Hotel Warszawa

i

Autor: Archiwum Architektury Prudential w połowie lat 30.; Fot. ARCHIWUM NAC

Trzy wcielenia Prudentialu – Tomasz Żylski

2019-01-30 16:59

Przed wojną najwyższy budynek w Polsce, później socrealistyczny hotel z 270 pokojami dla nowej klasy pracującej, a ostatnio hotel pięciogwiazdkowy, mieszczący 142 ekskluzywne apartamenty. Historia obiektu w wymowny sposób ilustruje zmiany zachodzące w naszym kraju – pisze Tomasz Żylski.

Siedemnastokondygnacyjny Prudential House, zrealizowany przy ówczesnym placu Napoleona w latach 1931- 1933, w chwili oddania do użytku był pierwszym w Polsce i drugim w Europie tak wysokim budynkiem biurowo- -mieszkalnym. Gmach zaprojektował Marcin Weinfeld. Za opracowanie konstrukcji odpowiadał Stefan Bryła oraz jego uczeń – Wenczesław Poniż. Zdecydowano się na lekką stalową strukturę spawano-nitowaną, osadzoną na żelbetowym fundamencie. Słupy stalowe „otulono” dla ochrony przed korozją i ogniem trzycentymetrową warstwą cementu i obmurowano cegłą trocinową, a szkielet wypełniono pustakami. Pierwsze pięć kondygnacji zajmowało Towarzystwo Ubezpieczeniowe Prudential, inwestor wieżowca, powyżej mieściły się luksusowe apartamenty – po jednym na piętro. Prowadziły do nich dwie klatki schodowe i dwie windy. W dwupoziomowym podziemiu zaplanowano m.in. obszerną kotłownię, skład koksu, pompy i maszynownię mechanicznej wentylacji. Gmach wyposażono zresztą w najnowocześniejsze instalacje i urządzenia. Jak pisał na naszych łamach Maciej Czarnecki w cyklu Pierwsze w Polsce („Am” 11/2012), w budynku pojawiło się centralne ogrzewanie sterowane automatycznie.

Hotel Warszawa

i

Autor: Archiwum Architektury Prudential zdobyto już w pierwszym dniu powstania, umieszczając na szczycie biało-czerwoną flagę. Zajadle ostrzeliwany z ciężkich moździerzy, przetrwał, choć konstrukcja w wielu miejscach mocno ucierpiała. Zdjęcie lotnicze z 1946 roku; Fot. Wacław Żdżarski / ARCHIWUM NAC

Specjalny system pomp i zbiorników doprowadzał wodę na najwyższe kondygnacje (…). Pomieszczenia sanitarne były zaopatrzone w bieżącą ciepłą wodę, co nawet w stolicy stanowiło luksus, a w mieszkaniach zainstalowano duże kuchnie gazowe. Zastosowano instalacje elektryczne oświetleniowe, siłowe i niskoprądowe oraz wentylację grawitacyjną o łącznej długości przewodów wynoszącej 5 kilometrów, a także mechaniczną, sterowaną z centralnej maszynowni. Za aranżację wnętrz, oprócz samego Weinfelda, odpowiadała też jego siostra – architektka Nina Jankowska, autorka m.in. przedszkoli WSM na Żoliborzu. W salach reprezentacyjnych na posadzkach i ścianach ułożono alabaster oraz różne rodzaje marmurów. Stolarka i umeblowanie przestrzeni biurowych fornirowana była orzechem kaukaskim i hebanem makasar. Do współpracy zaproszono również innych twórców, w tym malarza Wacława Borowskiego, współzałożyciela grupy Rytm, który wykonał alegoryczne panneau na wprost głównego wejścia, czy architekta i rzeźbiarza Ryszarda Moszkowskiego, który zaprojektował płaskorzeźby umieszczone w supraportach nad wejściami bocznymi. Elewację do pierwszego piętra pokrywał polerowany granit, powyżej – dłutowany piaskowiec szydłowiecki. W dziejach Warszawy i Polski budynek zapisał się jeszcze przynajmniej dwukrotnie: w 1938 roku, gdy za sprawą umieszczonego na jego dachu 16-metrowego masztu eksperymentalnej stacji, wyemitowano stąd pierwszy program telewizyjny, oraz w roku 1944, gdy stał się symbolem walczącej stolicy, utrwalonym w powstańczej ikonografii dzięki zdjęciom Sylwestra „Krisa” Brauna, który zarejestrował trafienie budynku dwutonowym pociskiem. Stalowa konstrukcja gmachu, choć w wielu miejscach uszkodzona, nadawała się po wojnie do adaptacji. Przystąpiono do niej w 1950 roku. Opracowanie projektu w duchu realizmu socjalistycznego powierzono ponownie Weinfeldowi. W wyniku przebudowy obiekt zyskał potężny portyk z kariatydami, profilowane żebrowania części wieżowej, tralkowe balustrady w górnych partiach oraz zupełnie nową funkcję. Od roku 1954 aż do 2002 mieścił hotel Warszawa. W 2005 roku gmach kupiła firma Polimex-Mostostal. Na projekt kolejnej przebudowy i dostosowania obiektu do współczesnych standardów hotelowych ogłosiła konkurs, w którym wygrało biuro Bulanda Mucha Architekci. Koncepcja proponowała m.in. powrót do modernistycznego pierwowzoru z jego prostą i surową tektoniką oraz odtworzenie dawnego frontonu. Architekci proponowali jednocześnie wykorzystanie socrealistycznych elementów rzeźbiarskich w zmodernizowanych wnętrzach. Harmonijny kontrast nowego ze starym, pokazanie złożonego procesu rozwoju budynku i historycznych nawarstwień jest zabiegiem wzbogacającym przestrzeń i nadającym obiektowi unikatowy charakter – pisali w założeniach. Inwestycja długo nie mogła się rozpocząć. W 2009 roku budynek kupiła Grupa Likus Hotele i Restauracje. Rok później przystąpiła do modernizacji, burząc socrealistyczny portyk nie tylko bez nadzoru, ale i wiedzy pracowni. Ostatecznie drogi projektantów i inwestora rozeszły się, a nad przebiegiem realizacji, według zmodyfikowanej koncepcji biura Bulanda Mucha, czuwał zespół architektów współpracujących już z Grupą Likus przy wcześniejszych inwestycjach, w składzie Michał Grzybek, Grażyna Grzybek, Marcin Stępniewski-Janowski, Przemysław Kramarz, Juan Zardini oraz absolwentka Wydziału Architektury Wnętrz warszawskiej ASP Joanna Wichłacz. Hotel otwarto ponownie w listopadzie 2018 roku, udostępniając gościom 142 indywidualnie zaaranżowane pokoje, przestrzeń SPA z basenem i strefą fitness, dwie restauracje oraz trzy sale konferencyjne.