Metoda przeplotu: strategia dla miast w epoce sieci - wywiad z Piotrem Kamińskim

i

Autor: Archiwum Architektury Rys. Piotr Kamiński

Metoda przeplotu: strategia dla miast w epoce sieci - wywiad z Piotrem Kamińskim

2016-03-02 17:41

Piotr Kamiński jest architektem, zwycięzcą trzeciej edycji konkursu TEORIA organizowanego przez Fundację im. Stefana Kuryłowicza. W wywiadzie udzielonym „Architekturze-murator” opowiada o metodzie przeplotu - innowacyjnym podejściu do organizacji miast, które powstało w wyniku połączenia badań socjologicznych, analizy ekonomicznej i elementów urbanistyki.

TEORIA to konkurs Fundacji im. Stefana Kuryłowicza dla młodych architektów, w ramach którego zwycięski tekst o tematyce relacji architektury i kultury, publikowany jest w dwujęzycznej serii wydawniczej „Architektura Kultury Kultura Architektury”. Nagrodę w trzeciej edycji przyznano Piotrowi Kamińskiemu, autorowi pracy pt. „Model przeplotu: strategia dla miast w epoce sieci”. Premiera publikacji odbędzie się 1 kwietnia w Warszawie podczas II otwartego wykładu „Od wizji do projektu”, organizowanego przez Fundację, którego gościem specjalnym będzie Amanda Levete z londyńskiego biura AL_A.

Na czym polega metoda przeplotu?

Piotr Kamiński: Metoda przeplotu to sposób organizacji przestrzeni w mieście, który wynika z analizy jego struktury ekonomicznej, społecznej, architektonicznej i urbanistycznej oraz wymagających rozwiązania problemów.

W pracy dokonałem podziału na „miasto dolne” – w 99% składające się z mieszkańców, oraz „miasto górne” czyli, powiedzmy, 1% polityków, którzy mają realny wpływ na kreowanie miasta i inwestorów, którzy je budują. Doszedłem do wniosku, że problem chaosu przestrzennego leży tak naprawdę w słabej komunikacji między górą i dołem. Polityczna góra nie chce, boi się podejmować zdecydowane działania, uchwalać plany i kreować przestrzeń. Polityka zdecydowanie woli administrować, a administracja nie prowadzi donikąd. De facto jest to bardzo reaktywny model i dlatego jest coraz gorzej. Natomiast inwestorzy po prostu chcą inwestować, ale nie ma żadnego dobrego połączenia pomiędzy inwestorami na górze, a nami na dole.

Zaczynam opisowo, ponieważ to jest skomplikowane zagadnienie, do którego podszedłem jak do matematycznego zadania. Najpierw zebrałem dane, by zanalizować problem, a dopiero potem przedstawić propozycję. Starałem się przeanalizować różne potrzeby, różnych grup czy wspólnot funkcjonujących w mieście, zarówno tym dolnym jak i górnym. Następnie szukałem punktów wspólnych i urbanistycznych rozwiązań.

Metoda przeplotu: strategia dla miast w epoce sieci - wywiad z Piotrem Kamińskim

i

Autor: Archiwum Architektury Rys. Piotr Kamiński

Co wyszło z tej analizy?

Doszedłem do wniosku, że potrzeby różnych grup można sprowadzić do dwóch osi – spokojnej i aktywnej. W mieście spokojnym, mieszkaniowym, w skali człowieka, jest cicho, nie ma dużego gwaru, ruch jest spowolniony. Druga oś to miasto aktywne, metropolitalne, w miejskiej, szerokiej skali, o dużym tempie.

Oparłem się na tekstach socjologa Manuela Castellsa, który opisuje dzisiejsze społeczeństwo jako społeczeństwo sieciowe, czyli takie, w którym nie ma czystej hierarchii, lecz różne bardziej lub mniej równoprawne siły. Bardzo istotne i moim zdaniem kluczowe jest, żeby popatrzeć na miasto z innej strony i spróbować je zorganizować inaczej, niż za pomocą strefowania czy hierarchizacji.

Moim porządkiem jest przeplot - przeplecenie prostopadłe w mieście kierunku spokojnego z kierunkiem aktywnym, skali ludzkiej ze skalą miejską. To jest sytuacja modelowa, której nie można od razu przełożyć 1:1 na rzeczywistość. Dzięki niej możemy doświadczać miasta w sposób spokojny idąc w jakimś kierunku, a skręt o 90 stopni może nam tę aktywność zwiększyć i zmienić odczuwanie miasta.

Istotne są też węzły, czyli skrzyżowania, place, gdzie zbiegają się różne potrzeby użytkowników. W tych punktach można zaproponować łagodne przejście między spokojnym a aktywnym odczuwaniem miasta.

