Koronawirus w architekturze – architekci w czasach pandemii

i

Autor: Archiwum Architektury Koronawirus w architekturze. Część zespołu WXCA. „Zdalnie projektujemy, prowadzimy spotkania z inwestorami, no i oczywiście staramy się łączyć nasze zadania z opieką nad dziećmi. Całkiem sporo osób w pracowni ma dzieci w wieku przedszkolnym, więc jest to naprawdę wyzwanie być w dwóch światach jednocześnie” – mówi Marta Sękulska-Wrońska, partner w WXCA

Koronawirus w architekturze – architekci w czasach pandemii

2020-04-01 17:25

Jakie zmiany poczyni koronawirus w architekturze? Jak radzą sobie polscy architekci w czasach pandemii? Z jakimi wyzwaniami muszą się mierzyć? Czego się obawiają? O wpływ koronawirusa na architekturę zapytaliśmy przedstawicieli wiodących biur projektowych w Polsce, m.in. JEMS, Kuryłowicz & Associates, KWK Promes, Lewicki Łatak, WXCA, OVO Grąbczewscy.

Wciąż jeszcze trudno szacować zmiany, jakie w dłuższej perspektywie poczyni koronawirus w architekturze. A że zmiany nadejdą – wydaje się pewne. Na budowach trudno pracować zdalnie, ale – jak wynika z przeprowadzonej przez nas sondy – większość rozpoczętych inwestycji nadal się toczy. Wpływ koronawirusa na architekturę widać na razie głównie w działaniu biur projektowych, zgodnie z zaleceniem rządu gros z nich przeszło na tzw. home office. Poprosiliśmy przedstawicieli wiodących pracowni, aby spróbowali przewidzieć konsekwencje koronawirusa w architekturze, aby opowiedzieli, jak przebiegają ich realizacje i podzielili się z nami wrażeniami z pracy na odległość.

Koronawirus w architekturze, czyli projektowanie na odległość

Według analityków z Colliers International, nawet firmy świetnie przygotowane do elastycznej pracy, przechodząc na stuprocentowy home office, napotkają pewne trudności. Przede wszystkim to zmiana nawyków i przyzwyczajeń ludzi, nowy model zarządzania zespołem, ale też brak podstawowych narzędzi. Jak radzą sobie z tymi wyzwaniami studia architektoniczne? W Kuryłowicz & Associates zdalnie pracuje już 70% zespołu. Do biura przychodzą przede wszystkim osoby mające dzieci w wieku szkolnym. Do pracy potrzebna jest odpowiednia przestrzeń i cisza, a o to w warunkach domowych najtrudniej. Korzystamy z różnych aplikacji i platform komunikacyjnych. Nasz dział IT dwoi się i troi, ale dajemy radę – mówi Ewa Kuryłowicz, która wraz z częścią zarządu nadal codziennie dojeżdża do siedziby firmy na Saskiej Kępie. Podobnie jest w pracowni JEMS Architekci. Atmosfera jest wyjątkowa, większość z nas nie przychodzi do biura, pracując zdalnie za pomocą różnego rodzaju komunikatorów zbiorowych. Ci co przychodzą cieszą się komfortem 30 m² na osobę i unikalnym zapachem denaturatu używanego do przemywania klamek, myszek. Nie ma dziesiątek mniej lub bardziej potrzebnych spotkań. Komunikacja na odległość działa sprawnie, chociaż te same zadania zabierają więcej czasu. Najtrudniej jest z tworzeniem koncepcji, gdzie kontakt osobisty, szkicowanie, dyskusje są niezbędne – tłumaczy Maciej Miłobędzki, jeden z partnerów w biurze JEMS Architekci, który dodatkowo, jako wykładowca na WA PW, udziela też studentom zdalnych korekt.Na brak osobistych kontaktów narzeka również architektka Katarzyna Głażewska z warszawskiej pracowni plus3 architekci. Jestem zwierzęciem stadnym. Uwielbiam zaglądać przez ramię w monitory kolegów. Nie znoszę ciszy, lubię dyskusje. Taka specyfika i wielki atut naszego zawodu. Teraz substytutem tych relacji jest Skype. Na Skypie mamy siatkę podgrup projektowych, w które wciągnięci są nasi branżyści i inwestorzy. Mamy ze sobą kontakt, a koordynacje i spotkania przez Skype'a oszczędzają nam sporo czasu, który zazwyczaj poświęcaliśmy na przemieszczanie się – przyznaje. Architektura i budownictwo wymagają kontaktów międzyludzkich, bliskich spotkań, dotykania wielu rzeczy, bezpośredniego oglądania. To musi wrócić, wirtualna przestrzeń tego nie zastąpi – podkreśla jednak Ewa Kuryłowicz. Podobnego zdania jest Oskar Grąbczewski z katowickiego studia OVO Grąbczewscy Architekci: Jak większość biur architektonicznych w kraju przeszliśmy na pracę zdalną. Wiele razy wcześniej testowaliśmy taki system przy okazji konkursów, dłuższych wyjazdów czy pracy z zagranicznymi inwestorami i partnerami. Oczywiście nie jest to rozwiązanie idealne, bo na dłuższą metę nic nie jest w stanie zastąpić bezpośredniej rozmowy, spotkania, ale stosujemy je, bo bez porównania ważniejsza od komfortu twórczej pracy jest teraz walka z epidemią.

