Dyskusja z udziałem Francisa Kerego i Minika Rosinga

i

Autor: materiały prasowe

Relacja Jerzego Grochulskiego

Komu potrzebne są kongresy architektury? Kilka refleksji na marginesie kongresu UIA w Kopenhadze

2023-08-16 9:50

Tegoroczny kongres UIA odbył się pod hasłem Sustainable Futures Leave No One Behind. O bogatym programie wydarzeń oraz poruszanych tematach pisze dla nas Jerzy Grochulski.

Rozmowy o Architekturze – tej pisanej dużą literą – czy o zawodzie obarczone są ryzykiem braku odpowiednio aktualnych odniesień do szybko zmieniającej się rzeczywistości. Ryzyko to potęgowane jest przez cykliczność zdarzeń, takich jak odbywające się w trzyletnich interwałach Kongresy Architektury Międzynarodowej Unii Architektów (UIA). Co zatem uzasadnia celowość przeprowadzania tego rodzaju wydarzeń wymagających wielkiego wysiłku organizacyjnego i zawsze narażonych na finansowe niepowodzenie?Architekci często posługują się prezentacjami graficznymi jako najskuteczniejszym sposobem komunikowania zawodowych przemyśleń. Upatrują w obrazach narzędzia do istotnego uzupełnienia komentarzy, bo widzą w nich najlepszy ze sposobów na precyzowanie spostrzeżeń, wreszcie uznają to za skróconą formę docierania do odbiorcy. Kongresy, z racji swego utrwalonego tradycją charakteru, to przede wszystkim przekazy werbalne i chociaż nieomal zawsze uzupełniane wizualnymi dopowiedzeniami, to jednak ze swej pierwotnej istoty opierające swą wartość funkcjonalną na słowie.

Z powyższej konstatacji łatwo więc wysnuć wniosek, że to słowo i możliwość jego bezpośredniego przekazu mają w wypadku kongresowych dyskusji wartość szczególną. I w tym upatrywałbym pierwszego i niezwykle ważnego pożytku z odbywającego się w stolicy Danii w dniach od 3 do 6 lipca kongresowego spotkania architektów świata. W przywracaniu SŁOWU wartości zgubionych w codziennej gonitwie za nowościami, zatraconych w szumie informacyjnym, zdeprecjonowanych czasem pandemicznych wydarzeń. Dzięki starannie dobranym słowom przekaz naszych myśli staje się podstawą do ich uwiarygodnienia, do nadania im znaczenia, a więc przywrócenia komunikacji werbalnej roli narzędzia budującego w naszym zatomizowanym świecie związków interpersonalnych więzi pomiędzy ludźmi, a w konsekwencji działaniem na rzecz tego, co w pewnym sensie jest istotą zawodu architekta. Służy to tworzeniu warunków do współistnienia osób w przestrzeni, której przekształcaniu poświęcony jest nasz zawód oraz ich wzajemnego porozumienia.Przyjmując tę optykę, z pełnym zrozumieniem możemy odnieść się do merytorycznego programu kongresu. Rozpisany na cztery dni pomieścił równolegle dziejące się wykłady, seminaria i prezentacje. I chociaż znaleźć mogliśmy w nim ponad 170 niezależnych wydarzeń, w połączeniu z wykładami i prezentacjami, które zwykle towarzyszyły otwarciom wystaw architektonicznych obrazujących dokonania twórcze architektów poszczególnych krajów lub były pokazem aktywności organizacyjnej ponadnarodowych struktur funkcjonujących w ramach działania Międzynarodowej Unii Architektów – jej komisji i programów roboczych, to uczestnicy zdarzeń kongresowych zgodnie twierdzili, że odczuwają swego rodzaju niedosyt możliwości brania udziału w równocześnie dziejących się spotkaniach.

