Cosmopolitan_043MC

i

Autor: Archiwum Architektury Widok Cosmopolitana od strony południowej. Czterokondygnacyjna baza zwieńczona tarasem odcina się od części wysokościowej, której front nadwieszony jest wspornikiem o wysięgu ponad 10 metrów. Budynek wieńczą penthouse’y z tarasami przesłoniętymi ścianą z poziomych, metalowych listew. Fot. Marcin Czechowicz

Cosmopolitan. Amerykański pragmatyzm i europejska kultura

Wysokościowce Jahna sprawiają wrażenie lekkich i zaawansowanych technicznie. Warszawski wieżowiec, dzięki odważnemu konstrukcyjnie zabiegowi, zdaje się wręcz lewitować. Budynek stanął na granicy zabytkowego placu z wysokościowym centrum. Każde z całkowicie przeszklonych mieszkań ma dzięki temu spektakularny widok na miasto.

Nazwa obiektu Budynek apartamentowo-usługowy Cosmopolitan
Adres obiektu Warszawa, ul. Twarda 2/4
Autorzy projekt architektoniczny – Jahn, architekt Helmut Jahn; projekt wykonawczy – Epstein
Współpraca autorska Jahn – architekci Philip Castillo, Nicolas Anderson, Sandy Gorshow, Steffen Duamler; Epstein – architekci Michał Jaworski, Paweł Drzewiecki Aneta Mrozow, Agnieszka Wójcik, Halina Mościcka
Konstrukcja BWL-Projekt, Jacek Andrzejewski, Kamil Semeniuk; Mosty-Gdańsk, Dominika Kłos
Generalny wykonawca Hochtief Polska
Inwestor Tacit Development Polska JS sp. z o.o. s.k.
Powierzchnia terenu 3524.0 m²
Powierzchnia zabudowy 2036.0 m²
Powierzchnia użytkowa 43721.0 m²
Powierzchnia całkowita 60939.0 m²
Kubatura 214682.0 m³
Projekt 2008-2009
Data realizacji (początek) 2010
Data realizacji (koniec) 2013

Helmut Jahn swój pierwszy wieżowiec zrealizował w 1980 roku w Chicago. Już wówczas w twórczości tego urodzonego w Niemczech amerykańskiego architekta ujawniły się rzeźbiarskie zdolności ciekawego kształtowania brył dużych, wertykalnych obiektów. Dziesięć lat później powstała jego pierwsza wieża europejska: Messeturm we Frankfurcie. Ta, choć ikoniczna, obarczona była bagażem imperialnych, postmodernistycznych form wieżowców amerykańskich. Przez kolejną dekadę architekt dostosowywał swe umiejętności do wyszukanych wymagań estetycznych europejskich odbiorców. Jeszcze ukończony na początku obecnego wieku berliński zespół Sony Center przy Potsdamer Platz, choć udany, sprawiał wrażenie inwazji globalnego komercjalizmu. Sąsiadował bowiem z wyważoną lub zagłębioną w lokalnych, historyzujących fobiach architekturą kompleksów projektowanych przez Renzo Piano i Hansa Kollhoffa, która pod względem artystycznym znacząco go przyćmiła. Ale dziesięciolecia spędzone w Stanach Zjednoczonych i doświadczenia europejskie doprowadziły ostatecznie Jahna na trudno osiągalne wyżyny w swobodnym operowaniu formą, materiałem i detalem w budynkach wysokościowych.

