Nowa Fabryka Norblina to niewątpliwie jedna z najtrudniejszych warszawskich inwestycji ostatnich lat. Warszawiacy zyskali niedostępną wcześniej przestrzeń, opowiadającą bogatą historię miejsca i wpisującą się we współczesne potrzeby mieszkańców. Rozwój podwarszawskiej Woli rozpoczął się ponad 170 lat temu wraz z uruchomieniem Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej. Tereny te stały się ważnym punktem dla lokalizacji stacji i bocznic towarowych oraz istotnym węzłem przeładunkowym. Miejsce sprzyjało rozwojowi niewielkich przedsiębiorstw, zakładów rzemieślniczych i warsztatów, stanowiących szybko rosnące zaplecze dla miasta. W 1916 roku Wola została administracyjnie przyłączona do Warszawy. Przed wybuchem drugiej wojny działało na tym terenie ponad 800 zakładów przemysłowych, w tym fabryka Norblin, Bracia Buch i T. Werner, której profil z galanteryjnego przestawił się na produkcję drutów, prętów, kształtowników czy rur.
Tuż przed drugą wojną rozbudowana została hala walcowni, powstawały w niej specyficzne prefabrykaty związane z uzbrojeniem, m.in. łuski do amunicji karabinów Mauser. Teren fabryki stopniowo zaczęła szczelnie wypełniać gęsta zabudowa, o której trudno mówić w kategoriach piękna architektury. Raczej była to „obudowa” dla funkcji, rosnącego przemysłu. Do dzisiejszych czasów na terenie fabryki zachowało się aż 10 budynków o bardzo zróżnicowanym stopniu skomplikowania techniczno-instalacyjnego. Obecnie nie jest to już podwarszawska wieś, ale centrum stolicy, które przez ostatnie trzy dekady zupełnie zmieniło swoje oblicze. W 2009 roku właściciel terenu – Grupa Capital Park – rozpoczął przygotowywanie nowej inwestycji, aby dwa lata później ruszyć z trwającym dekadę procesem rewitalizacji wraz z działaniami konserwatorsko-restauratorskimi. Po okresie wstępnych prac z biurem JEMS Architekci, zdecydowano się na zmianę generalnego projektanta. Wybrana została warszawska firma PRC Architekci.
To artykuł, do którego dostęp mają prenumeratorzy cyfrowej „Architektury-murator”.Chcesz dalej czytać ten tekst?