Nazwa obiektu | Kolejka linowa Polinka |
Adres obiektu | Wrocław, ul. Na Grobli – wybrzeże Stanisława Wyspiańskiego |
Autorzy | Proexbud Wrocław Sp. z o.o., architekt Dorota Calów |
Konstrukcja | Krzysztof Gawroński |
Generalny wykonawca | Konsorcjum – Doppelmayr Polska Sp. z o.o., Doppelmayr Seilbahnen GmbH |
Inwestor | Politechnika Wrocławska |
Projekt | 2012-2013 |
Data realizacji (początek) | 2012 |
Data realizacji (koniec) | 2013 |
Koszt inwestycji | 11 236 719 PLN |
Jak chyba wszystkie większe wyższe uczelnie w Polsce, także Politechnika Wrocławska od lat 90. intensywnie się rozbudowuje. Na terenie głównego kampusu przy Wybrzeżu Wyspiańskiego nad Odrą w ostatnich latach wzniesiono nie tylko znane polskiemu środowisku architektonicznemu Zintegrowane Centrum Studenckie („A-m” 10/07) i bibliotekę („A-m” 03/14), ale też wiele innych budynków akademickich i wielopoziomowy parking. Po drugiej stronie rzeki, na terenach również należących do politechniki, ale do niedawna zupełnie przez nią niewykorzystanych, dwa lata temu powstał ośrodek badawczy Geocentrum („A-m” 12/12), a w planach są już kolejne obiekty. W takiej sytuacji niezwykle istotna stała się kwestia jak najszybszego przedostania się z jednego brzegu na drugi. Rozpatrywane były dwie opcje: oczywista kładka i zawsze niezwykła w miejskim krajobrazie kolejka linowa.
Bardzo szybko władze uczelni wybrały kolejkę, co wywołało protesty zarówno w samym środowisku akademickim, jak i wśród wrocławskich aktywistów. Według nich piesza przeprawa kosztowałaby tyle samo, byłaby bezobsługowa i bezawaryjna, dla użytkowników bezpłatna i całodobowa, miałaby większą przepustowość i umożliwiłaby ruch rowerzystom. Jednak idea kolejki zwyciężyła, jak twierdzą jej przeciwnicy, również – a może przede wszystkim – ze względów marketingowych. Zwolennicy argumentowali, że konieczna jest ochrona widoków na starą wrocławską wieżę ciśnień i zapewnienie odpowiedniej przestrzeni dla ruchu statków, a budowa kładki byłaby droższa.
Polinka – bo tak właśnie nazwano kolejkę – to na pewno niezwykła inwestycja w płaskim jak stół krajobrazie Wrocławia. Jej projekt wyłoniono w przetargu rozpisanym w systemie „projektuj i buduj”, który politechnika ogłaszała trzykrotnie i do którego za każdym razem przystępowała tylko jedna firma, oferując cenę przekraczającą o 50% założony budżet – na co ostatecznie wyrażono zgodę. Przygotowane przez uczelnię wstępne wizualizacje przedprzetargowe pokazywały pawilony stacji jako struktury skromne, ale niepozbawione wdzięku. Realizacja jest gorsza, choć przechylając dach i używając dwóch zdecydowanych kolorów oraz naprzemiennie przezroczystości, otwartości i nieprzezroczystości, architekci skutecznie odwrócili uwagę od detali prosto z fabrycznej hali montażowej.
Podróż kolejką zapewnia przy tym doznania podobne do tych spotykanych w wysokich górach: wznosimy się i opadamy w rytm słupów naciągających linę, bujamy na gwałtowniejszym wietrze, doświadczamy widoków niedostępnych dla oczu chodzącego człowieka. Ze znacznej wysokości, z ciągle zmieniającej się perspektywy, możemy zobaczyć dziko zazielenione koryto przeciwpowodziowe Odry oraz panoramę Ostrowa Tumskiego, czyli najstarszej części Wrocławia.
Tak jak w trakcie przygotowywania inwestycji, tak i teraz, po jej zakończeniu, na temat Polinki pojawiają się rozbieżne opinie. Pomimo zapowiadanej bezawaryjności, kolejka już kilka razy została wyłączona, najdłużej – na kilka tygodni – z powodu pechowego zetknięcia z wysokim dźwigiem transportowanym barką po rzece. Według teorii w ciągu godziny powinna być w stanie przewieźć na drugi brzeg 370 osób, co – jak się okazało w praktyce – odpowiada zarówno obecnym potrzebom politechniki, jak i zainteresowaniu tą nową atrakcją mieszkańców miasta i turystów. Wciąż otwarte pozostaje jednak pytanie, co się stanie w momencie zrealizowania kolejnych obiektów politechniki na południowym brzegu