem nie ma partnera do dyskusji.
Leszek Filar, w: Dom w Krakowie, czyli gdzieś między Wiedniem a Bagdadem. Z Leszkiem Filarem rozmawia Krystyna Trautsolt, „Architektura” 2/1989
2012
Wielką krzywdą było wmówienie kiedyś ludziom, że o gustach się nie dyskutuje i każdy może mówić, co według niego jest dobre, mądre czy ładne. (...) O ile każdy ma prawo do wyrażania swoich opinii, o tyle ktoś, kto się na tym zna, powinien mieć prawo do uświadomienia mu, że jest w błędzie. I tą nie do końca przyjemną rolą architekta powinno być powiedzenie czasem opinii publicznej czy konkretnemu człowiekowi, że nie ma racji.
Kazimierz Łatak, w: Zawód architekt, „Architektura-Murator” 12/2012
2013
Wydaje się nam, że jesteśmy najlepsi we wszystkim, chcemy być jednocześnie artystami, urbanistami i filozofami. Nauczyliśmy się współpracować z projektantami instalacji i konstruktorami, ale wciąż nie umiemy zapraszać do współpracy artystów czy socjologów.
Łukasz Wojciechowski, w: Pokolenie płynnej nowoczesności, „Architektura-murator” 8/2013
2016
Kiedyś architekt był autorytetem: uważano, że jest to ktoś, kto wie o czym mówi, ma coś do zaoferowania. Teraz architekt staje się kimś, kto ma wklikiwać do komputera życzenia mieszkańców, a co z tego wyjdzie to właściwie już nie powinna być jego sprawa.
Krzysztof Domaradzki, w: Kto dziś kształtuje miasto – dyskusja, „Architektura-murator” 5/2016
2017
Zawsze będę walczyła o to, by nie powstawały kwartały jednolite pod względem społecznym. To na styku odmiennych grup rodzą się relacje społeczne.
Marlena Happach, w: Zawód Architekt, „Architektura-murator” 2/2017
ZMIANA GENERACJI
1950
Odsunięta przez ustrój od wielkich problemów artystycznych (…) twórcza jednostka skłaniała się do skrupulatnego przemyśliwania użytkowości (...) ofiarowując nieraz duże wartości z tego tytułu inwestorom, tylko dlatego, że mieli oni w swym ręku kapitał i inicjatywę budowania. W zamian otrzymywał twórca podziękowanie, za którym kryło się politowanie i lekceważenie. Dzisiaj (…) architektom starszego pokolenia wypada żałować tych ofiarowanych prywatnym klijentom ambitnych lat za samo dopuszczenie do realizacji. (…) Młodszym zaś architektom żałować należy tego samego okresu dezorientacji ich profesorów, który jest obecnie jedną z realnych przyczyn braku znajomości form.
Jan Minorski, Nowe wnętrza Teatru Narodowego w Warszawie na tle współczesnych zadań architektury, „Architektura 5-6/1950
1970
Czy przypadkiem nie zawężamy dyskusji do przedstawicieli jednego pokolenia, które walczy, przegrywa, czasami wygrywa, jest zaangażowane? (…) Biura projektowe są w połowie obsadzone młodszymi kolegami, którzy działając w określonych warunkach ulegają demoralizacji, pilnują jedynie określonego standardu życiowego, robią byle co, byle szybko i nie identyfikują się z dziełami, na które przecież składa się krajobraz Polski.
Hanna Adamczewska-Wejchert, w: Trasą polskiej architektury, „Architektura” 11/1970
1985
Czy istnieje nadzieja na twórczy rozwój architektury w Polsce? (…) w moim przekonaniu uosabia ją grupa „młodszych architektów”, czyli architektów ze średniego pokolenia (…) działalność tych architektów charakteryzuje dążenie do utrzymania kontaktu z tym, co dzieje się na świecie, do stosowania (…) inspiracji płynących ze współczesnych tendencji architektury światowej i starających się pomimo ograniczeń, trudności i oporów wiązać te inspiracje z naszymi polskimi realiami dzisiejszego dnia.
Rozmowa z Krzysztofem Chwalibogiem wiceprezesem SARP do spraw twórczości, „Architektura” 2/1985
1994
Jeśli jesteśmy prowincjonalni, to z powodu wielkiego opóźnienia cywilizacyjnego, spowodowanego komunizmem. Bez przerwy reprodukujemy, tworzymy repliki zachodnich konwencji, zamiast twórczo interpretować własną architekturę i wpisywać ją w nurty światowe. Mamy nawet pogardę dla tego, co się rodzi w kraju. Jest rzeczą charakterystyczną, że gdy modernizm na Zachodzie się kończył i powstał Team- Ten – u nas nastąpiła recydywa w formie modernistycznego prostactwa.