ZAPISZ SIĘ

Koronawirus w architekturze – architekci w czasach pandemii

i

Autor: Archiwum Architektury Koronawirus w architekturze. W biurze JEMS Architekci większość pracowników przeszła na home office; fot. Maciej Miłobędzki

Zdaniem Roberta Koniecznego z biura KWK Promes, które też przeszło na home office, plusem całej sytuacji jest możliwość całkowitego skupienia się na projektowaniu. Odeszły nam wszystkie wykłady i konferencje, a przynajmniej wyjazdy, bo zaczynamy je robić on-line. Możemy teraz prawie wyłącznie poświęcić się pracy koncepcyjnej. Oczywiście nie jest łatwo. Komunikujemy się za pomocą Skype'a i Zooma. Mamy grupy projektowe, z których każda odpowiada za inny temat – dyskutujemy, spieramy się, tak jak przedtem. Nawet udało nam się zrobić zdalnie dwa konkursy – wyjaśnia. Inne plusy dostrzega Marcin Brataniec z Pracowni Architektury eM4: Nasze biuro jest bardzo niewielkie. Jestem przyzwyczajony do pracy we dwie, trzy, maksymalnie kilka osób. Teraz w pracowni siedzę sam, pracuję sam i koordynuję pracę zdalną. Mam trochę więcej czasu na sprzątanie, a sprzątanie to zawsze sprawdzanie wagi rzeczy i czynności, więc traktuję to poważnie. Czuję jak spada ze mnie ciężar kurzu starych spraw. Robię miejsce dla tych, które trwają i nowych. Niewiarygodne co można mieć wokół siebie, stare baterie, wezwanie do usunięcia braków, szkic czegoś, co dawno temu wydawało się genialne, przeterminowany klej, zepsuty rok temu sok z czarnej porzeczki. Obawiam się tylko, że jestem już na granicy sterylności, za którą nie będzie jogurtu i zakwasu na chleb. Zaczynam więc z powrotem bałaganić – przyznaje. Koronawirus w architekturze sprawia, że większość pracowni uczy się przy okazji nowych metod pracy, testuje nowe rozwiązania i zdobywa nowe doświadczenie. Oprócz narzędzi standardowych – telefon, mail – wprowadziliśmy w skromnym wymiarze także bardziej zaawansowane metody komunikacji. Używamy jednej z platform cyfrowych do przeglądania i komentowania rysunków. Pozwala nam to sprawdzać wspólnie dokumentację, wymieniać na bieżąco spostrzeżenia i ustalać następne kroki. Za nami dwa tygodnie takiej pracy w nowym wydaniu: nie odnotowaliśmy opóźnień w zaplanowanych zajęciach – przyznają Kazimierz Łatak i Piotr Lewicki z krakowskiego Biura Projektów Lewicki Łatak. Wszyscy zabraliśmy z pracowni sprzęt, na którym dzięki połączeniu VPN pracujemy na wspólnym dysku. Komunikujemy się za pośrednictwem MS Teams, gdzie podzieliliśmy się na zespoły projektowe. Biurowe żarty, jak wcześniej, przekazujemy na facebookowej grupie – opowiada z kolei architektka Monika Arczyńska z A2P2 architecture and planning.

