Fasada broni i bawi jednocześnie, a wnętrza są dobrym tłem dla dyplomacji. Wrażenia z wizyty w nowej Ambasadzie RP w Berlinie

Mimo że fasadę i wnętrza łączy pewien wspólny zamysł, to trzeba je traktować jako dwa oddzielne światy. Fasada będzie przykuwała Waszą uwagę przez dezorientację. Wnętrza przyciągną Wasz wzrok wielokrotnie sprawdzonym połączeniem drewna, betonu i światła - pisze Artur Celiński o nowej Ambasadzie RP w Berlinie. Budynek zaprojektowali JEMS Architekci.

Spis treści

  1. Spotkanie z fasadą nowej ambasady Polski w Berlinie
  2. Fasada Ambasady w Berlinie. Broni i bawi jednocześnie
  3. Na froncie ambasady jest rzeźba. Co kryje się w jej wnętrzu?
  4. Architektura, która stała się dobrym tłem
  5. Spokojnie, ale z przytupem. Architekci nie dołożyli do układanki zbyt wielu nowości
  6. Widać polskie korzenie, ale na temat przyszłości ambasada wypowiada się nieśmiało
Spacer po Galerii PLATO z Robertem Koniecznym

Spotkanie z fasadą nowej ambasady Polski w Berlinie

Fasada jest pierwszym, co widzę. Wielowarstwowa, biało-beżowa kolumnada, która z wielką wprawą gubi w swoich wnękach promienie słoneczne i jednocześnie mąci w mojej głowie postrzeganie bryły tego budynku. Próbuję zrozumieć język jej rytmiki i oddzielić od siebie poszczególne warstwy. W tym celu często zmieniam swoje położenie.

Zacząłem z bliska - zaglądając za jej pojedyncze elementy i delikatnie dotykając jej chropowatą powierzchnię. Wtedy wydała mi się znajoma - być może dlatego, że nie tak dawno odwiedzałem inną, oddaną kilka miesięcy temu realizację JEMSów, czyli Waterfront II w Gdyni. Tamta fasada, wchodząca bardziej w brąz, jednak również wykonana z prefabrykowanych elementów betonowych, dawała bardzo podobne odczucia.

Czytaj także: Ambasada RP w Berlinie otwarta. Zobacz zdjęcia wnętrz budynku projektu JEMS

Gdy jednak, w celu znalezienia odpowiedniego kadru, przeszedłem na drugą stronę ulicy Unter den Linden, zobaczyłem zupełnie inny budynek. Był to już rodzaj rzeźby, która oddziaływała na moje zmysły raz zasłaniając, a raz odsłaniając swoje poszczególne elementy. W tym świetle dostrzeżenie niewielkiego dziedzińca z dwoma masztami flagowymi, które nieznacznie tylko wystawały ponad szczytową część fasady, wcale nie należało do łatwych.

Fasada Ambasady w Berlinie. Broni i bawi jednocześnie

Patrząc z oddali na budynek nowej ambasady widać wyraźnie jego specjalny charakter. Ambasada nie jest obiektem, do którego powinno się móc łatwo zajrzeć. Zwykle od świata zewnętrznego oddziela go bariera. W tym przypadku jest trochę inaczej - można powiedzieć, pokrętniej. Owszem, fasada polskiej ambasady w Berlinie broni jej wnętrza, jednak gdy zaczniemy się do niej zaczynamy zbliżać, można w nią wejść w naprawdę niespodziewane relacje.

Czytaj także: Architektura, która reprezentuje Polskę? Otwarcie nowej Ambasady RP w Berlinie

Spędziłem kilkadziesiąt minut na szukaniu odpowiednich kadrów i nazywaniu emocji, które towarzyszyły mi w doświadczaniu tej części budynku. Gdy próbowałem do niego podejść z bardzo poważnej strony, zastanawiałem się, czy to rzeczywiście jest ten "architektoniczny język" za pomocą którego wyraża się godność dyplomacji? Dwie osoby wykorzystały poziome elementy fasady jako ławkę. Za chwilę dołączyła trzecia. Kilka minut później dwoje dzieci podczas spaceru zaczęło wykorzystywać filary przy dziedzińcu jako przestrzeń do zabawy.

Tak odmienne spotkania z fasadą polskiej ambasady nie ułatwiają jej zrozumienia. Z rozmów z architektami - Marcinem Sadowskim i Izabelą Leple-Migdalską - dowiedziałem się, że na jej finalny kształt złożyły się również wskazówki lokalnego konserwatora zabytków i berliński kodeks budowlany. Jej trójwymiarowość w szczególny sposób podkreślana jest także za pomocą nocnego podświetlania. Nie miałem okazji zobaczyć tego na żywo, jednak z pewnością interpretacja fasady przechyla się wtedy w kierunku doświadczenia spektaklu, do bycia rzeźbą w przestrzeni miasta.

Nowa Ambasada Polski w Berlinie

i

Autor: Artur Celiński

Na froncie ambasady jest rzeźba. Co kryje się w jej wnętrzu?

Współczuję wszystkim, którzy swój kontakt z budynkiem ambasady zakończą na spotkaniu z fasadą. Ambasady niechętnie zapraszają do swojego wnętrza. Większość z nas będzie więc miała możliwość zwiedzenia jej pomieszczeń tylko przy specjalnej okazji. Musimy więc sobie od razu powiedzieć, że - w kontekście tego budynku - to dość duża strata dla polskiej architektury.

