Joseph Rykwert. Fot. Paweł Mazur/ MCK

i

Autor: Archiwum Architektury Joseph Rykwert. Fot. Paweł Mazur/ MCK

Joseph Rykwert o współczesnej architekturze i architektach. WYWIAD

2013-11-13 10:16

Bardzo interesują mnie takie ruchy jak Occupy Wall Street. Dają one możliwości  rozwoju społecznego, również rozwoju budownictwa, pojawia się  w nich wielu architektów - mówi w wywiadzie udzielonym „Architekturze-murator” Joseph Rykwert, autor książki Pokusa miejsca. Przeszłość i przyszłość miast

Joseph Rykwert. Fot. Paweł Mazur/ MCK

i

Autor: Archiwum Architektury Joseph Rykwert. Fot. Paweł Mazur/ MCK

W swojej książce Pokusa miejsca. Przeszłość i przyszłość miast, wydanej właśnie po polsku przez Międzynarodowe Centrum Kultury w Krakowie, akcentuje Pan, że miasta są splotem tego, co świadome i nieświadome. Jak można w mieście poznać to, co nieświadome?Istnieje forma terapii zwana psychoanalizą. Obecnie dość powszechnie odrzucana. Możemy ją zastosować w mieście, tak jak stosujemy u człowieka, czyli badając świadomość jednostkową. Formuły Freuda mają zawsze charakter przestrzenny, on myślał w kategoriach przestrzennych. Siedzibę nieświadomego widział na dole, a superego na górze. Jeśli szukamy nieświadomości miasta, musimy spojrzeć na dół. Znajdziemy tam piwnice i oczywiście kanały ściekowe. To one rządzą nieświadomością miasta. Trudno uwierzyć, że siedzibą superego są luksusowe penthousy z basenami.Superego trzeba na pewno szukać na ostatnich piętrach. Louis Sullivan w 1896 roku napisał esej o wysokich budynkach Tall Office Building Artistically Considered, w którym stwierdzał, że wysokościowce powinny składać się trzech sekcji, przy czym ostatnia, najwyższa, miała mieć zdecydowaną wagę i charakter. Przy czym Sullivan odrzucał paralelę wieżowca i klasycznej kolumny z jej podziałem na bazę, trzon i głowicę. Jego argumentacja była zakorzeniona w funkcjonalizmie. Natomiast dziś można na nią spojrzeć z perspektywy freudowskiego podziału na ego, id i superego. Nasze wieżowce nie mają nic wspólnego z zaleceniami Sullivana. Weźmy drapacze chmur ostatnich dwudziestu lat. Wiele z nich kończy się iglicą. Iglica nowego WTC w Nowym Yorku ma ponad 120 metrów wysokości. Londyński Shard z założenia ma dziesięć niezamieszkałych pięter na samej górze. Tak samo Gazprom Tower w Petersburgu. Jeśli wieżowce nie mają iglicy, to kończą się płasko. Superego nie ma gdzie rozkwitnąć. Jest od nas odcięte. Nie uznajemy go. Nasze miasta należy zabrać na terapię?Koniecznie. Czy Pan widzi się w roli terapeuty?W żadnym wypadku. Ale Pana analizy idą trochę w tym kierunku.To Pani mi narzuca tę rolę.Uważa Pan, że rodzi się nowy rodzaj architekta. Ma Pan do niego bardzo krytyczny stosunek.Jest za co. Jest dużo powodów. Szkoły architektury rosną bezmiernie i fabrykujemy teraz kolosalną liczbę architektów. Włochy mają największą ich „produkcję” na świecie. Jest tam chyba dwadzieścia szkół architektury, które co roku wypuszczają na rynek gromady młodych ludzi, a oni potem oczywiście nie mają pracy. (...)Pełna wersja wywiadu z Josephem Rykwertem, światowej sławy historykiem i krytykiem architektury, ukazała się w miesięczniku „Architektura-murator” nr 11/ 2013. Z autorem książki Pokusa miejsca. Przeszłość i przyszłość miast rozmawiała Maja Mozga-Górecka.