Dotleniacz

i

Autor: Archiwum Architektury

Dotleniacz

2011-06-01 2:00

Pośrodku Placu Grzybowskiego, w ścisłym centrum Warszawy, powstał staw obsadzony zielenią, zaopatrzony w specjalne urządzenia ozonujące powietrze i wytwarzające mgłę. Dotleniacz był przeciwstawieństwem partycypacyjnego planowanowania. Pojawił się nagle i bez ostrzeżenia. Powstała do życia przestrzeń przyjazna różnym grupom, oferując wiele sposobów bycia w przestrzeni

Dotleniacz, autorka: Joanna Rajkowska, kurator: Kaja Pawełek, projekt realizowany przez Centrum Sztuki Współczesniej Zamek Ujazdowski na Placu Grzybowskim w Warszawie, od 2007 roku

Projekty w przestrzeni publicznej burzą rytuały dnia codziennego i społeczne wyobrażenie na temat tego, co ma prawo być jawnie obecne i widoczne, a co powinno zostać ukryte na marginesie, jako wstydliwe i niegodne pokazania. Ta walka symboliczna o prawo do widoczności jest w mieście szczególnie wyraźna.

Dotleniacz pojawił się nagle i bez ostrzeżenia. Odpowiadał na wiele potrzeb, których nie można było sprowadzić do prostego opisu projektu. Dla jednych był przykładem świetnej sztuki współczesnej w przestrzeni publicznej, dla innych wiejskim stawem, nowoczesnym parkiem czy atrakcyjnym przykładem miejskiego designu albo kolejnym projektem cenionej artystki. Sposób postrzegania zależał od pochodzenia, wykształcenie, wieku, czy różnych innych czynników.

Dotleniacz uwolnił polityczny potencjał mieszkańców Warszawy, a w szczególności placu Grzybowskiego. Walka o pozostawienie na stałe Dotleniacza była zbiorowym protestem przeciwko dotychczasowej polityce urbanistycznej m.st. Warszawy, która prowadziła do powstawania betonowych pustyń czy nieprzyjaznych mieszkańcom placów lub ulic. Starsi ludzi, czyli większość mieszkańców okolic Placu Grzybowskiego z braku przyjaznych im miejsc zostali zepchnięci do przestrzeni prywatnej swoich domów albo do wnętrza kościoła. Dotleniacz dał im możliwość odzyskania prawa do obecności. Jednocześnie powołał do życia przestrzeń przyjazną również innym grupom mieszkańców: młodym ludziom, rodzicom z dziećmi, czy wielu innym. Walka o pozostawienie Dotleniacza pokazała, że możliwy jest pewien rodzaj porozumienia między różnymi osobami reprezentującymi często wykluczające się interesy, ale tworzy się w kontakcie z pewnym obiektem, który każda z grup definiuje na inny sposób.

Staw porośnięty trzcinami, lilie wodne i unoszący się w powietrzu ozon zachęcały, żeby usiąść i odpocząć. Na brzeg wody przychodzili zarówno mieszkańcy okolicznych bloków toczyć rozmowy sąsiedzkie, jak i osoby z innych części Warszawy. Codziennie, wokół stawu tworzył się rodzaj wspólnoty ludzi, którzy są sobie bliscy, nie przez poglądy, styl życia, pokrewieństwo, ale przez proksemiczną bliskość.

Tekst: Joanna Erbel

Joanna Erbel - socjolożka, aktywna działaczka miejska, fotografka. Współzałożycielka stowarzyszenia DuoPolis. Członkini zespołu Krytyki Politycznej. Doktorantka w Instytucie Sopcjologii Uniwersytetu Warszawskiego.

*Projekt jest częścią polskiej ekspozycji 12. Prague Quadrennial of Performance Design and Space

fotka z /zdjecia/PQ11_grafika4_art.jpg

i

Autor: Archiwum Architektury