Spis treści
Kładka donikąd. Centrum handlowe nigdy nie powstało
Zaspa – jedno z najbardziej rozpoznawalnych gdańskich osiedli – powstała w latach 70. XX wieku na terenie dawnego lotniska Gdańsk-Wrzeszcz. Na dawnym pasie startowym wytyczono aleję Jana Pawła II, główną oś komunikacyjną nowego osiedla. Wzdłuż nowo wytyczonej alei powstała potężna kładka dla pieszych – żelbetowy gigant, który połączył dwie strony dzielnicy. Kładka miała być nie tylko funkcjonalna, ale i reprezentacyjna. W założeniach urbanistów miała prowadzić do wielkiego centrum handlowego, które miało stanąć na dawnym pasie startowym. Plany te jednak nigdy nie zostały zrealizowane. W 2022 roku miejscy radni zmienili miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego: funkcję usługową dawnego pasa startowego zastąpiono zabudową mieszkaniową z lokalami usługowymi w parterach.
i
Argumenty za rozbiórką kładki są solidne i zrozumiałe
W sobotę, 25 października, ruszy rozbiórka konstrukcji, która przez pół wieku była jednym z najbardziej charakterystycznych elementów gdańskiej Zaspy. Decyzja o wyburzeniu nie była pochopna. Kładka od wielu lat jest w złym stanie technicznym. Dodatkowo, jak wynika z analiz ruchu pieszego i rowerowego, obecne rozwiązanie komunikacyjne nie odpowiada już dzisiejszym potrzebom mieszkańców. Schody i strome podejścia utrudniają dostęp osobom starszym, rodzicom z wózkami czy osobom z niepełnosprawnościami.
Czytaj także: To najsurowszy styl architektury. Żelbet, szary beton i koniecznie element zaskoczenia
Kładką zastąpi zupełnie nowe rozwiązanie. Zlikwidowany zostanie trzeci poziom skrzyżowania (tam, gdzie dziś znajduje się obecna kładka). W jego miejsce pojawi się nowa konstrukcja: kładka na drugim poziomie, czyli na wysokości jezdni Aleja Rzeczypospolitej - bez potrzeby korzystania ze schodów czy wind. Nową przeprawę będzie tworzyć pięć odrębnych ciągów podestów, a równolegle zostanie odnowiony także wiadukt drogowo-tramwajowy.
i
Trudno się nie zgodzić z tym, że zmiana obecnej sytuacji jest konieczna. Racjonalne argumenty za rozbiórką są solidne i - być może - wystarczające, skoro kładka w swojej obecnej formie nie spełnia najważniejszej funkcji. A jednak – czy to oznacza, że temat można uznać za zamknięty?
Kolejna ofiara miasta bez planu? To ostrzeżenie
Nie powinniśmy godzić się z historią kładki bezrefleksyjnie. Jej los jest nie jest tylko efektem wieku obiektu, czy jego konstrukcji: to przede wszystkim wynik braku spójnego planowania urbanistycznego. Obiekt, który w latach 70. miał prowadzić do planowanego centrum handlowego, dziś prowadzi "donikąd". Wizja, w której powstał, nigdy nie została zrealizowana.
Czytaj także: Ponury Żniwiarz zbliża się do granic Mordoru. Zniknąć ma zaledwie 10-letni biurowiec
W uzasadnieniach decyzji o rozbiórce czytamy, że zadecydowały o niej również względy komunikacyjne. Dotychczasowa kładka coraz mniej odpowiadała potrzebom pieszych – zarówno tych, którzy chcieli dostać się z jednej alei na drugą, jak i osób zmierzających na przystanki tramwajowe i autobusowe przy alei Rzeczypospolitej.
Tym samym kładka stają się jedną z wielu ofiar zmieniających się decyzji, kolejnych korekt planów i braku ciągłości myślenia o mieście. Jej los jest dla nas ostrzeżeniem: dopóki nie będziemy konsekwentnie planować przestrzeni z myślą o jej przyszłym rozwoju, podobnych historii będzie więcej. Każdy element architektury może stać się zbędnym reliktem, jeśli nie będzie działał jako część długofalowej wizji.
i
Ryzyko „estetyzacji przestrzeni” czyha na każdym kroku
Racjonalne argumenty przemawiające za rozbiórką nie oznaczają, że nie możemy czuć z jej powodu żalu. Złość czy nostalgia wobec takich decyzji są zrozumiałe. Zwłaszcza gdy czyta się niektóre medialne nagłówki, które z ulgą żegnają kładkę, nazywając ją „największą maszkarą Zaspy”. Coraz coraz częściej traktujemy architekturę z lat 60. i 70. jak niechciane dziedzictwo, które można bez wahania usunąć w imię „estetyzacji przestrzeni”.
Czytaj także: Udekorowali je atrapami na przyjazd papieża. Teraz powiew Zachodu może strącić drewniane dekoracje z elewacji
To szalenie ważne, żeby w przypadku obiektów o wartości historycznej – a kładka z pewnością do nich należy – nie kierować się wyłącznie osobistym gustem. Brutalizm i postmodernizm mają wielu przeciwników, ale nie to powinno decydować o ich losie. Budowle powstałe w tych stylach są dziś jednymi z ostatnich świadectw swojej epoki.
i
Mimo to muszą nieustannie się bronić. Patryk Salamon, krakowski dziennikarz znany zaangażowania w sprawy miejskie, otwarcie mówi, że "Hotel Forum [krakowską perłę brutalizmu] należy zburzyć, a na jego miejscu wybudować nową wizytówkę Krakowa na miarę XXI wieku. Powinniśmy mieć wreszcie w mieście dobrą, nowoczesną architekturę." Równolegle finalizowane są decyzje prowadzące do rozbiórki charakterystycznej wiaty autobusowej i pawilonu handlowego na terenie Westerplatte, które powstały w nurcie brutalizmu, wpisującym się w późny modernizm.
Każde wyburzenie tego typu konstrukcji powinno być decyzją opartą nie tylko na rachunku ekonomicznym, ale też na refleksji o historii i tożsamości miasta. Nie mówiąc już o ekologicznych skutkach wyburzeń.
Nasze miasta nie składają się wyłącznie z nowoczesnych, „ładnych” budynków, ale również z architektury trudnej, monumentalnej i nieoczywistej. Kładka nad dawnym pasem startowym na pewno do takiej architektury należy. Już jutro zniknie z krajobrazu Zaspy. Ale jeśli potraktujemy to jedynie jako rozbiórkę przestarzałej konstrukcji, przegapimy coś dużo ważniejszego. Każda rozbiórka ma w sobie coś z porażki, a o porażkach trzeba rozmawiać.