Architektura ma w sobie elementy zdrowego rozsądku, intelektu i wyobraźni (Eugene Victor Walter Placeways: A Theory of the Human Environment, Chapel Hill, NC, University of North Carolina Press, 1977, str. 44).
Dom jednorodzinny to zadanie, gdzie rozpoznanie potrzeb, które rozsądek, intelekt i wyobraźnia architekta mają dostosować do użytkownika, jest możliwe podczas bezpośrednich rozmów z klientem, co nie ma miejsca w projektach, gdzie odbiorca nie jest tak określony. W twórczości Roberta Koniecznego element zdrowego rozsądku i oczywistość najprostszych rozwiązań stanowią cechy charakterystyczne i w oparciu o to, jak i o bezsprzeczny, wielkiej klasy talent, jego dorobek zyskuje rosnące uznanie, z pożytkiem dla pozycji polskiej architektury również na arenie międzynarodowej.
Większość dokonań architekta to domy jednorodzinne. Od Domu Outrialnego („A-m” 08/2008), w którym przestrzeń zajęta przez rodzinę współistnieje z miejscem zajętym przez samochód (ważne narzędzie w kontakcie ze światem), poprzez Living-Garden House („A-m” 05/2015), znikający w przestrzeni otaczającego go ogrodu, aż do własnego domu w Brennej („A-m” 12/2015), pokazuje on siłę prostych, jednoznacznych założeń projektowych, które decydują o znaczeniu, jakie niosą i tworzą te obiekty. Znaczeniu nie w sensie jakichkolwiek informacji, stosowanych przez autora w sketchupowych sekwencjach, które prezentowałyby drogę, jaką podążał, formułując projekt danego domu, a znaczeniu, które należałoby rozumieć jako metaforę przyswajalną przez mieszkańców.
Można było na przykład założyć, że poprzez zamieszkiwanie w Domu Bezpiecznym („A-m” 12/2009) jego użytkownicy konstruowali sobie obraz świata, w którym budynek był ekspresją tego, co dla nich oznaczało bezpieczeństwo. W przypadku domu własnego w Brennej podziw budzi jedność intelektualnej warstwy metaforycznej z jakością doświadczanej przestrzeni, gdzie ikoniczna bryła,maleńka w potędze otaczającego pejzażu i ustępująca przed siłami przyrody, pozwala mieszkańcom czuć stale, że stanowią z naturą jedność. Lakoniczność tej obserwacji, pomysł na przyznanie pierwszeństwa spływającej po zboczu wodzie, pozwoliły w efekcie uzyskać przekaz niezwykle jednoznaczny, dotyczący hierarchii mocy, pozbawiony jakiegokolwiek dydaktyzmu. Budynek i jego użytkownicy z naturą się nie siłują, a współpracują. Mieszkając w tak określonej przestrzeni, czują i doceniają swoje w niej miejsce.
W przypadku realizacji kolejnego domu, nazwanego „po Drodze”, usytuowanego na pięknej skarpie nad Wisłą, odczytywanie metafory opisującej, sposobu narodzin przestrzeni i determinującej powstałe w oparciu o nią znaczenia, zatrzymuje się. Zawijająca się „wstążka”, z kulminacją w formie budynku, łącząca różne obiekty na trasie od wjazdu na działkę aż do rzeki – bramę, garaż, rampę wejściową, dom i jego taras – nie kreuje niestety wiele więcej niż efektowne opakowanie.
Użyta i nazwana metafora nie jest przetworzona w jakikolwiek konstrukt, który by nadawał unikalne znaczenie przestrzeni w ten sposób zbudowanej. Nie chodzi tu bynajmniej o modernistyczną spójność zewnętrza z wnętrzem. Architektura bowiem to nie tylko forma i przestrzeń, choć trzeba przyznać, że zewnętrzna forma obiektu jest niezwykle wdzięczna. Architektura, i to jest jej najważniejsza rola, daje szansę wytwarzania znaczeń, które w pewien sposób ucieleśnia. W ten sposób oferuje człowiekowi możliwość identyfikacji z miejscem. Dom nie jest maszyną do mieszkania. Nie wystarczy, by był zamknięty w określoną bryłę, wyposażony w odpowiednie pomieszczenia i urządzenia dla konkretnych aktywności.
Dom jest organizmem i jako taki jest systemem żyjącym; jest żywym związkiem z otoczeniem nie tylko na płaszczyźnie widoków z okien, a tu są piękne, ale przede wszystkim na płaszczyźnie wszystkich zmysłów, na polu stale budowanej świadomości i zrozumienia miejsca. Zrozumienie to przekłada się na reprezentację w umyśle użytkownika. A reprezentacja nie może być stałym symbolem, musi być żywą metaforą. Szpary między zwojami wstążki, jej kontury, nie mają żadnego odbicia w przestrzeni wewnątrz budynku, nie ułatwiają odczucia rozgrywającego się wokół spektaklu przyrody.
Ślady krawędzi wstążki na stropie nie odnoszą się do kształtu i proporcji wnętrz w żaden sposób. Dom, niczym telewizor, otwiera się na rzekę statycznym ekranem z jej, co prawda zawsze zmiennym, ale pokazanym beznamiętnie w relacji do podziałów wewnątrz, krajobrazem.
Autor w jednej z relacji o projekcie Domu po Drodze,
opisując zdeterminowanie inwestora, który narzucił
taką aranżację, mówi, iż dyspozycja przestrzeni jest
kompromisem, który mógł zawrzeć. Chyba jednak
szkoda, że się zgodził… Ale z zewnątrz wygląda pięknie.
Autor w jednej z relacji o projekcie Domu po Drodze,opisując zdeterminowanie inwestora, który narzuciłtaką aranżację, mówi, iż dyspozycja przestrzeni jestkompromisem, który mógł zawrzeć. Chyba jednakszkoda, że się zgodził… Ale z zewnątrz wygląda pięknie.