Metoda przeplotu: strategia dla miast w epoce sieci - wywiad z Piotrem Kamińskim

i

Autor: Archiwum Architektury Rys. Piotr Kamiński

Czym to różni się od wcześniejszych koncepcji uporządkowania miast? Po co w ogóle coś takiego robić?

Tak naprawdę to nie jest nic nowego. Dla nas to oczywiste, że są główne ulice ze sklepami, a od nich odchodzą boczne uliczki. Zabieg odbicia od szybkiego w wolne zawsze istniał w mieście. Place, jako świetne rozładowanie napięć społecznych i skupienie rożnych grup interesu w jednym miejscu, też zawsze funkcjonowały. Metoda przeplotu polega po prostu na ustrukturyzowaniu i uporządkowaniu rzeczy, które wiemy, że działają. Dzięki temu powstaje możliwość tworzenia ciągów o danym charakterze, które wiemy, że funkcjonują.

Roboczo podzieliłem miasto na różne wspólnoty. Idealne miasto dla osoby z klasy średniej będzie inne niż idealne miasto dla osoby, która mało zarabia. Ważne jest, że grupy w mieście można podzielić na różne sposoby, nie tylko ekonomicznie, ale można na przykład pod względem zaangażowania, albo wiekowo – inne będzie miasto dla aktywnych zawodowo, inne dla seniorów. Są też konsumenci, twórcy i ludzie, którzy lubią się angażować w komentowanie rzeczywistości. Wszyscy oni oczekują od miasta czegoś innego. Stąd problem – nie da się zaprojektować idealnej wizji, ale można nadać reguły, kierunek, który pozwoli wspólnym interesom odnaleźć się o wiele łatwiej.

Wniosek jest taki, że to właśnie tempo wysokie albo tempo niskie jest motywem powtarzającym się w wielu miastach, stąd też pomysł na podzielenie całości, „zaczesanie” miasta w tych dwóch kierunkach i zrobienie czegoś ciekawego na owych tytułowych przeplotach.

Metoda przeplotu: strategia dla miast w epoce sieci - wywiad z Piotrem Kamińskim

i

Autor: Archiwum Architektury Rys. Piotr Kamiński

Czy mógłby Pan podać przykład miejsc, które funkcjonują w ten sposób?

W Poznaniu na przykład mamy ulicę Taczaka. To jest fajny ciąg przestrzenny, który ma konkretny charakter i przez to jest rozpoznawalny w mieście. Dzięki temu ludzie wiedzą czy chcą tam iść czy nie. Im więcej jest ciągów, punktów charakterystycznych i „miejsc”, które się charakteryzują „czymś”, tym lepiej.

Tworzenie ciągu ulic o zdefiniowanym charakterze działa na korzyść wszystkich, bo inwestorzy bardzo łatwo mogą przewidzieć, jakie są potrzeby ludzi. Jeśli jest ciąg handlowy, to jest prosta sprawa. Idąc dalej, jeśli zainwestujemy na przykład w sklep, stworzymy przestrzeń biurowo-usługową, to inwestycja się zwróci i rozwój zaczyna być spójny. Zmniejsza się ryzyko inwestycyjne, zwiększa czytelność miasta, a z naszego punktu widzenia, z dołu, też jest to bardzo korzystne – jeśli chcemy się bawić w barze, to wiemy dokąd iść, a jeśli chcemy się uspokoić, to skręcamy w inną stronę.

Inny przykład - nowojorski Manhattan. Dzięki prostokątnej siatce, człowiek automatycznie się orientuje. Kiedy jestem na piątej i zapytam kogoś, gdzie jest takie a takie muzeum powie mi, że na ósmej, to trzy przecznice - wiem gdzie jestem.

Skoro wspomina Pan o Manhattanie, czy metoda przeplotu łączy się z konkretnym geometrycznym układem w mieście?

To nie wymaga aż takiej konkretnej geometrii, tak sztywnej. Chodzi o logikę skrętu i kąta prostego. To może działać tak jak w Amsterdamie, na układzie koncentrycznym. Są okręgi, od których promieniście odchodzą ulice i cały czas mamy taką samą zasadę. Te koncentryczne okręgi mogą być spokojne. A szybkie ulice na przykład te, które zmierzają do centrum.

Proponuje Pan powrót do wizji totalnej?

To jest ciekawe zagadnienie. Nie chciałbym tego nazywać wizją, to raczej szkic. Każde totalne podejście do miasta niesie ze sobą wielki problem. Samo zapędza się w kozi róg. Wyjście z tej sytuacji polega na tym, żeby nie działać wszędzie. W mojej pracy zaczynam od identyfikowania tego problemu. I jednak mimo wszystko stwierdzenia, że chybiona próba jest lepsza niż jej brak.