Mimo, że fasadę i wnętrza łączy pewien wspólny zamysł, to trzeba je traktować jako dwa oddzielne światy. Fasada będzie przykuwała Waszą uwagę przez dezorientację. Wnętrza przyciągną Wasz wzrok wielokrotnie sprawdzonym połączeniem drewna, betonu i światła. Ale dzięki swojej niezmąconej logice pozwolą Wam się poznać tylko z tej dobrej strony. Bez kombinowania, budowania spektakularnego napięcia i zmuszania do szukania tej właściwej perspektywy.

Nowa Ambasada Polski w Berlinie

i

Autor: Artur Celiński

Architektura, która stała się dobrym tłem

Najpierw dostrzeżecie rytmikę elementów konstrukcyjnych - kolumn i belek wykonanych z tego samego materiału co fasada. Odnajdziecie je na ścianach i suficie. Dostrzeżecie je na wewnętrznych dziedzińcach. Będą Wam towarzyszyć przy poruszaniu się po całym budynku - również wtedy, gdy uda się Wam dostać na taras ostatniej kondygnacji, lub gdy wyjrzycie za okno pokoi gościnnych. Ich uczestnictwo w grze ze światłem i fotogeniczność z pewnością stanowi przemyślany efekt architektonicznych zabiegów. Trzeba powiedzieć, że jest on także bardzo udany.

Byłem w środku ambasady tylko kilka godzin. Trudno mi więc jednoznacznie orzec, jak sprawdza się ich funkcjonalność i czy w parze z zachwytami estetycznymi idą również te związane z odczuwaniem architektury przez nasze zmysły. Odniosłem jednak wrażenie, że jest to świetna architektura tła, która potrafi jednocześnie w sugestywny i pozostający w pamięci sposób zaznaczyć swoją obecność i kunszt. Mówię to, będąc w tym budynku właśnie z powodu tej architektury, nieustannie szukając jej śladów z aparatem fotograficznym.

Nowa Ambasada Polski w Berlinie

i

Autor: Artur Celiński

Spokojnie, ale z przytupem. Architekci nie dołożyli do układanki zbyt wielu nowości

Dzieje się tak również dlatego, że wszyscy gdzieś już takie wnętrza widzieliśmy. Drewno, beton, szkło. Designerskie meble w centralnej części (wykonane przez Jerzego Porębskiego). Dyskretne oświetlenie. Wielofunkcyjne ściany. Dbałość o detal i płynne przechodzenie linii. Architekci z JEMS nie dołożyli do tej układanki zbyt wielu nowości. Trzeba jednak przyznać - z racji specjalistycznej roli ambasady, wszystkich wyzwań związanych z bezpieczeństwem obiektu i prowadzonych w niej działań - nie raz musieli w swojej pracy pójść na bardzo gorzkie kompromisy. Mimo to udało im się poukładać te elementy w sposób ujmujący, uspokajający i zapadający w pamięci. Spokojnie, ale z przytupem.

Jestem przekonany, że koncepcję i wykonanie tych wnętrz będą komplementować zarówno bywalcy ambasadorskich koktajli i bankietów, jak i członkowie rządowych delegacji pracujących od rana do nocy na konferencjach i spotkaniach. Na specjalnych gości ambasady czeka też kilka dodatkowych architektonicznych niespodzianek, które niektórych naprawdę zachwycą, a dla innych będą ciekawym tematem dla okazjonalnych small talków. Jest to m.in. taras na dachu, zwieńczenie jednej z klatek schodowych lub odrestaurowane liście lipy wykonane przez Fritza Kühna, które niegdyś zdobiły bramę wjazdową stojącego w tym miejscu enerdowskiego biurowca w stylu „Lipsk” projektu Emila Leybolda i Christiana Seyfahrta.

Widać polskie korzenie, ale na temat przyszłości ambasada wypowiada się nieśmiało

Marcin Sadowski wskazywał, że architektoniczne inspiracje sięgają do polskiego modernizmu, który nie poddał się w całości tzw. stylowi międzynarodowemu i wplatał w projektowanie indywidualne cechy narodowe. Ważnym kontekstem było oczywiście berlińskie sąsiedztwo. Jak pisał na naszych stronach architekt:

Architektura polskiej ambasady w Berlinie dąży do osiągnięcia równowagi pomiędzy ekspresją, wyrazistością budowli i jej stosowną, powściągliwą obecnością w pierzei alei Unter den Linden.

Bez wahania przyznam, że założony cel udało się architektom z JEMS osiągnąć. Widać polskie korzenie, widać lokalne wzorce, widać równowagę. Ambasada z pewnością zostawi w głowach swoich odwiedzających same dobre wspomnienia architektoniczne. I może tylko na koniec - po tych wielu słowach docenienia kunsztu, doboru i umiejętnego operowania zarówno skalą, jak i szczegółem, pozostaje podkreślić, że o ile architektura nowej Ambasady Polski w Berlinie świetnie zbiera dotychczasowe doświadczenia, to na temat przyszłości wypowiada się bardzo nieśmiało.

Nowa Ambasada Polski w Berlinie

i

Autor: Artur Celiński
Podcast miejski
Flip Springer. Architektura ma kłopot
Architektura Murator Google News