Czesław Bielecki w rozmowie z Tomaszem Jastrunem, Architektów kłopoty z wolnością, „Architektura-murator” 1/1994
2006
Jeszcze kilka lat temu wśród polskich projektantów istniała duża obawa, że zagraniczne biura architektoniczne, dopuszczone do pracy w naszym kraju, zdominują scenę zawodową, oferując niższe ceny bądź epatując inwestorów magią swoich światowych osiągnięć. Dziś obecność zagranicznych architektów nikogo już chyba nie dziwi, a co więcej, coraz częściej to polskie biura planują działalność poza granicami kraju.
Ewa P. Porębska, Wstępniak, „Architekturamurator” 12/2006
2007
Zamiast mówić, że ci starsi zagospodarowali rynek zbyt mocno, można powiedzieć, że ci młodsi wchodzą nań za słabo. To, że my tak aktywnie angażujemy się w różnego rodzaju przedsięwzięcia, nie wynika z faktu, że ktoś nas do tego namówił, czy czymś zwabił. Wzięliśmy na siebie poważny obowiązek pokonania pewnych trudności. Dzisiaj są takie czasy, że aktywność przynosi efekty i jeżeli ktoś ją wykazuje, długo nie musi na nie czekać.
Tomasz Konior, w: Marka musi zacząć znowu funkcjonować – rozmowa z przedstawicielami zarządu Oddziału SARP Katowice, „Architekturamurator” 3/2007
2007
Zmorą aktualnego systemu jest procedura zamówień publicznych; przetargi, w których najczęściej najważniejszym lub jedynym kryterium oceny jest wynagrodzenie za dokumentację. Nie bierze się pod uwagę jakości, funkcjonalności i ekonomiczności rozwiązań projektowych. To okropne. Ale przyznać trzeba, że teraz architekt może rozwinąć skrzydła: nowe technologie, materiały, duże możliwości finansowe inwestorów. Dziś twórczość architektoniczna może być naprawdę radością.
Andrzej Kohnke, w: ZAPA Gdańsk – Pionierzy wolnego rynku, „Architektura-murator” 9/2007
2008
Wyjazdy za granicę spowszedniały i przestały być przywilejem małej grupy zapaleńców, stały się alternatywą dla kariery w kraju. (...) Jesteśmy baumanowskimi turystami globalizacji – dołączyliśmy do grupy rówieśników z innych krajów Europy, terminujących, studiujących lub stawiających pierwsze samodzielne kroki zagranicą.
Łukasz Pancewicz, w: Konfrontacje Młodzi do Łodzi 2008 – relacja, „Architektura-murator” 8/2008
2009
Choć skrycie marzymy o podboju półkuli zachodniej, to realne możliwości architektonicznego eksportu otwierają się raczej na Wschodzie.
Grzegorz Stiasny, Polscy architekci bez granic, „Architektura-murator” 2/2009
2009
Pracownie prowadzone przez wielu z nas, ich wielkość, organizacja, wyposażenie są porównywalne, a czasem przewyższają te, które jeszcze lat temu kilkanaście były dla nas wzorem niedościgłym. (...) Oczywiście chciałoby się osiągnąć więcej, szybciej, dogonić czy też przegonić świat. Ale na to przyjdzie czas i zapewne dotyczyć to będzie architektów i twórców o pokolenie młodszych (...). Można przyjąć, iż naszym zadaniem było stworzyć im warunki do równego startu.
Stefan Kuryłowicz, w: Architektura w Polsce po 1989 roku – między marzeniami a rzeczywistością, „Architektura-murator” 6/2009
2009
Pokolenie wkraczające na architektoniczną scenę jest bodaj pierwszym, które może nie zastanawiać się, skąd pochodzi i na równych prawach stanąć do globalnej konkurencji. Internet pozwala upowszechniać wartościowe pomysły, a czasem nawet realne projekty, z pominięciem tradycyjnej selekcji.
Grzegorz Piątek, Sieć, szklana kula i wirtualna bańka, „Architektura-murator” 10/2009
2011
Całe pokolenie młodych architektów i urbanistów nie znalazło dla siebie miejsca w tradycyjnych organizacjach branżowych. Nasze stowarzyszenie ODBLOKUJ powstało, bo po studiach mieliśmy wrażenie, że nie ma pola ekspresji do tego, czym chcemy się zajmować, czyli niekoniecznie dużymi projektami, ale często aktywnością na styku działalności społecznej i projektowania. (...) Nie wywodzi się ono z potrzeby aktywizmu jako takiego, walki o przestrzeń publiczną, a bardziej walki o inną, bardziej otwartą formę praktykowania zawodu architekta.