Modernizm nam wiele popsuł, ale wiele nas nauczył. Wszystkim pozostał niesmak, nie tylko po modernizmie, ale generalnie wielkich ideach, europejskich nacjonalizmach. Wszyscy się bronią przed wizją. Politycy bronią się przed podejmowaniem decyzji, wycofali w administrację i to jest moim zdaniem clou problemu.

W modelu przeplotu zakładam, że zaczynamy od zidentyfikowania ulic, które same w sobie mają już jakiś charakter. Czyli chwytamy się czegoś, co już jest i staramy się objąć to luźniejszą siecią albo na przykład kilkoma modelowymi punktami w mieście, by tę luźną sieć nasycać i jeśli to zacznie działać, sieć będzie się sama nasycała, ale tylko do pewnego momentu. Nie chodzi mi o stworzenie totalnego miasta, gdzie każda ulica odpowiada na to samo pytanie. Ważne jest, żeby zostawić dużo przestrzeni pomiędzy, która będzie mogła elastycznie się dostosować. Jeżeli układ będzie dobry, to ona się dostosuje, jeżeli będzie zły, to na zasadzie kontrastu wytworzy jakąś wartość.

Konfrontacja z konkretnym charakterem przestrzeni daje nam możliwość pójścia w jej ślad albo zbuntowania się. Gdy nie jesteśmy skonfrontowani z niczym, to powstaje smutny dysonans, typowy dla dużych miast, których mieszkańcy zadają sobie pytania: „Dlaczego się takie coś buduje? Dlaczego to miasto tak wygląda?” Po prostu nie wiemy dlaczego i wycofujemy się, nie angażujemy. Gdy nie ma dyskusji, silnego kierunku, to odebrane nam jest prawo do buntu. Nie możemy się zbuntować, bo nie ma przeciwko czemu.

Metoda przeplotu: strategia dla miast w epoce sieci - wywiad z Piotrem Kamińskim

i

Autor: Archiwum Architektury Rys. Piotr Kamiński

Wróćmy do przykładu ulicy Taczaka – jakie zaproponowałby Pan zmiany?

Ulica Taczaka jest ciągiem wiodącym, od którego można zacząć. Okazuje się, że faktycznie ciągi równoległe są mniej bądź bardziej spokojne i rzeczywiście ciągi prostopadłe są trochę szybsze. Problem polega na tym, żeby zmiany wprowadzać w ustrukturyzowany sposób. W przypadku ciągów aktywnych, nie chodzi o to, żeby było dużo pasów i dużo samochodów, tylko żeby przede wszystkim było dużo życia i dużo ludzi. Czyli te rzeczy, które już robimy - zwężanie ulic, zmiana parkowania na równoległe, zieleń, nie w donicach, tylko w ziemi, żeby pozytywne zmiany się nie cofnęły.

W przypadku ciągów spokojnych, to znowu nie jest nic nowego - spowalnianie ulic, wprowadzanie stref zamieszkania albo shared space, przywracanie ludzkiej skali pieszego. To są proste ruchy, już teraz wpisane w zamiary planistyczne. Wyznaczyłem też miejsca, przeploty, w których mogłoby się dziać coś więcej. W ich okolicach znajdują się zaniedbane działki, na których mogłaby tam powstać architektura o mieszanych funkcjach. W szerszej perspektywie zacznie się tworzyć spójne miasto. Chodzi przede wszystkim o to, żeby znaleźć taką lub inną strategię. Po to, żeby to się wszystko napędzało.

A co jeśli ta działka w miejscu przeplotu jest własnością prywatną?

Zdaję sobie sprawę, że mamy impas legislacyjny, a struktura własności jest bardzo poszatkowana. W międzywojniu przesuwaliśmy ulice o 3 stopnie i całe budynki obracaliśmy. Miasto wykupiło ¾ Warszawy z rąk prywatnych. Wystarczy, że władza przeznaczy określoną kwotę na konkretny cel. Jeśli to robiliśmy sto lat temu, to dlaczego nie dziś?

To o czym piszę, jest zresztą sytuacją modelową, tak samo koncepcja Castellsa ze społeczeństwem sieci. Im głębiej wchodzimy w rzeczywistość, tym bardziej zaczynają się schody, ale bez sytuacji modelowej, wyczyszczonej idei, nie otwiera się dyskusja. Na pewno pierwsza propozycja nie będzie to całkowicie trafiona, ale po 10 iteracjach powstaną rozwiązania, które będzie można wprowadzać.

Jak widzi Pan swoją rolę – teoretyk, obserwator czy praktyk?

