Centrum Nauki Kopernik: fenomen nad Wisłą
Gdy w 1999 roku oddano do użytku bibliotekę uniwersytecką, atrakcyjność terenów Powiśla znacząco wzrosła. Nie tylko funkcja obiektu (biblioteka i przestrzenie rozrywkowo-komercyjne), ale i wyjątkowa, narracyjna architektura oraz pierwszy w Warszawie ogólnodostępny ogród botaniczny na dachu sprawiły, iż budynek stał się ulubionym przez studentów miejscem do nauki, jak również celem spacerów i spotkań warszawiaków. Pokryty wielojęzycznymi cytatami i wzorami matematycznymi, obrośnięty pnączami jest jednym z najbardziej oryginalnych i zapamiętywalnych obiektów Warszawy. Otwarte w 2010 roku Centrum Nauki Kopernik jest podobnym fenomenem. Funkcja o wyjątkowym znaczeniu wpisana w architekturę o silnym plastycznym wyrazie i szerokich konotacjach symbolicznych. W tym jednak przypadku natura nie pojawia się w formie pełzającej po elewacjach zieleni. W zamyśle projektantów Centrum Nauki Kopernik jest elementem pierwotnego krajobrazu, a akt twórczy – symulacją działań natury. Choć estetycznie odległe, poprzez romantyzm architektonicznego gestu są sobie moim zdaniem bardzo bliskie ideologicznie. Popularne na świecie, aktualne trendy (wątki ekologiczne – Budzyński; architektura krajobrazowa – Kubec) zdają się w tym przypadku czerpać wprost z epoki romantyzmu. W jej nostalgicznym (spowite bluszczem altany biblioteki) lub dramatycznym (naznaczone erozją fasady Centrum) wydaniu.
Centrum Nauki Kopernik jako część nadrzecznej promenady
W 2013 roku Centrum Nauki Kopernik stanie się częścią realizowanego wzdłuż rzeki reprezentacyjnego bulwaru. W skali urbanistycznej będzie punktem kulminacyjnym unikalnego zespołu przestrzeni miejskich o charakterze kulturalnym, rekreacyjnym i sportowym. Udostępnianie mieszkańcom terenów nadrzecznych jest trendem ogólnoświatowym, ale nawet na tym tle projekt warszawski jest wyjątkowy; ze względu na bliskość Krakowskiego Przedmieścia i Starego Miasta z jednej oraz Portu Praskiego i Stadionu Narodowego z drugiej strony.
W 2004 roku w ramach wystawy Metamorfozy na Biennale Architektury w Wenecji Kurt W. Forster przedstawił „zwiastuny nowej ery” – kilka znaczących trendów architektury XXI wieku. Po hasłem TOPOGRAFIA objawiły się wówczas budowle wtopione w otoczenie, traktowane jako część krajobrazu, schowane w zieleni, przekryte warstwami ziemi. Ideą twórców centrum nie było jednak ukrycie budynków, a raczej imitacja bądź symboliczne odtworzenie działania natury. Architektura narzutowych głazów, jam, szczelin.
Centrum Nauki Kopernik: nieregularność faktur, wzorów, szczelin
Erozja jest tu aktem twórczym. Woda deszczowa spływając wprost po fasadach rzeźbi detale elewacji. Poziome ślady na ścianie galerii plenerowej imitują działanie wód zalewowych. Chropowate faktury kamiennych okładzin przywodzą na myśl kamieniołomy; pionowe podziały płyt – wzory parcelacji. Nieregularność faktur, wzorów, szczelin wzmacnia efekt założonej przypadkowości. Od jasnych beży i szarości, przez brudne żółcie, rudość, aż do ciemnych brązów – paleta barw na elewacjach Centrum Nauki Kopernik nawiązuje do kolorów ziemi. Dzięki niuansom odcieni użytych materiałów – granitu, barwionego betonu, gliny, zbrojonych włóknem szklanym betonowych płyt – architektura Centrum Nauki Kopernik wtapia się kolorystycznie w nadwiślański krajobraz.
Ewa P. Porębska
Centrum Nauki Kopernik: masońska symbolika i kult wiedzy
Architektura Centrum Nauki Kopernik złożona z pozornie abstrakcyjnych brył tłumaczona jest przez autora jako zobrazowanie naturalnych procesów występujących w przyrodzie. Takie zewnętrzne „przebranie” pod współczesną antyklasyczną estetyką ukrywa inne treści. Według mnie tłumaczyć można kompozycję tej architektury przy pomocy symboliki masońskiej. Wszak Centrum Nauki Kopernik ma na celu ukształtowanie nowego człowieka i jego doskonalenie w kulcie wiedzy i demokratycznego braterstwa realizowanego poprzez dostęp do interaktywnych eksponatów. Symbolika masońska wydaje się adekwatna do programu instytucji i dość czytelnie przedstawiona w jej architekturze.
Poszczególne funkcje budynku zostały logicznie rozmieszczone. Hale wystawowe rozciągają się od krawędzi ulicy aż na sam brzeg Wisły. Przewieszają się ponad nadrzecznym bulwarem, który bywa regularnie zalewany przy wysokim stanie wody. Jeszcze bardziej wyniesione jest kontrastujące z zasadniczą bryłą Centrum Nauki Kopernik planetarium, przyciągające uwagę już z drugiego brzegu rzeki. Po dostawionych rampach można dostać się na dach, gdzie urządzono ogrody.
Centrum Nauki Kopernik: wulkan czy Świątynia Salomona
Długo czekaliśmy w Warszawie na budynek publiczny o tak atrakcyjnej wizualnie formie. Autor osiągnął ją poprzez odrzucenie rozpowszechnionych kanonów kompozycji architektonicznej. Wybrał rozwiązania przestrzenne charakterystyczne dla wielkopowierzchniowych obiektów komercyjnych – centrów handlowo-rozrywkowych z ich addycyjną logiką rozmieszczenia poszczególnych części programu. Ale nietypowe położenie na samym nabrzeżu rzeki i wyszukana idea estetyczna (architektura naśladująca krajobraz) pozwoliły na udaną sublimację zespołu uniwersalnych wnętrz w wielowątkowy architektoniczny spektakl.
To wyjątkowe, ile skojarzeń może wywołać ten budynek, założony na planie węgielnicy, masońskiego symbolu równowagi, zwieńczony formą przypominającą wulkan, a może Świątynię Salomona – symbol dążenia do zjednoczenia ludzkości. Fasada wejściowa otwiera się na zachód – kierunek, z którego przybywają do loży profani. Poczekalnię stanowi niewytłumaczalna kompozycyjnie brunatna, betonowa bryła dostawiona z boku głównego korpusu. Kamień Nieociosany – symbol nowo przyjmowanego do loży wolnomularza. Pomiędzy ramionami węgielnicy tkwi połyskliwa bryła planetarium, której forma przypomina Kamień Ociosany (symbol osoby, która przeszła proces duchowego doskonalenia). Fasadę Centrum Nauki Kopernik skierowaną ku Wiśle zdobi wielkie wycięcie, zgeometryzowana forma oka – symbol świadomości i mądrości, Wielkiego Architekta. Woda spływa wzdłuż nacięć na fasadach – oto transfer zjawisk naturalnych jako inspiracja dla współczesnej ornamentyki. Ale odbiorca może w niejednoznacznych formach odnajdywać treści zależnie od konwencji.
Grzegorz Stiasny