Kamienica na Inżynierskiej w Warszawie: spalone pracownie artystów i popularny klub Sen Pszczoły

i

Autor: Archiwum Architektury Kamienica na Inżynierskiej w Warszawie: spalone pracownie artystów i popularny klub Sen Pszczoły

Kamienica artystów na warszawskiej Pradze. Pożar i co dalej?

2013-02-08 13:04

W jedną noc na Pradze spłonął fragment warszawskiej kultury i historii.  Między ulicami Inżynierską a Wileńską na warszawskiej Pradze ciągnie się gęsta sieć podwórek i kamienic połączonych ze sobą dachami. Jedną z nich zajmowali artyści. Ich pracownie na trzech piętrach sąsiadowały z Teatrem Remus i popularnym klubem Sen Pszczoły. Kiedy w nocy 30 stycznia w budynku wybuchł pożar w kilka godzin spłonęło wszystko. To czego nie zdławił ogień zniszczyła woda i resztki zerwanego stropu

Kamienica na Inżynierskiej w Warszawie: spalone pracownie artystów i popularny klub Sen Pszczoły

i

Autor: Archiwum Architektury Kamienica na Inżynierskiej w Warszawie: spalone pracownie artystów i popularny klub Sen Pszczoły

Niektórzy z pracujących w kamienicy artystów stracili dorobek życia. Ivo Nikić napisał na Facebooku: Dzisiaj w nocy spłonęło wszystko, co do tej pory zrobiłem, prace z dzieciństwa, obrazy z dwudziestu lat, instalacje, zdjęcia... został mi jeden obraz, który wczoraj skończyłem i zabrałem do domu. Doszczętnie spaliły się także pracownie m.in. Karola Radziszewskiego, Nicolasa Grospierre'a, Agi Kicińskiej, Janka Mioduszewskiego, Agnieszki Kieliszczyk, Olgi Mokrzyckiej, Rafała Kowalskiego, Piotrka Kopika, Michała Frydrycha, Arka Karapudy, Dominika Jałowińskiego, Olgi Lubacz, Rafała Kochańskiego. Stracili nie tylko swój dorobek, ale także możliwość dalszej pracy. Spalił się nawet magazyn książek i wydawnictwa 40 000  malarzy.Olga Mokrzycka straciła 35 obrazów, ale jak sama mówi jej sytuacja nie jest jeszcze tak beznadziejna jak innych. Jan Mioduszewski stracił wszystko łącznie z pracą dyplomową. Nicolas Grospierre  mówi, że z dymem poszło ponad 200 jego prac fotograficznych, oprawionych, na planszach różnych formatów. Część będzie w stanie odtworzyć, ale większość stracił bezpowrotnie.Spłonął też Teatr Remus, który właśnie szykował się do premiery. Również popularny klub Sen Pszczoły stracił wszystko. Jak zauważył Łukasz Kamiński, dziennikarz kulturalny stołecznej „Gazety Wyborczej” z dymem poszedł nie tylko budynek i cenne zbiory, ale też niepowtarzalny klimat miejsca. Artyści, z którymi rozmawiałem, mówili, że Inżynierska 3 to było coś więcej niż tylko same pracownie. Tego nie da się łatwo odtworzyć, odbudować - relacjonuje Kamiński.Ulica Inżynierska to dziś serce Nowej Pragi, XIX-wiecznego fragmentu dzielnicy nazwanej tak dla odróżnienia jej od starej części. Pod numerem 3 stoi piękna, zabytkowa kamienica. Za nią znajdują się kolejne podwórka, na końcu spalona oficyna. W budynku mieścił się przed laty magazyn spółki Adolfa Wróblewskiego, zajmującej się przed wojną przeprowadzkami i przechowywaniem mebli. Artyści wynajmowali pomieszczenia od gminy. Dziś nikt z nich nie wie co będzie dalej. Jak podkreśla Nicolas Grospierre, nikt z nich nie podjął jeszcze decyzji czy pozostanie na Pradze. Chwilę po pożarze urzędnicy zapewniali, że zrobią wszystko, by artystów w dzielnicy zatrzymać. Wobec olbrzymich strat jakie ponieśli - wielu z nich nadal nie jest w stanie oszacować jak dużych - spotykają się z wieloma przejawami sympatii. Front pomocowy zawiązał się na Facebooku jak tylko rozniosła się wieść o pożarze. Swoją pomoc deklarują nawet architekci ze Śląska. Artyści dostali też propozycję z Ochoty, której burmistrz chce przygarnąć ich pod swoje skrzydła. Urząd miasta przedstawił im pierwszą listę adresów do wzięcia. Są na niej również lokale przy Inżynierskiej. Olga Mokrzycja nie ukrywa, że choć urzędnicy mają dobre intencje, to jednak większość oferowanych im pomieszczeń jest albo w zupełnej ruinie albo za droga, aby byli je w stanie utrzymać. Ratusz deklaruje jednak, że artyści mogą liczyć na zniżki w czynszach i opłatach za miejskie media. Nie będą musieli także przejmować się statusem lokali. Jeśli na swoje pracownie wybiorą mieszkania, zostaną one przekształcone w lokale użytkowe. Nie ma wątpliwości, że najtrudniej będzie znaleźć odpowiedni lokal dla zniszczonego klubu, który wymaga parterowej lokalizacji, dużej powierzchni i musi znajdować się też w odpowiedniej odległości od budynków mieszkalnych. W sprawie pożaru śledztwo prowadzi stołeczna policja. Jego wyniki nie są jeszcze znane, podobnie zresztą jak decyzja Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w sprawie przyszłości samej kamienicy. Zabytkowy budynek, a raczej to co po nim zostało jest własnością gminy, znajduje się też pod opieką konserwatora. To oni zdecydują co się z nim stanie. Obecnie wiadomo tylko, że akcję gaśniczą komplikował trudny dostęp do budynku. - Dawid Hajok Akcja: Pomoc dla pracowni z Inżynierskiej

Spalona kamienica na warszawskiej Pradze

i

Autor: Krzysztof Zięba, Architektura-murator