Monika Komorowska, w: Aktywizm kontra legalizm – jak powstaje miasto obywateli, „Architektura-murator” 8/2011
2013
(...) poszerza się pole pracy architekta. To jest również nowe spojrzenie na przestrzeń, na jej zmienność, na to, że realizacja może być czasowa i że efemeryczny projekt to też jest usankcjonowana działalność architektoniczna.
Ewa P. Porębska, w: A kiedy Polska? Nagroda Miesa van der Rohe, „Architektura-murator” 8/2013
2013
Małe pracownie łączą się w grupy, kiedy trzeba przygotować jakiś większy projekt. To zjawisko charakterystyczne dla całego młodego pokolenia, bo zakres projektów na początku drogi zawodowej jest dość ograniczony. Plusem jest też możliwość pracy na odległość, bez konieczności dysponowania dużą przestrzenią, czemu sprzyja komunikowanie się za pomocą internetu.
Maciej Siuda, w: Pokolenie płynnej nowoczesności, „Architektura-murator” 8/2013
2017
(...) moje (pokolenie) jest w pewnym sensie pokoleniem złamanym, bo nie mogło za wiele osiągnąć ani w poprzednim systemie, bo już miejsca były pozajmowane, ani zaraz po przełomie 1989 roku, bo wszystko się zmieniło i trzeba było zaczynać od nowa. Jak patrzę na swoich rówieśników, to relatywnie niewielu udało się coś osiągnąć. Oczywiście są wyjątki.
Maciej Hawrylak, w: Wrocławscy architekci. Hawrylakowie, „Architektura-murator” 1/2017
2017
(…) jesteśmy tu dla stale rosnącej grupy świadomych inwestorów i to jest pozytywne.
Liliana Krzycka, w: Zawód architekt, „Architektura-murator” 7/2017
AUTOKRYTYKA
1947
W dalszym ciągu budownictwo na wsi stanowi dziedzinę upośledzoną, wymagającą zasadniczego uregulowania. (…) Brak również dostatecznego zainteresowania tym zagadnieniem od strony zawodowej – architekta. Stoją tu na przeszkodzie: małe możliwości zarobkowania z jednej strony, a mało reprezentacyjna forma architektoniczna poszczególnych tematów wiejskich – z drugiej. Ambicją wielu młodych architektów jest bowiem (najczęściej) projekt czy realizacja monumentu architektonicznego, wyrażonego jak największą ilością metrów sześciennych.
Franciszek Piaścik, Odbudowa i przebudowa wsi (wytyczne do programu), „Architektura” 1/1947
1952
Ubóstwo wyobraźni naszych autorów i kolegów opiniujących dyktują projektowanie jak to się mówi „pod Stępińskiego” dla Warszawy i zagadnień „reprezentacyjnych”, zaś reszty „podAdamskiego”. (…) Duży zespół „typówek” w osiedlu miasta Nowej Huty jest już sygnałem, że nagromadzenie większej ilości takich samych budynków daje niekorzystny rezultat.
Stefan Tworkowski, Zasław Malicki, O architekturze osiedli ZOR, „Architektura” 10/1952
1967
Wreszcie architekt wystawił sobie świadectwo idąc po linii najmniejszego oporu, bez własnej ideologii przechodząc płynnie z dekoracjonizmu placu Konstytucji na dekoracjonizm modernistyczny. W ten niepoważny i nieodpowiedzialny sposób potraktowaliśmy i nadal traktujemy otoczenie człowieka.
Oskar Hansen, Całość i detal, „Architektura” 3/1967
1970
Reguły moralne w równej mierze obejmują szewca, jak i lekarza lub architekta. (…) Nie zgodziłam się na zaprojektowanie domu mieszkalnego przy moście, ale mimo to stoją tam domy, bowiem inni architekci natychmiast podjęli to zadanie. W naszym środowisku podejmuje się więc zadania niemoralne, jak choćby lokowanie siedlisk ludzkich tuż przy szkodliwych obiektach przemysłowych. Ja także mam pretensję do siebie, że robię rzeczy niemoralne, jak choćby to, że projektuję na Sadach Żoliborskich osiedle ze złych typowych budynków.