Koronawirus a architektura i nowe inwestycje

Niestety to dopiero początek pandemii w Polsce. Koronawirus w architekturze nie wyrządził jeszcze wielu szkód, choć samorządowcy zapowiadają, że niektóre miejskie inwestycje na pewno będą opóźnione. W awangardzie są władze Białegostoku, które zapowiedziały właśnie, że wstrzymują wszystkie nowe realizacje, które nie są finansowane z Unii Europejskiej. Tę zmianę zauważają przede wszystkim biura, które – jak A2P2 – pracują głównie dla klientów publicznych. Po ogłoszeniu pandemii liczba przetargów spadła o połowę. Urzędy musiały szybko przeorganizować pracę na tryb zdalny, więc odczuwalne są opóźnienia w decyzjach administracyjnych. Konsultacje społeczne, którymi między innymi się zajmujemy, zostały albo przesunięte albo… organizujemy je zdalnie – 18 marca przeprowadziliśmy prawdopodobnie pierwsze w Polsce konsultacje on-line dla Dąbrowy Górniczej ze studia nagraniowego w Gdańsku – zdradza Monika Arczyńska z A2P2. Na problem z brakiem decyzyjności zwraca też uwagę Marta Sękulska-Wrońska, partner w pracowni WXCA, a jednocześnie prezes warszawskiego oddziału SARP: Odgórnie narzucone restrykcje w zakresie przemieszczania się czy dostępności urzędów dla petentów mają oczywiście wpływ na wykonywanie naszych obowiązków. Poważnym utrudnieniem jest np. ograniczony dostęp do biur podawczych. Czasami są one wręcz wyłączone z normalnego funkcjonowania. Borykamy się też z brakiem kontaktu z samymi urzędnikami, przez co nie mamy faktycznego wpływu na bieg postępowań wszczętych w ramach wykonywanych przez nas umów.  Okoliczności, w jakich dzisiaj funkcjonujemy, są nadzwyczajne i nasza praca w związku z tym przypomina prowadzenie samolotu w zaskakujących siłą i częstotliwością turbulencjach.

Koronawirus w architekturze – architekci w czasach pandemii

i

Autor: Archiwum Architektury Koronawirus w architekturze. Robert Konieczny stara się koordynować pracę swojego zespołu zdalnie