Teorią w sensie koncepcji bym tego nie nazwał, tylko przemyśleniami na temat miasta. Ciekawi mnie to, dlatego to napisałem, ale tak naprawdę jestem również praktykiem. Architekt w odróżnieniu od urbanisty wprowadza punktowe zmiany. Chcę o tym pisać, ale chcę też rzucać moje cegiełki architektoniczne w miasto.

Chciałbym działać na rzecz zwiększania możliwości wprowadzania planów. I nie chodzi o to, czy to będzie mój pomysł czy inny. W Polsce mamy apatię planistyczną. Problem trzeba rozwiązać na poziomie górnym, legislacyjnym, bo urbaniści wymyślili tysiąc świetnych koncepcji, tylko ich nie wprowadzono.

Metoda przeplotu: strategia dla miast w epoce sieci - wywiad z Piotrem Kamińskim

i

Autor: Archiwum Architektury Przestrzeń czytania, czytanie przestrzeni, projekt dyplomowy uhonorowany Doroczną Nagrodą SARP im. Zbyszka Zawistowskiego 2012

W 2012 roku otrzymał Pan Doroczną Nagrodę SARP im. Zbyszka Zawistowskiego przyznawaną dla najlepszego dyplomu obronionego na polskich uczelniach architektonicznych. Czy może Pan przypomnieć ten projekt?

Dyplom był zatytułowany Przestrzeń czytania, czytanie przestrzeni. Chodziło o projekt biblioteki w okolicach Mostu Teatralnego, ulic Roosevelta i Dąbrowskiego w Poznaniu. To działka o wielkim potencjale, obok jest teatr, główna arteria, niedaleko Targi Poznańskie. Od długiego czasu jest niezagospodarowana, a przyczyną jest właśnie struktura własności, to co nas często w Polsce paraliżuje.

Pod opieką dr hab. inż. arch. Stanisława Sipińskiego zaproponowałem podejście problemowe do zagadnienia biblioteki, „manifest książki”. Projekt można krytykować, ale o to też chodziło. Koncepcje, które można sprowadzić do modelu Empiku, radosnych, przyjaznych bibliotek, gdzie książka jest tylko jednym z mediów są niewystarczające. Opierają się na przekonywaniu przekonanych, a czytelnictwo jest w coraz gorszym stanie.

Poszukiwałem sposobu na wciągnięcie ludzi do środka przypadkiem. Szukałem węzła, który ma jak największy przepływ ludzi, a architekturą sposobu, żeby ich zagarnąć. Również funkcje zostały rozłożone - im wyżej tym większe zaangażowanie. Czytelnie, sale konferencyjne umieściłem na górze. Natomiast na dole znalazły się proste funkcje – na przykład kawiarnia – coś, co każdego przyciągnie. Starałem się wciągać również formą, podcięciem itd. Główny pomysł wewnątrz polegał na skonfrontowaniu osoby nieprzekonanej z książką – ad absurdum. Zaproponowałem wielką, podświetloną ścianę książek, widoczną praktycznie aż od terenu targów, w skali większej niż billboard – ta doprowadzona do absurdu sytuacja, to moim zdaniem jedyna metoda wywołania dyskusji.

Rozmawiała Agnieszka Skolimowska

Metoda przeplotu: strategia dla miast w epoce sieci - wywiad z Piotrem Kamińskim

i

Autor: Archiwum Architektury Rys. Piotr Kamiński

mgr inż. arch. Piotr Kamiński, urodzony w Poznaniu, absolwent Architektury i Urbanistyki na Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu (UAP) oraz Bachelor of Architecture na Nottingham Trent University w Wielkiej Brytanii (NTU). Podczas studiów stypendysta m.in. Stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (2010). Za pracę dyplomową pt. „Przestrzeń czytania, czytanie przestrzeni” otrzymał pierwszą nagrodę w konkursie SARP im. Zbyszka Zawistowskiego za Najlepszy Dyplom Roku 2012.

Od końca studiów praktykujący architekt i członek Stowarzyszenia Architektów RP, obecnie członek zarządu. W 2013 otrzymał stypendium Artystyczne Prezydenta Miasta Poznania. Doświadczenie zawodowe zdobywał pracując zarówno w polskich (m.in. Pracownia Projektowa Ewy i Stanisława Sipińskich, Poznań) jak i zagranicznych pracowniach architektonicznych (m.in. Ar'chic Architects, Londyn).

Zgłębia wielowarstwową strukturę w architekturze, zarówno w skali człowieka, budynku jak i organizacji miasta. Stara się operować na styku abstrakcyjnej kompozycji i materialności rzemiosła, wierząc, że architektura to więcej niż suma jej części. Jest współzałożycielem pracowni projektowej Wartość dodana: architektura i design (wdad.pl), która działa od połowy 2015 roku.