Halina Skibniewska, w: Trasą polskiej architektury. Autorstwo i moralność, „Architektura” 11/1970
1985
Przyłożyliśmy ręce (ołówki) do powstania strasznych dzielnic – blokowisk, kostek- -koszmarków-wrzodów polskiego krajobrazu, zniszczenia całych fragmentów miast i ciągle jeszcze nie chcemy sobie z tego zdać sprawy (…). Uprzytomnienie sobie faktu, że architektura (dom, ulica, osiedle, miasto) zależy nie w pełni, ale w znacznym stopniu od tego, co schodzi z naszych desek, że deska jest jedynym miejscem, gdzie my architekci mamy realny wpływ na kształt tego, co ma powstać, jest – chciałoby się rzec – potrzebą dziejową.
Marian Fikus, Federacja małych miast? Kilka myśli o krytyce i o nas, „Architektura” 1/1985
1987
Walkę o ideę ciągłości tkanki miejskiej, o zrozumienie, że plan jest tylko zapisem, który wypełniają pojedyncze działania, że każdy zbudowany w mieście dom jest elementem większej całości, a architekt jest współtwórcą a nie kreatorem procesu powstawania miasta, pokolenie czterdziestolatków ma już za sobą. Co dalej? Drugiej połowie lat osiemdziesiątych brakuje refleksji na przyszłość. Bez niej niedawne idee zamienią się w rysunki miasteczek o nostalgicznym nastroju przeszłości – w bliższą nam, lecz równie pustą, jak ogromne kompozycje blokowisk formę.
Ewa P. Porębska, Nowa utopia? Polska myśl urbanistyczna lat osiemdziesiątych na tle tendencji powojennych, „Architektura” 3/1987
1991
Poziom projektów studenckich na ogół jest dość niski, właściwie o poziomie można mówić dopiero przy dyplomach. Wszystko po drodze jest szalonym pośpiechem i nie ma prawie projektów domyślanych do końca. Jest to rezultat programu studiów.
Małgorzata Handzelewicz- Wacławek, w: Wykusz, „Architektura” 1/1991
1999
Polscy architekci znajdują się w trzecim okresie niemocy, związanym z kolejnym okresem prosperity architektury. Pierwszy okres – architektura mieszkaniowa późnego PRL-u – niemoc z powodu braku wolności twórczej. Drugi okres – kościoły – niemoc z powodu niezrozumienia sztuki przez proboszcza. Trzeci okres – centra handlowe – niemoc z powodu niemocy.
Dariusz Kozłowski, w: Szkoły myślenia czy architektury – Architekci krakowscy kontra warszawscy, „Architektura-murator” 4/1999
2010
Co łączy wystawę pokonkursową na otoczenie PKiN z tą po konkursie na Świątynię Opatrzności czy Muzeum Historii Polski? Porażająca ilość kiczu. I pewien rodzaj brutalizmu – agresji projektowanych form wobec zastanego otoczenia. (...)Najprościej odpowiedzieć – brak talentu. Ale od jego braku groźniejsza wydaje się arogancja. Architektura traktowana jako forma sama w sobie, bez kontekstu (...).
Ewa P. Porębska, Konkurs na projekt Muzeum Historii Polski. Ikona kontra pudło, „Architekturamurator” 4/2010
2011
Mówi się o kryzysie społeczeństwa obywatelskiego, ale być może jest to kryzys organizacji, a nie kryzys indywidualnej aktywności społecznej. Działając w Towarzystwie Urbanistów Polskich czy w SARP-ie, zauważyłem pewien spadek aktywności tych organizacji, a jednocześnie znacznie bardziej spontaniczne działania jednostek lub nie całkiem sformalizowanych grup. Zarówno TUP, jak i SARP przez dłuższy czas nie były dostatecznie otwarte na takie aktywności (...). Może za bardzo stały się częścią establishmentu.
Grzegorz Buczek, w: Aktywizm kontra legalizm – jak powstaje miasto obywateli, „Architektura-murator” 8/2011
Koncepcja artykułu Generacje. Architekci 1947-2017: Ewa P. Porębska; wybór cytatów: Agnieszka Dąbrowska, Ewa P. Porębska, Katarzyna Szadkowska, Beata Tylec-Skórka, Anna Żmijewska, Tomasz Żylski; dobór ilustracji i podpisy: Agnieszka Dąbrowska, Agnieszka Skolimowska, Katarzyna Szadkowska, Beata Tylec-Skórka, Anna Żmijewska, Tomasz Żylski; projekt graficzny kolażu na wklejce: Ewelina Karpowiak