Przedwojenna Warszawa

Na 157 mieszkań każde było inne, a blok to opadał, to się cofał. Ten warszawski blok-harmonijka powstał przed wojną

2025-11-13 4:37

U zbiegu ulic Słonecznej i Spacerowej stanął początkiem lat 30. dom spółdzielczy Zacisze. Działka była w kształcie klina, architekt Wacław Weker nie miał zatem łatwego zadania. Podołał, projektując pełną uskoków i załamań bryłę ze świetnie doświetlonymi mieszkaniami, z których to każde było inne. Niecodzienny jak na tamte czasy budynek przetrwał wojnę, a dziś łatwo go przeoczyć.

SANATO w Zakopanem

Jak wypełnić działkę budowlaną w pełni?

W 1928 roku grupa inwestorów rozpoczęła budowę domu w ramach niewielkiej spółdzielni. Dziś nazwalibyśmy ją wspólnotą. Parcela między Słoneczną a Spacerową nie dość, że była wąska i niewymiarowa, to jej teren nie był płaski, a spadzisty; różnica terenu wynosiła prawie 5 metrów. Jej kształt architekt porównał do klina. O kształcie budynku, który ten klin wypełnił, zadecydowały z jednej strony wymogi i ograniczenia, z drugiej potrzeba jak najskrupulatniejszego wykorzystania przestrzeni.

Zobacz także: Budynek klin pod Warszawą. Niecałe 2 m szerokości w najwęższym miejscu

Od strony ulicy Spacerowej architekt mógł postawić blok wyższy i dłuższy. Wolną przestrzeń zapełnił dokładnie, wydzielając niewielki tylko fragment na dziedziniec w zagłębieniu. Dodatkowe obniżenie poziomu pozwoliło na wybudowanie w tym miejscu pełnych pięciu pięter i zwiększenie liczby mieszkań o 20. Wszystko służyło tu jakiemuś celowi - nawet tarasy na czwartym, cofniętym piętrze nie powstały jedynie z myślą o kąpielach słonecznych i widoku.

Zmniejszenie lV-go piętra wymaga również wytłumaczenia: zostało ono wycięte w narożnikach dlatego, żeby je cofnąć od linji regulacyjnej ulicy, ponieważ przepisy regulacyjne nie pozwalały na stawianie w tej linji czterech pięter. Stąd duże tarasy, które dla lokatorów IV-go piętra stanowią rekompensatę za trud wdrapywania się tak wysoko bez wind, których przez oszczędność nie wykonano, choć w pierwotnym projekcie były przewidywane (patrz szczątkowe pozostałości po zredukowanych szybach dźwigowych zamienionych na schowki i wnęki szafowe)

— pisał architekt Wacław Weker w 1931 roku na łamach Architektury i Budownictwa. Cofnięcia i zapadnięcia powodują, że na pierwszy rzut oka blok zdaje się nie mieć stałej liczby pięter.

Blok przy ul. Słonecznej 50 w Warszawie

i

Autor: Szymon Starnawski / Grupa Murator

Priorytet: słońce

W każdej z 5 klatek schodowych znalazły się kawalerki i mieszkania 3-pokojowe. By miały odpowiednie nasłonecznienie, niektóre z części bloku Weker ustawił nieco pod kątem. Z tego samego powodu zastosował okna narożne. Tłumacząc się nieco z niecodziennej jak na tamte czasy bryły budynku, architekt pisał: widać, że przyczyna powstania uskoków w elewacji domu nie leży w wybujałej fantazji lub gwałtownej chęci stworzenia za wszelką cenę czegoś ciekawego: poprostu [sic!] sytuacja budynku w stosunku do stron świata i nierównoległość okalających go ulic narzuciła ich potrzebę.

Zobacz także: Słońce miało wpadać do każdego pokoju, a za oknami - ogród z basenem. Oto kamienice przy Al. Niepodległości i Asfaltowej

By wygospodarować więcej miejsca na ostatnim, pomniejszonym i tak piętrze, dwie klatki schodowe Weker poprowadził jedynie do trzeciego piętra. Do czwartego wciąż prowadziły trzy pozostałe. Bolał go brak wind, choć, wiadomo, był to tylko symptom niezadowolenia ze zbyt małego budżetu. Gdy budynek był już na ukończeniu i zabrano się za wykańczanie elewacji, niemal nic w nim już nie zostało. Nie wiadomo, jaką wersję max przyjął Weker. Wersją minimum, na którą musiał siłą rzeczy przystać, była zaprawa półcementowa ze szlichtą wapienną różowiona tłuczoną cegłą.

Nie jest dostateczną pociechą dla zbolałego architekta, że w ten sam sposób wykonuje się tynki na Zamku Królewskim w Warszawie.

Blok przy ul. Słonecznej 50 w Warszawie

i

Autor: Szymon Starnawski / Grupa Murator

Dekady później, zanim Słoneczna 50 zostanie wyremontowana na bialutko, a detal zyska szarą barwę, oryginalny tynk pociemniały od kurzu i smogu, będzie żółto-pomarańczowy, a z zaróżowienia cegłą nie zostanie nic.

Mieszkańcy wprowadzą się w 1931 roku. Choć na papierze, zgodnie z pierwotnymi założeniami, rzuty mieszkań, jak i ich podstawowe wyposażenie na każdym piętrze były typowe, wszystkie mieszkania będą inne i żadne nie będzie takie samo. Spółdzielcy we współpracy z architektem dostosują je do własnych potrzeb; poprzesuwają ściany, wykończą według uznania, finansów, liczby domowników. W czasie wojny w tych samych mieszkaniach ginąć będą ludzie, budynek jednak przetrwa.

Spacerowa dawno już nie ma spacerowego charakteru, a schowany za drzewami masyw przedwojennego bloku łatwo pomylić z nowym budownictwem lub zupełnie go nie zauważyć. Warto jednak poświęcić mu chwilę. Wacław Weker wojny nie przeżył. Zmarł po odniesieniu ciężkich ran w czasie walk o budynek PAST-y. Zrealizował szereg projektów - domów jednorodzinnych i wielorodzinnych, schronisk górskich i hoteli, przede wszystkim w Warszawie i okolicach. Te, które wytrzymały wojenną zawieruchę, są dziś jego pomnikiem.

Zobacz najbrudniejsze warszawskie budynki - zdjęcia. Wypiękniałyby, gdyby je umyć

i

Autor: Szymon Starnawski / Grupa Murator PAST-a, Zielna 39
Podcast Architektoniczny
Umysł, ciało, natura i architektura
Mediateka.pl
Sponsor podcastu:
Knauf
Architektura Murator Google News