Ośrodek Lemon Resort Spa w Gródku nad Dunajcem
Dawny ośrodek wczasowy z lat 70. został prawie całkowicie przebudowany. Autorzy zachowali jednak to, co w pierwotnym założeniu było najcenniejsze, w tym charakterystyczny plan zapewniający obiektom demokratyczny widok na jezioro – pisze Agnieszka Skolimowska.

Hotel Lemon Resort Spa leży na wąskim cyplu wcinającym się w wody Jeziora Rożnowskiego. Pierwszy ośrodek wczasowy w tym miejscu zrealizowano w latach 1970-1975 według projektu Lecha Skirzyńskiego, jako jeden z wielu obiektów rekreacyjnych wznoszonych dla pracowników zakładów przemysłowych w ramach polityki turystycznej władz PRL. Dawne założenie zaprojektowano na wzór niewielkiego osiedla z przemyślanym układem urbanistycznym, dogodną komunikacją pieszą oraz wewnętrznymi przestrzeniami wspólnymi. 47 parterowych budynków, stołówkę ze świetlicą, kawiarnię oraz obiekty techniczne rozmieszono w pięciu segmentach na planie litery V, eksponując krajobrazowe walory lokalizacji. Dzięki zwróceniu wszystkich okien w stronę jeziora, przebywającym tu wczasowiczom zapewniono demokratyczny dostęp do widoków. Dolne części domów obłożono charakterystycznymi otoczakami, wyższe otynkowano i pomalowano.
W 2010 roku podupadający ośrodek kupił prywatny inwestor. W ramach zaplanowanej przez niego przebudowy i rozbudowy architekci zaprojektowali dwa typy obiektów: tzw. cygara, czyli nadbudowy w postaci prostopadłościennych brył z oknami skierowanymi na dwie strony jeziora, oraz proste pudełka poprzedzone obszernymi tarasami. Również dawna stołówka została powiększona i przystosowana do funkcji hotelowych. Całe założenie poprzedził nowy obiekt, w którym zlokalizowano recepcję, restaurację i spa. Elewacjom nadano jednorodny wygląd, pokrywając je tynkiem w dwóch odcieniach szarości – jasnym w niższych partiach i ciemniejszym powyżej. Po przebudowie łączna powierzchnia zespołu zwiększyła się o połowę i wynosi dziś 3640 m2. Z pierwotnej substancji pozostawiono jedynie stropy i fundamenty, zachowano jednak to, co najcenniejsze – charakterystyczny plan, korytarze piesze pod budynkami (niestety dziś częściowo zagrodzone) i przebiegające pomiędzy nimi ścieżki. Pomimo ograniczonego budżetu, realizacja jest udanym przykładem tego, w jaki sposób tchnąć nowe życie w powojenną architekturę.