Spis treści
- Zielona Italia w Warszawie. Płot, rów, płot, mur i dopiero bloki
- Autor projektu wyjaśnia. Grodzenia nie planowano
- Grodzenie osiedli w polskich miastach to już przeszłość?
- Autorem projektu jest pracownia STUDIO A4 – wyjaśniamy
Zielona Italia w Warszawie. Płot, rów, płot, mur i dopiero bloki
Ile fizycznych barier trzeba umieścić między mieszkańcami a obcymi, żeby mieszkańcy mogli poczuć się bezpiecznie? Idąc ulicą – o ironio – Obywatelską w Warszawie, można zobaczyć prawdziwą twierdzę: przechodnia oddziela od bloku podwójne metalowe ogrodzenie, rów melioracyjny i kamienny mur. To budynek o urokliwej nazwie „Piemont”, wybudowany w 2012 r. jako część osiedla Zielona Italia we Włochach. To inwestycja MARVIPOLU, złożona łącznie z ponad 800 mieszkań w 7 budynkach.
Zielona Italia to nowoczesne, ale bardzo urokliwe osiedle mieszkaniowe. Na obszarze 6 hektarów powstało małe miasteczko z własną siecią kameralnych uliczek. Mieszkańcy mają swój własny rynek z wieżą zegarową, fontannę, zielone skwery z alejkami
– podaje na swojej stronie firma Certus, producent nawierzchni, którą pokryto płytę rynku.

i
Obecność rowu odwadniającego i ogrodzenia, które oddziela go od chodnika nie jest oczywiście winą projektanta osiedla („STUDIO A4” Spółka Projektowa z o.o.). Jednak nawet jeśli te dwa elementy pominąć, wrażenie pozostaje bez zmian: osiedle chce odgrodzić się od otoczenia, utrudnić dostęp, ochronić prywatność. Jasno widać to zresztą w materiałach prasowych dewelopera sprzed ponad dekady, pełnych określeń w rodzaju „system kamer” i „strefa kontrolowanego dostępu”. Od strony wspomnianego rynku Zielona Italia wygląda już przyjaźniej, każdy może wybrać się tam na obiad czy kawę, jednak od strony ul. Obywatelskiej poczucie patrzenia na twierdzę zdecydowanie dominuje.
Przed kim mieszkańcy tej inwestycji tak się bronią? Czyje ataki muszą odpierać? Okolica jest spokojna – dominują tu domy jednorodzinne, niedaleko można znaleźć park, a po drugiej stronie pobliskich torów rozciąga się już Ursus, dynamicznie rozbudowująca się „sypialnia” Warszawy, chętnie wybierana przez pary z dziećmi. Czy mury i płoty faktycznie były konieczne? A może w grodzeniu osiedli zawsze mniej chodziło o tak podkreślane bezpieczeństwo, a bardziej o prestiż?
- Czytaj również: Żółty toskański domek, który obrósł blokami. Willa Pawiówka w Warszawie należała do słynnego ogrodnika
Autor projektu wyjaśnia. Grodzenia nie planowano
Jak się okazuje, ostateczny wygląd osiedla Zielona Italia od strony ul. Obywatelskiej nie był zamierzeniem projektanta – ani nawet pierwotnego inwestora. Jak wyjaśnia arch. Jacek Lenart, autor i generalny projektant osiedla, w projekcie budowlanym osiedla nie przewidywano jego grodzenia. Dopiero gdy nowym inwestorem został MARVIPOL, na etapie projektu wykonawczego wprowadzono ogrodzenie wewnętrzne (płot najbliżej osiedla). Później kolejny „szaniec” dołożyło miasto.
Ogrodzenie zewnętrzne (pomiędzy rowem a chodnikiem) wprowadzono bez naszej wiedzy daleko po oddaniu osiedla do użytku, jest prowadzone pasem drogowym i nie ma żadnego związku z koncepcją autorską funkcjonowania osiedla
– wyjaśnia architekt.
