Nowa metoda: o osiedlu Nowe Żerniki Łukasz Pancewicz

i

Autor: Archiwum Architektury Osiedle Nowe Żerniki od zachodu; fot. Maciej Lulko

Nowa metoda: o osiedlu Nowe Żerniki Łukasz Pancewicz

2020-12-23 15:16

Odwiedzający Nowe Żerniki urbanista może mieć mieszane uczucia. Z jednej strony pojawia się zachwyt nad efektem pracy architektów, z drugiej rodzi pytanie, dlaczego po tylu latach doświadczeń wrocławski projekt stanowi wyjątek, a nie regułę. O realizacji pierwszego etapu wrocławskiego osiedla Nowe Żerniki pisze Łukasz Pancewicz.

Projekt Nowych Żernik to efekt połączenia ambicji zespołu architektów, władz Wrocławia i deweloperów, którzy zjednoczyli siły w celu realizacji idealnego osiedla mieszkaniowego. Autorzy projektów wprost odwołują się do tradycji jednej z przedwojennych wystaw budowlanych pod nazwą WuWA (niem. Wohnungs- und Werkraumausstellung). Inicjatywy te miały zbieżne cele – wyznaczenie całkowicie nowych trajektorii projektowania osiedli mieszkaniowych. Dziś, w dobie inwestycji prowadzonych „na wycisk” dla zmaksymalizowania zysku, twórcy Nowych Żerników torują inne ścieżki. Projektują harmonijny zespół z urbanistyczną myślą przewodnią – przestrzenią wspólną w ludzkiej skali, z kompletem usług i zielenią, przemieszaniem różnych typów zabudowy: komercyjnej i publicznej. Można zatem określać Żerniki jako przykład próby stworzenia osiedla kompletnego. Unikatowym posunięciem było również wdrożenie nietypowej, jak na standardy branży, projektowej demokracji. Nad koncepcją pracowało, w formule interdyscyplinarnej współpracy warsztatowej, ponad 40 wrocławskich biur.

Czytaj też: Warszawska Dzielnica Społeczna – odpowiedź stolicy na Nowe Żerniki |

Możliwość prowadzenia prac studyjnych i stopniowego dochodzenia do najlepszych rozwiązań jest nadal rzadkim zjawiskiem w „taśmowej” produkcji nowych mieszkań. Wynikiem było stworzenie spójnych koncepcji zabudowy. Koordynacja nie dotyczyła wyłącznie aspektu projektowego, strona miejska przygotowała także grunt dla zabudowy z infrastrukturą drogową oraz uzbrojeniem terenu. Urząd Miasta Wrocławia zadziałał tu jako publiczny „land developer”. W tym sensie było to postępowanie modelowe, prace koncepcyjne wyprzedzały przygotowanie infrastruktury, planu, a potem zbycie działek. Publiczna własność pozwoliła też na określenie warunków finansowych sprzedaży. Pierwsze mieszkania miały dość niskie ceny, jak na oferowaną wysoką jakość osiedla. Paradoksalnie, w 2013 roku, budowa nowego, dużego zespołu o tak zarysowanych założeniach, na peryferyjnie położonym terenie, musiała być postrzegana przez deweloperów jako projekt wysokiego ryzyka.

KUP DOSTĘP