Amerykański pragmatyzm pożeniony jest w nich z europejską kulturą – ceniącą umiar i nieepatującą nadmiernymi emocjami. Europejski smak wyznacza na przykład prosto postawione zadanie: szklany budynek powinien wydawać się lekki i pokazywać możliwości materiału, choćby przezroczystość. Wydaje się to oczywiste, ale wcale takie nie jest. Szkło w architekturze to bardzo trudny materiał. Szklane budynki w rzeczywistości często są ciężkimi, enigmatycznymi, zamkniętymi bryłami. Łatwiej przejrzeć się w nich jak w lustrze, niż dojrzeć, co kryje się wewnątrz. Jahn potrafi sprawić, że jego wysokościowce sprawiają wrażenie zaawansowanych technicznie, a jednocześnie lekkich. Pracując w Europie, architekt przyjął też, że konieczne jest dopasowanie projektu do otoczenia. Jego warszawska wieża utrzymuje średnią wysokość śródmiejskich wieżowców (wynoszącą ok. 150 metrów), a dzięki odważnemu konstrukcyjnie zabiegowi znacznego, ponaddziesięciometrowego nadwieszenia jej południowej części, wydaje się, że wręcz lewituje ponad szerszą, szklaną bazą, z której wyrasta. Pięciokondygnacyjna podstawa wypełnia miejski narożnik pl. Grzybowskiego kubaturą dopasowaną do skali swojego sąsiedztwa. Przeglądając szkice projektowe architekta, można dostrzec, że starał się odnieść też swoją bryłę do innych stojących w sąsiedztwie wysokościowców. Rozważał nawet wygięcie czołowej ściany budynku we wklęsły łuk, tak aby odpowiedzieć na wciąż niedokończoną wieżę przy ul. Złotej autorstwa Daniela Libeskinda. Ostatecznie ten pomysł jednak zarzucił. I chyba słusznie. Po początkowej fali entuzjazmu, a też zdziwienia rzeźbiarską formą zaproponowaną przez autora Muzeum Żydowskiego w Berlinie, kapryśna warszawska publiczność odnosi się dziś do projektu Złotej krytycznie. Mimo że obiekt ten jako pierwszy usiłuje przełamać plastyczną dominację stalinowskiego Pałacu Kultury nad ścisłym centrum miasta. Zaważyły tu pewnie rozbudzone kampaniami marketingowymi nadzieje na architekturę wyjątkowej klasy. Nadzieje, które nie znalazły pokrycia w realizacji. To, co miało być błyszczącą, wzorzystą fasadą, okazało się pospolitą, panelową okładziną podzieloną manierycznie rozmieszczonymi ryglami. Nie zachwyciły też propozycje pokazowych apartamentów. Wnętrza ujawniły za to, że ze względu na system klimatyzacji, w mieszkaniach – niczym w wieżowych hotelach – nie można nawet otworzyć okna. Tymczasem w projekcie Helmuta Jahna znalezieniu mieszkalnego klimatu poświęcono sporo uwagi. Oprócz dużych, sięgających od podłogi po sufit, dwumetrowej szerokości tafli w każdym z całkowicie przeszklonych lokali, architekt zaproponował też tak popularne w Warszawie szklane wykusze umożliwiające panoramiczne widoki na zewnątrz. Szklane ściany wyposażył w elementy uchylne, a nawet sprytnie obszedł przepisy nie pozwalające na otwieranie okien w wieżowcach, projektując osłony z poziomych prętów na całą wysokość kondygnacji. Rozmyto więc pojęcie okna na rzecz pewnego rodzaju ażurowej ściany! W efekcie w każdym pomieszczeniu mieszkalnym znalazły się uchylane bądź otwierane okna, lokale z jednostronną ekspozycją mają całoszklane wykusze, a na ostatnich piętrach trzypoziomowe apartamenty wyposażono w osłonięte szkłem i żaluzjami zewnętrzne tarasy.

W 2006 roku, zawiedziony korporacyjną bezdusznością wieży powstałej wówczas przy warszawskim rondzie ONZ, pisałem, że z nadzieją czekamy na realizacje koncepcji Libeskinda, która swą nietypową formą może wnieść powiew świeżości do przestrzeni centrum biznesowego stolicy. Przyszłości przewidzieć niemal nie sposób. Ikoniczna forma budynku Złota 44 przyniosła jak dotąd inwestorom straty, a mieszkańcom Warszawy kolejny powód do kpin. Autorowi Cosmopolitana, który czwartą dekadę poświęca doskonaleniu technik projektowania wysokościowców, od warszawiaków należy się szacunek!