Można więc powiedzieć, że dzisiejszy odbiór osiedla jest wypadkową kilku niezależnych od siebie czynników. Ale sprawa jest głębsza, bo w istocie chodzi o zderzenie kilku sprzecznych wizji. Wizji autora osiedla, który wcale grodzić go nie chciał. Wizji inwestora, który uznał, że nabywcy mieszkań będą chcieli oddzielić się od otoczenia płotem. Wizji klientów dewelopera, którzy zgodzili się z inwestorem, głosując za jego wizją portfelami. I wreszcie wizji miasta, a raczej jej braku – miasta, które najpierw przeznaczyło pod zabudowę wielorodzinną podmokły teren przy torach i osiedlu domków, a później najwyraźniej stwierdziło, że estetyka przestrzeni publicznej to nieistotny detal.
- Zobacz także: Bule, teqball i parkour w jednej dzielnicy. Ursynów chce być królestwem nietypowych sportów, nie sypialnią
Grodzenie osiedli w polskich miastach to już przeszłość?
Mimo skomplikowanej historii ostateczny wygląd osiedla Zielona Italia dobrze pasuje do czasów, kiedy powstało. To inwestycja z lat 2011–2014, kiedy grodzenie osiedli było na porządku dziennym. Dziś, jak się wydaje, trend się odwrócił. Klienci deweloperów coraz chętniej wybierają osiedla otwarte (a zatem właśnie takie deweloperzy budują), zaś w środowisku dominują głosy, że grodzenie to już przeżytek odchodzący do lamusa. Przykładem choćby książka „Dziury w ziemi. Patodeweloperka w Polsce”, w której Łukasz Drozda przedstawia osiedla zamknięte jako zjawisko szkodliwe. Kolejne miasta wprowadzają w uchwałach krajobrazowych zakaz grodzenia nowych osiedli, a w mediach społecznościowych można nawet natknąć się na określenia w rodzaju „ogrodzenioza” czy „płotoza”. Myślenie o mieście ewidentnie się zmienia.
Myli się jednak ten, kto sądzi, że nie powstają już w Polsce nowe osiedla zamknięte. Sięgnijmy po przykłady tylko z tego roku: w Dąbrowie pod Katowicami powstanie grodzone osiedle „Zielona Wiewiórka” (bliźniaki i szeregowce plus prywatny las), w Częstochowie pracownia Anta Architekci zaprojektowała 20 luksusowych domów w zabudowie bliźniaczej otoczonej płotem, w Ostrowcu Świętokrzyskim powstaje zamknięta „Leśna Enklawa”, a w Sosnowcu Cellon SPV realizuje grodzone osiedle bloków pod nazwą „Sosnovia”. Takie inwestycje nie zniknęły, zmieniły tylko formę i lokalizację – teraz powstają głównie w mniejszych miastach lub na terenach podmiejskich, a zamiast typowych bloków często składają się z domów szeregowych lub bliźniaków.
Jeszcze dwie dekady temu wszystkie nowe osiedla deweloperskie w Polsce były otoczone płotem. Nikt nie chciał słyszeć o tym, żeby docenić otwartość. Dziś grodzenie osiedli jest znacznie mniej popularne, ale wciąż obserwuję, że mieszkańcom zależy na zamknięciu się przed wzrokiem i obecnością innych. Montują parawany mające zasłonić ich prywatne przestrzenie i tworzą różnego rodzaju bariery
– zauważa redaktor naczelny „Architektury-Murator” Artur Celiński w rozmowie z Mikkelem Sørensenem z pracowni Christensen & Co.
Trzeba też pamiętać, że miasta zmieniają się powoli. Modne przed dekadą, dwiema osiedla zamknięte nie zniknęły w momencie, gdy trend ten stracił popularność. Zostaną z nami na długo. A trendu usuwania płotów otaczających osiedla grodzone wciąż jakoś, mimo upływu lat, nie widać. Widocznie mieszkańcom tych miejsc nadal jest za fosą i murem dobrze.
Autorem projektu jest pracownia STUDIO A4 – wyjaśniamy
W oryginalnej wersji niniejszego artykułu, na skutek pomyłki, jako projektant osiedla Zielona Italia błędnie podana została pracownia Des-Art Krzysztofa Grochulskiego. W rzeczywistości biurem autorskim osiedla jest firma „STUDIO A4” Spółka Projektowa z o.o. z siedzibą w Szczecinie, al. Wojska Polskiego 20, lok. 4, zaś autorem i generalnym projektantem arch. Jacek Lenart. Za błędną informację wszystkich zainteresowanych przepraszamy.
- Przejdź do galerii: BOHEMA – Strefa Praga