Rok 2020 zapowiadał się dla plus3 fantastycznie: w grudniu wygraliśmy konkurs na liceum w Wesołej, w styczniu na płocką filharmonię. Miały ruszyć nasze budowy Akademii Muzycznej w Bydgoszczy i Narodowego Muzeum Morskiego w Łebie. Trudno dziś przewidzieć, jaki będzie los tych inwestycji. Póki co, robimy dobrą minę do złej gry. Myślę, że damy sobie radę. Naszym atutem jest na pewno fakt, że jesteśmy średniej wielkości firmą, zatrudniającą 17-20 osób, i zawsze jakąś pracę sobie zorganizujemy. Gorzej w dużych biurach, gdzie koszty są proporcjonalnie większe. Proszę sobie wyobrazić, że ktoś opracowywał temat, który rysowało 10 architektów i inwestor podejmie decyzję o jego wstrzymaniu? Nie sądzę, aby w dobie kryzysu ktoś był w stanie utrzymać te 10 miejsc pracy – przyznaje Katarzyna Głażewska. Problemy mogą mieć jednak także mniejsze firmy, na co zwraca uwagę Monika Arczyńska: Największe wyzwanie widzimy w planowaniu pracy na kolejne miesiące – nieprzewidywalność sytuacji rynkowej uniemożliwia podejmowanie decyzji. Małym firmom trudniej będzie utrzymać płynność finansową, a w związku z tym – obecny poziom zatrudnienia. Podobnego zdania jest Piotr Śmierzewski ze szczecińśkiego biura Analog czy Robert Skitek z tyskiej pracowni RS+: Nie będę ukrywał, że największe wyzwanie widzę obecnie w utrzymaniu pracowni i wszystkich pracowników. Jeśli taka sytuacja potrwa dłużej, inwestorzy mogą przesuwać swoje plany, a tym samym zlecenia na projekty – mówi Skitek.Architekci w przeważającej mierze są jednak dobrej myśli. Przyznają, że budowy zwolniły, ale nadal trwają. Na niektórych przekłada się poszczególne fazy prac, lecz są kontynuowane – mówi Ewa Kuryłowicz. Podobnie twierdzą m.in. Maciej Miłobędzki, Robert Konieczny, Piotr Śmierzewski czy Piotr Lewicki i Kazimierz Łatak. Część z projektów toczy się od dawna, część dopiero startuje. W trakcie realizacji jest kilka budynków wielorodzinnych i zespołów mieszkalnych w Krakowie, zagospodarowanie terenów pod zamkiem w Dobczycach. Dobiegają końca budowy obserwatorium astronomicznego w Niepołomicach i niewielkiej plomby w centrum miasta, nad brzegiem Wisły – wymienia Kazmierz Łatak. W obecnej sytuacji staramy się zachować pozory normalności i pracować tak jak dotąd. Wywiązujemy się z terminów umownych, budowy posuwają się do przodu, prowadzimy nadzory, uzupełniamy dokumentację o rysunki warsztatowe, jak gdyby nigdy nic. W związku z dwoma lokalizacjami biura, w Koszalinie i Szczecinie, korzystamy z Zooma i Slacka od dawna, wszystkie dane przechowujemy w chmurze i teoretycznie możemy pracować z dowolnego miejsca. Nie wszystko da się jednak zrobić w trybie home office. Laptopy nie są tak wydajne jak sprzęt stacjonarny, a zdalna praca z makietami, które są sednem naszego sposobu projektowania, nie jest możliwa poprzez żaden komunikator – mówi Piotr Śmierzewski z pracowni Analog. Marta Sękulska-Wrońska z WXCA podkreśla, że jedną z najważniejszych recept na kryzys jest zachowanie normalności: Tam, gdzie jest to tylko możliwe, chcemy dać poczucie inwestorom, że choć świat stanął na głowie, to my stoimy mocno na ziemi. Koordynacje projektów prowadzimy on-line i ta formuła okazuje się zaskakująco owocna. Szczególnie, jeśli mówimy o inwestycjach poza Warszawą – w trakcie jednej telekonferencji jesteśmy w stanie więcej tematów przeprocesować niż w trakcie niejednego spotkania. Nasi inwestorzy są dla nas dostępni, więc wszystkie wątpliwości możemy rozwiązywać na bieżąco. Budowy – Muzeum Wojska Polskiego, Muzeum Historii Polski na warszawskiej Cytadeli – na ten moment są kontynuowane. Z Dubaju doszły nas wieści, że światowa wystawa EXPO 2020 najprawdopodobniej zostanie przełożona o rok.Sztuka polega na tym, żeby dostosować się do każdej sytuacji. Właśnie rozpoczyna się realizacja naszego muzeum w Ostrawie. Granice są zamknięte, więc żeby przeprowadzić nadzory autorskie będziemy musieli bazować głównie na połączeniach on-line. Na szczęście na miejscu mamy naszych partnerów i czeskiego kolegę z zespołu, który ma za to odpowiadać. Jesteśmy detalistami, szczegóły mają dla nas ogromne znaczenie, a podobne rozwiązanie już testujemy na jednej z budów – nasz wykonawca zainstalował mnóstwo kamer, dzięki którym będziemy mieli stały podgląd na postęp i jakość prac – mówi Robert Konieczny.Nadzory on-line prowadzi też eM4. Pracownia Architektury. Brataniec:  Porozumiewamy się zdjęciami, filmikami, rysunkami. Budowy mamy poza Krakowem, więc nie jeździliśmy na nie codziennie i większość rzeczy odbywała się już tą drogą. Na szczęście są już znacznie zaawansowane, więc wcześniej dość dobrze poznaliśmy się nawzajem i wiemy kogo o co pytać i co dla kogo jest ważne. Pozwala to na zaufanie do wykonawców. Brak fizycznej obecności w dłuższej perspektywie będzie jednak niewystarczający, bo budujemy nie zdjęcie, ale realną przestrzeń. Także w trakcie budowy trzeba jej doświadczać fizycznie – zauważa Marcin Brataniec. Katarzyna Głażewska z plus3architekci zwraca jednak uwagę na coraz wyraźniejszy odpływ pracowników ze Wschodu. Z początkiem kwietnia sytuacja może ulec zmianie, ponieważ w miniony weekend wyjechało wielu pracowników ukraińskich i białoruskich i na pewno budowy to odczują. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, jak wiele prac wykonywali nasi wschodni sąsiedzi. Teraz na pewno wielu wreszcie to dostrzeże – mówi  Głażewska.

Koronawirus w architekturze – architekci w czasach pandemii

i

Autor: Archiwum Architektury Koronawirus w architekturze. Warszawska pracownia plus3architekci – w biurze tylko trzy osoby, reszta pracuje zdalnie, do czego wymagane jest pozostawienie włączonych komputerów

Jakie zmiany wywoła koronawirus w architekturze?

