Spis treści
- Ikoniczne muzeum po 15 latach. Rewitalizacja poprzez kulturę zadziałała
- Kubatura zawodzi. Nie koresponduje z dziedzińcem, nie wspiera przestrzeni wystawienniczej
- Zbrodnia na architekturze wnętrz?
- Cena fantazyjnej bryły, która przyciągnęła uwagę całego świata
Ikoniczne muzeum po 15 latach. Rewitalizacja poprzez kulturę zadziałała
MAXXI Zahy Hadid. Rzymskie Muzeum XXI wieku. Najlepszy budynek świata 2010 roku (WAF w Barcelonie). Jedno z narzędzi polepszania jakości życia w poprzemysłowej dzielnicy, która swoje najlepsze chwile przeżywała podczas olimpiady w 1960 roku. Obecnie stanowi dosyć pouczające doświadczenie.
Czytaj także: Gigantyczna spódnica, kolorowa piramida i muzeum w kształcie energii. Star architekci wkraczają na Bałkany
Czego nie widać na zdjęciach? Zacznijmy od kontekstu. Dzisiaj, po 15 latach od otwarcia budynku i ponad 25 latach od rozpoczęcia jego projektowania, nie znajduję żadnego uzasadnienia dla jego istnienia w tym miejscu. Ale to komplement. Ta część miasta wydaje się zdrowa, silna i zupełnie nieturystyczna (o co w Rzymie raczej trudno). To zaś oznacza, że rewitalizacja poprzez kulturę zadziałała (niedaleko znajduje się także centrum muzyczne Renzo Piano).
Druga sprawa. Mimo wpisanej w bryłę narcystycznej chęci zawłaszczenia dużej części uwagi odbiorcy, budynek nie dominuje nad okolicą. Wpasował się w przeznaczoną dla siebie działkę, a unikalność swojego oblicza pokazuje przede wszystkim od strony wewnętrznego dziedzińca. O ile jeszcze od południa zaprasza do siebie oknami kawiarni, to od północy świeci ślepą, szarą, wijącą się ścianą. Wygląda ona dokładnie tak, jak brzmi.

i
Kubatura zawodzi. Nie koresponduje z dziedzińcem, nie wspiera przestrzeni wystawienniczej
Bryła miała być ikoniczna. W końcu po to zaangażowano Zahę Hadid. Ale po 15 latach nie widzę już dla tego aspektu uzasadnienia. Mocno wpływa na jakość przestrzeni wystawienniczej. Absolutnie nie koresponduje z wewnętrznym dziedzińcem, ponieważ przez brak okien, swoje obłości i szarość sprawia wrażenie rzeźby albo po prostu nieprzyjaznej skały.
A to dziwne, bo jednocześnie dziedziniec stał się placem zabaw i miejscem spotkań. Ta bryła wyglądałaby znacznie lepiej w bezpośrednim sąsiedztwie zieleni – palm sięgających pierwszego piętra i drzew piniowych, których korony zaczynają się mniej więcej na wysokości trzeciego piętra. Czyli akurat tam, gdzie kończy się charakterystyczna makaronowa wstążka budynku.
Czytaj także: Hotel Morfeusz w Makao projektu Zaha Hadid Architects
Trzeba też przyznać, że MAXXI jest jednym z niewielu nowych budynków tej rangi w Rzymie. Z pewnością budowanie „ikonicznych” obiektów w mieście znanym z „mega, ekstra, hiperikonicznych” obiektów nie należy do zadań najłatwiejszych – i to nie tylko na etapie projektowania, ale także odbioru.
Rzym formatuje Twoje zmysły, bombarduje Cię swoją estetyką tak sugestywną i intensywną, że widząc styl zupełnie odmienny, najpierw go podważasz, a dopiero później znajdujesz w sobie przestrzeń na jego polubienie.
Zbrodnia na architekturze wnętrz?
Wnętrza MAXXI to mistrzowska gra o uwagę osób odwiedzających wystawy rzymskiego Muzeum XXI wieku. To także nie lada wyzwanie dla projektantów tych wystaw. Tutejsze ściany z pewnością nie są tłem, a rozwiązania komunikacyjne sprawiają, że poczujesz się jak detektyw na tropie zbrodni. Chcesz się dowiedzieć, kto jest winny?
Czytaj także: Drewniany stadion od Zaha Hadid Architects
No cóż. Bycie ikonicznym nie poszło w parze z funkcjonalnością. Sprawcy zostawili mnóstwo śladów – wijące się wstęgi na zewnątrz, wijące się schody i korytarze wewnątrz. Sale wystawowe (a może raczej korytarze?) padły ich ofiarą – ściany rzadko kiedy są proste, przez co wystawom musi towarzyszyć sporo dodatkowych ścianek i mebli (mam nadzieję, że nie jednorazowych). Inaczej kontakt z eksponatami – czy to ze świata sztuki, czy architektury – jest utrudniony. Choć trzeba też przyznać, że są tu sale bardzo dobrze przygotowane do działalności wystawienniczej. Tylko trzeba na nie trafić.
W tym budynku trudno się odnaleźć. Nie chodzi o to, że komunikacja nie jest intuicyjna – to byłoby zbyt delikatne określenie. Tu orientacja jest tak utrudniona, że nie jesteś w stanie wytłumaczyć znajomemu, gdzie właściwie jesteś, jeśli spontanicznie się rozdzielicie. Krok w bok może zaprowadzić Cię w zupełnie niespodziewane miejsce. I choć czasem lubię takie niespodzianki, to nie w sytuacji, w której krótki moment zadumania nad ciekawym eksponatem sprawia, że za chwilę Twoje dziecko ląduje na półpiętrze pierwszym, a Ty chyba na poziomie 1 i ¾. Na szczęście po drugim okrążeniu zaczynasz łapać zamysł projektantów. Ale przecież nie po to tu przyszedłeś.

i
Cena fantazyjnej bryły, która przyciągnęła uwagę całego świata
Ciemne zaułki przechodzą tu w przesycone światłem przestrzenie. Nie zawsze, ale są momenty, kiedy to, co na zewnątrz, zbyt mocno wkrada się do wnętrza. Może zespół Zahy Hadid miał na to inny pomysł niż kuratorzy, którzy te przestrzenie organizują? Bo teraz np. czytelnia jest w zaciemnionej części, a ciekawą opowieść Renzo Piano na video oglądacie w pełnym świetle.
Czytaj także: Projekt pomnika upamiętniającego ofiary reżimu Czerwonych Khmerów w Kambodży
I wiecie – może przesadzam. Może to po prostu cena fantazyjnej bryły, która przyciągnęła uwagę całego świata. Może warto ją zapłacić. Ale po 15 latach od otwarcia MAXXI efekt świeżości przeminął, a chciałoby się mieć po prostu dobrą przestrzeń odpowiadającą swojej funkcji. No chyba, że tą funkcją jest przyciąganie coraz to nowych turystów. Jeśli tak – wszystko działa jak należy. Prawdę mówiąc, przyszedłem tu przede wszystkim po to, żeby zobaczyć budynek Zahy Hadid. Wystawy były tylko tłem. I może dlatego to ja także jestem współwinny tej zbrodni.
