Rzeźba w mieście: Paweł Orłowski

i

Autor: Archiwum Architektury Jedna z rzeźb z serii Boty, Małopolski Ogród Sztuki w Krakowie (2015); fot. Krystian Gazek, archiwum Pawła Orłowskiego

Rzeźba w mieście: Paweł Orłowski

2021-02-25 16:29

Rzeźba jest łącznikiem pomiędzy nami, przechodniami, a architekturą. Poza oczywistym aspektem estetyzacji miejsca, pozwala człowiekowi utożsamić się z przestrzenią – mówi rzeźbiarz Paweł Orłowski. O roli pomników i instalacji artystycznych w przestrzeni miejskiej rozmawiamy z artystą przy okazji jego retrospektywnej wystawy, którą można oglądać w Galerii van Rij w Ćmielowie.

Tomasz Żylski: Do końca maja w Galerii van Rij w Ćmielowie prezentowana jest retrospektywna wystawa Pana prac. Co na niej zobaczymy?Paweł Orłowski: To dla mnie bardzo ważna ekspozycja. Nosi tytuł „Linia i płaszczyzna” i podsumowuje 20 lat mojej pracy. W pofabrycznych halach dawnej fabryki w Ćmielowie, gdzie mieści się Galeria, zwiedzający mogą zobaczyć, jak zmieniała się moja twórczość, bo najstarsze prace pochodzą jeszcze z czasu studiów. Kuratorce wystawy, Katarzynie Rij, udało się zgromadzić ponad 100 prac, w tym rysunki, obrazy, kolaże i rzeźby, również najnowsze, z serii Boty.Jaka jest dziś rola pomników, czy szerzej – instalacji artystycznych w przestrzeni miejskiej?Rzeźba jest łącznikiem pomiędzy nami, przechodniami, a architekturą, dziś z reguły monumentalną, o ekstremalnie prostej, pozbawionej detalu formie. W tym kontekście rzeźba oswaja rzeczywistość. Umiejętnie uwzględniona przez architekta, na przykład na dziedzińcu czy w atrium, nadaje przestrzeni indywidualny charakter. Poza oczywistym aspektem estetyzacji miejsca, pozwala człowiekowi utożsamić się z bezimienną wcześniej przestrzenią. Obecnie w Polsce zamawiane są przeważnie pomniki nacechowane treścią historyczną i religijną. W PRL-u rzeźby stawiane były na każdym osiedlu. Co prawda, często były pracami miejscowych plastyków, o różnej jakości artystycznej, ale mimo to dawały szansę obcowania ze sztuką szerokiemu gronu odbiorców. Dzisiaj nieczęsto bierze się ten aspekt pod uwagę.Dlaczego?Najpierw mieliśmy inne priorytety. Staraliśmy się zaspokoić podstawowe potrzeby, zapominając, że kontakt ze sztuką jest potrzebny, że tylko sztuka, która jest daleko od wszystkich ideologii i polityki może dać odbiorcy bezinteresowną przyjemność. Ale powoli to się zmienia. Cały czas gonimy tak zwany Zachód, choć nie chodzi tu o kierunek geograficzny, a raczej o sposób myślenia. Widzę zmianę zwłaszcza na polu inwestycji komercyjnych. Przed artystami otwiera się nowa droga, aby zaistnieć w przestrzeni.

KUP DOSTĘP