Epidemia koronawirusa to w architekturze sytuacja bez precendensu. Trudno dziś wyrokować, jak bardzo wpłynie na branżę budowlaną i jakie dalekosiężne konsekwencje wywoła. Nie wiemy, w jakim stopniu prognozowana recesja dotknie rynek nieruchomości. Nasuwają się skojarzenia z niedawnym kryzysem roku 2008. Po tamtej zapaści rynek podnosił się parę lat. Można spodziewać się perturbacji administracyjnych. Przeczuwamy, że urzędy przez najbliższe miesiące będą pracowały mniej wydajnie. Przesunięcia w wydawaniu uzgodnień i decyzji poskutkuje zmianą harmonogramu inwestycji, co wywoła następne konsekwencje dla gospodarki. Zawirowania na rynku pracy mogą utrudnić pozyskiwanie kredytów przez potencjalnych klientów, ale z drugiej strony niższe stopy procentowe zachęcą nabywców do lokowania wolnych środków w nieruchomości. Zbyt dużo jest niewiadomych w tym równaniu, aby ktokolwiek mógł rzetelnie przewidywać najbliższą przyszłość – przyznają Piotr Lewicki i Kazimierz Łatak. Podobne obawy ma Monika Arczyńska z A2P2: W 2008 roku pracowaliśmy w Dublinie i byliśmy świadkami natychmiastowego wstrzymania budów i zleceń, nawet tych bardzo zaawansowanych. Część inwestorów prawdopodobnie zmieni plany, co wychłodzi rozgrzany rynek usług projektowych i budowlanych. Najbardziej zagrożone wydają nam się te pracownie, które szybko rozrosły się w czasie boomu w związku z dużą liczbą podobnych zleceń, na przykład na projekty mieszkaniowe. Łatwiej będzie przetrwać trudny okres ze zdywersyfikowaną ofertą i dużą elastycznością działania – przewiduje. Na jeszcze inny aspekt zwraca uwagę Mirosław Nizio z Nizio Design International: Myślę, że za wcześnie jest żeby pisać scenariusze i wyrokować, który z nich się sprawdzi. W sytuacji walki z pandemią każdy dzień przynosi zmiany w funkcjonowaniu podmiotów odpowiadających za różne zakresy i etapy prac. Nigdy nie mieliśmy do czynienia z taką sytuacją. Każda budowa, każda inwestycja jest wypadkową działań wielu jednostek, zespołów, przedstawicieli różnych specjalizacji i branż, i to z całego świata. Chyba teraz najmocniej czujemy, jak bardzo zespołowa jest to praca – mówi.Trudno nie rozmawiać o potencjalnych konsekwencjach obecnej sytuacji dla branży architektonicznej. Zastanawiamy się nad tym zarówno w WXCA, jak i środowiskowo – tematowi przygląda się i Stowarzyszenie Architektów Polskich, i Izba Architektów Rzeczpospolitej Polskiej. W tej chwili w ramach tych instytucji zbieramy głosy naszych kolegów i koleżanek o przeszkodach w wykonywaniu zawodu, jakich doświadczają na co dzień. Zamierzamy przygotować oficjalne stanowisko i przedstawić je decydentom. Jesteśmy jednym z ogniw w branży budowlanej, a ta jest podatna na koniunkturę. Wykonujemy twórczy zawód, który jednocześnie wymaga  precyzji, umiejętności analizy i dostosowania rozwiązań do zmieniającego się świata. Wierzę, że ta mieszanka kreatywności z silnym komponentem racjonalnym okaże się najlepszą receptą na dzisiejsze nieprzewidywalne czasy – podkreśla Marta Sękulska-Wrońska.

Koronawirus w architekturze – architekci w czasach pandemii

i

Autor: Archiwum Architektury Koronawirus w architekturze. „Przyszłość jest w tej chwili jedną wielką niewiadomą, a największym wyzwaniem będzie, zapewne nie tylko dla nas, utrzymanie zespołu projektowego w komplecie, bo to on jest największą wartością pracowni Analog” - mówi Piotr Śmierzewski

