Spis treści
- Nowy Świat 3. Od początku rozrywkowy
- Mieszkania - spore, kamienica - luksusowa
- Szczupły Paradis. Orkiestra na schodach i filmy na ścianie
Nowy Świat 3. Od początku rozrywkowy
Jeżeli ktoś dziś kojarzy kamienicę na Nowym Świecie pod numerem trzecim, to prawdopodobnie albo za sprawą neonu dancing, albo klubu nocnego, który działa w przyziemiu, kontynuując w pewien sposób tradycję Cafe Paradis, która mieściła się tu jako pierwsza. Rzecz dziś niesłychana - we wnętrzach klubu zachował się oryginalny układ głównego pomieszczenia z otwartym półpiętrem okalającym lokal.
Zobacz także: Mieszkała tu niemal cała przedwojenna śmietanka towarzyska. Część wspaniałych willi i pałaców stoi dziś pusta i niszczeje
Oszczędna w formie kamienica została wybudowana w 1933 r. według projektu Jerzego Gelbarda i Romana Sigalina, duetu zgranego i utalentowanego, a według varsavianisty Łukasz Birety - najlepiej opłacanego w latach 30. Inwestorem kamienicy i wkrótce jednego z modniejszych lokali w okolicy, byli Bank Handlowy i Abram Wachsmacher.
W roku oddania budynku do użytku, opisano go w Architekturze i Budownictwie, tytułując artykuł chwytliwym tytułem "Nowy dom na Nowym Świecie". Dzięki temu mamy dziś, prawie 100 lat później, wgląd w niemal wszystkie detale projektu.
Projekt przewidywał postawienie tu domu mieszkalnego z lokalem rozrywkowym. Redakcja przedwojennego miesięcznika nie kryła zachwytu. Gdzieś na horyzoncie treści zamajaczyły kompleksy zachodu - bo przecież nie nabawiliśmy się ich niedawno.
W nowej dzielnicy Warszawy "Paradis" proj. architektów Jerzego Gelbarda i Romana Sigalina nie byłby tak widoczny i charakterystyczny, ale w zabudowanej zwarcie ulicy nadaje świeżego wyrazu i wskazuje o ile inaczej mógłby wyglądać nie tylko nasz Nowy Świat, ale wogóle [sic] cała nasza nowa architektura, gdyby trochę traktować ją weselej, powiedzmy - bardziej po francusku.
Mieszkania - spore, kamienica - luksusowa
Każde piętro szerokie na 8 metrów zajmowało tylko jedno mieszkanie. Kamienica tylko pozornie jest niewielka - za frontową elewacją ciągnie się jeszcze wzdłuż ściany wschodniego sąsiada pion służbówek - z osobną klatką schodową, pomieszczeniami dla służby i kuchnią.
Budynek wyposażono w centralne ogrzewanie, co w tamtych czasach bynajmniej nie było rozwiązaniem powszechnym. W lokalu rozrywkowym zainstalowano wentylację mechaniczną.
Jako że na parterze i w piwnicy miała się znaleźć lokal rozrywkowy, klatkę schodową zaplanowano nad kawiarnią i szatnią. Nawet na przedwojennych czarno-białych zdjęcia widać błysk marmuru w hallu wejściowym do lokalu. Drzwi szklane w ramach metalowych - też na wysoki połysk. Lista rzemieślników i inżynierów się nie kończyła, a każde rozwiązanie, każdy detal - miał nazwisko:
Roboty wyk. f. "Malinowski" (W-wa). Okładziny marmurowe zewnętrzne i ściany wewn. wyk. f. "L. Tyrowicz" (Lwów). Całkowite instalacje elektryczne wyk. f. "Inż. S. Krakowski" (Warszawa). Okna wystawowe, drzwi metalowe, ścianki, szatnie i drzwi wejściowe wyk. f. "A. Szmalenberg" (Warszawa). Instalacje centr. ogrzewania wyk. f. "I. Polak i S-ka, inżynierowie" (Warszawa). Schody i podsadzki marmurowe wyk. f. "J. Fedorowicz" (Warszawa). Inst. do ogrzewania i wentylacji wyk. f. "Inż. S. K-akowski" (Warszawa). Stolarkę budowlaną, boazerje, schody, szafki barowe, lady, blaty i t.p. wyk. f. "Z. Szczerbiński i S-ka S.A." (Warszawa). Szyby i lustra dost. f. "Jan Szulc" (Warszawa). Całkowite oświetlenie elektryczne wyk. f. "Elektrotermja" (Warszawa). Wentylację mechaniczną wyk. f. "Instalator" E. Bober-Milewski i S-ka (Warszawa)
— wymieniano w artykule. Dwie wyłożone kamieniem kolumny na środku lokalu podtrzymywały część mieszkalną. Dzięki nim Gelbard i Sigalin mogli stworzyć na dole dwupoziomową, przestronną przestrzeń dancingu.
Elewację parteru wyłożono marmurem kieleckim. Najwyższą kondygnację cofnięto względem linii zabudowy i zwieńczono pergolą.
Szczupły Paradis. Orkiestra na schodach i filmy na ścianie
Opisując wnętrze lokalu rozrywkowego, redakcja Architektury i Budownictwa co rusz określała jego elementy "szczupłymi". Szczupłe były szatnie, szczupłe (nadzwyczajnie!) było miejsce. Można się domyślić, że przestrzeni nie było tu wiele. Walczyła z tym jednak dzielnie otwarta, dwukondygnacyjna przestrzeń. Ciasno ułożone stoliki zajmowały niemal całość drugiej kondygnacji. Łącznie mogło się tu jednocześnie pomieścić aż 200 osób.
Na podeście schodów, w blasku kolorowego światła reflektorów, przewidziano miejsce dla orkiestry. Za nią zainstalowano biały ekran do wyświetlania filmów i przezroczy. Cały lokal napędzał osobny transformator.
Ściany wyłożono boazerią. Nie obyło się jednak bez zgrzytów.
Montowana prawdopodobnie na zbyt świeże jeszcze ściany boazerja już teraz pryszczy się i odstaje [Nie popisała się firma "Z. Szczerbiński i S-ka S.A."! - przyp. red.]. Wszystkie części z białego metalu skomponowane i wykonane pierwszorzędnie. Wentylacja jest wzorowa.
- równoważono krytykę. W zimie wentylacja wtłaczała do wnętrz podgrzane powietrze.
W czasie wojny kamienica nie ucierpiała - zachował się też Paradis, w którym wznowiono działalność. Później - wciąż w czasach PRL - funkcjonowała tu Melodia. Neon musiał wtedy świecić co noc.
Źródła: Architektura i Budownictwo (nr 4, 1933 r.), Łukasz Bireta, „Paradis” – hipernowczesny lokal rozrywkowy przedwojennej Warszawy / jedenraz.wordpress.com
Zobacz także: Tę warszawską przedwojenną kamienicę projektował wybitny architekt - i wiemy już, który