Czy koronawirus w architekturze wywoła jakąś rewolucję? Zmieni sposób projektowania? Podejście do ochrony klimatu? Spekulacje nie ustają. Na przykład według portalu RynekPierwotny.pl w niedalekiej przyszłości czeka nas rozwój autonomicznych osiedli, wyposażonych w niezależne od sieci wodociągowej systemy zaopatrzenia w wodę i produkujące energię na własne potrzeby, by w czasach pandemii funkcjonować jak samowystarczalne jednostki. Sceptyczny stosunek do ewentualnych innowacji i modernizacji ma Maciej Miłobędzki z biura JEMS Architekci: Poprzednie kryzysy wprowadziły raczej kosmetyczne zmiany – może parę najbardziej wyuzdanych ikonicznych obiektów mniej. Jak będzie tym razem? Czy i w jakim stopniu odżyją na przykład problemy związane z odpowiedzialnością za środowisko? Czy ma szanse chociażby dążenie do rezygnacji z kształtowania klimatu we wnętrzach za pomocą „mielenia” powietrza – system tyleż bezsensowny energetycznie, co rozprzestrzeniający bakterie i wirusy – na rzecz wentylacji naturalnej? Szczerze mówiąc, nie sądzę. W najlepszym wypadku wymyślone zostaną perfekcyjne filtry, wytwarzane w skomplikowanych technologicznie procesach. O kosztach środowiskowych ich produkcji nie będzie się mówić, za to stosowanie takich filtrów stanie się obowiązkiem, wyznacznikiem dobrego smaku i nagradzanej platynowymi odznakami troski – ironizuje Miłobędzki. Podobnego zdania jest Marcin Brataniec: Jeśli patrzeć ogólnie to największe wyzwania nie należą do sfery architektury. Architektura nie rozwiąże problemów świata, może próbować pomagać. Czas kryzysu, zawieszenia, czas pomiędzy, to  szansa, by sprawdzić narzędzia, przygotować nowe i zastanowić się, jak ich używać. Ale architektura jest też bardzo powolna, więc nie spodziewam się szybkich zmian po nawet kilkumiesięcznej kwarantannie. Tę przerwę dobrze byłoby wykorzystać jako impuls, szansę na wbudowanie mechanizmu, który będzie kierował ku zmianom. Jestem architektem, więc widzę jasno konieczność ograniczenia konsumpcji przestrzeni i materii, z której zbudowany jest świat. Jeśli patrzeć blisko na swoje poletko to – jak w każdym czasie – wyzwaniem jest tworzenie dobrej architektury. Mimo całego tragizmu sytuacji, warto podkreślić także jej pozytywne aspekty. Ile czasu tracimy na przemieszczanie się w korkach po mieście? Czy na pewno wszystkie narady i zebrania są konieczne? Ile godzin w tygodniu marnujemy na bezproduktywne zajęcia? – zastanawia się z kolei Piotr Lewicki. A Robert Konieczny dodaje: Jako architekci zaczynamy wykorzystywać narzędzia komunikacji, z których dotąd korzystaliśmy sporadycznie. Przez tę sytuację pewnie opanujemy je do perfekcji. Oczywiście nic nie zastąpi relacji face-to-face, ale te nowe mogą w wielu dziedzinach bardzo ułatwić kontakty. A dobra komunikacja to przecież jednen z najważniejszych aspektów naszej pracy.Gdyby nie obecna sytuacja, prawdopodobnie świat nie zwolniłby na tyle, żeby dostrzec wstrząsające skutki oddziaływania człowieka na środowisko. W mediach społecznościowych pojawiały się obrazy delfinów pływających w kanałach Wenecji.  Mam nadzieję, że po tym epokowym, wręcz egzystencjalnym doświadczeniu, naprawdę dojrzejemy do zrównoważonego życia w zgodzie z otoczeniem – podkreśla Marta Sękulska-Wrońska.Architekci generalnie radzą sobie z obecną sytuacją dość sprawnie, ale wszystkich nas oczywiście nurtują liczne pytania. Jak będzie w trakcie epidemii i po niej wyglądała cała gospodarka, a w szczególności inwestycje? W jaki sposób doświadczenia obecnej sytuacji powinny wpłynąć na zmianę sposobu projektowania miast, przestrzeni publicznych, budynków? Czy jesteśmy w stanie wyciągnąć z tego kryzysu jakikolwiek pozytywny wniosek, wypracować jakąś nową ideę, która sprawi, że architektura będzie jeszcze lepiej służyć ludziom? Mam wielką nadzieję, że tak się stanie i że wyjdziemy z epidemii z jak najmniejszymi stratami, silniejsi i mądrzejsi na przyszłość – podsumowuje Oskar Grąbczewski.