Powyższe w sposób niezwykle dobitny potwierdza istniejącą potrzebę komunikowania się uprawiających zawód architekta w sprawach, które w ich ocenie są jego esencją.I tu pora na kilka spostrzeżeń dotyczących merytorycznego profilu kongresu. Zacząć trzeba od jego hasła głównego Sustainable Futures Leave No One Behind. Nie możemy nikogo pozostawić samemu sobie, wykluczyć z kreowanej przez nas rzeczywistości. Przywróćmy więc zawodowi rolę ważnego twórcy miejsca funkcjonowania każdej istoty żywej, bez ograniczania tego wyłącznie do ludzi, ale z rozciągnięciem takiego zobowiązania na świat przyrody żywej i tych jej nieożywionych formacji, których brak zakłócić może równowagę całego globu.

Jedna z wystaw prezentowanych podczas kongresu

i

Autor: materiały prasowe

Na kongresie wybrzmiała zdolność wyjścia w rozumieniu roli architekta poza postać demiurga przestrzeni, który tworzy nowe wartości wyłącznie dla ich piękna i sprawności funkcjonalnej, a zapomina o odbiorcy swych dzieł, zarówno o jego potrzebach, jak i ograniczeniach. Nieomal we wszystkich kongresowych dyskusjach przewijała się zdolność do widzenia niedostatków człowieczeństwa jako powodów do ich neutralizowania przez dobre i zaangażowane społecznie projekty. Rozmowy o architekturze były w swej istocie rozmowami o współudziale naszego zawodu w życiu publicznym. Nie zachwyt nad pięknem powstałych w ostatnim czasie budynków, ale racjonalizm ich rozwiązań w sferze zarządzania energią, zdolność do zaspakajania potrzeb każdego użytkownika, wreszcie ich adekwatność ekonomiczna odnoszona do możliwości społeczności, którym mają służyć, stawały się podstawą do aprobowania obiektów i przestrzeni pokazywanych na wystawach towarzyszących kongresowi oraz omawianych w jego prezentacjach seminaryjnych.

Dyskusje podejmowane w ramach programu kongresu – a tu dodać należy, że w każdej z jego składowych pozostawiono czas na wymianę opinii pomiędzy prelegentami a audytorium – dowodziły, że owo zainteresowanie człowiekiem i jego potrzebami rozciągane było przez uczestników wymiany poglądów na zagadnienie wartości przestrzeni jako miejsca dziania się wszelkich procesów cywilizacyjnych. Jako wartość, nie mogła ona, zdaniem dyskutantów, pozostawać poza zainteresowaniem twórców architektury. Uznawali oni również rolę jej przekształcania dla dobra człowieka ze świadomością nieodwracalności niektórych zjawisk ignorujących nieodtwarzalność części wartości degradowanych złymi decyzjami projektowymi. Zatem nie tylko żaden człowiek nie może być poza zainteresowaniem architekta, lecz także żadna przestrzeń nie może być pozostawiona sama sobie i to niezależnie, czy istnieje instytucjonalny inwestor, czy z pozoru brak jest zainteresowania, nawet jeśli chodzi o najbardziej zdegradowany fragment otoczenia. Zainteresowanie taką mniej wartościową przestrzenią identyfikowano jako zobowiązanie zawodu do odkrycia i wzmocnienia tych istotnych jej elementów, które ponownie mogą stawać się obszarem zaspakajania ludzkich potrzeb w ich wielowątkowym wymiarze.Pisząc o kongresie, nie sposób pominąć pojęcia zrównoważonego rozwoju jako wbudowanego w każde z podejmowanych rozważań. To zrównoważenie we wszystkim, co robimy – dla drugiego człowieka i dla przestrzeni. Nie zachwyt dla ekstremum, nawet jeśli mamy na myśli uzasadnione ego architekta, ale racjonalizm postępowania twórczego i architektura rozumna, bo takiej oczekuje świat.

To także dostrzegany brak zainteresowania technologicznymi fajerwerkami oraz zachwyt and budynkami i instalacjami zbudowanymi z odzyskiwanych materiałów budowlanych. Ponowne użycie i świadomość liczby dóbr już wyprodukowanych przez człowieka oraz pomysł na ich powtórne wykorzystanie do obrony przed koniecznością angażowania energii dla wytworzenia nowych.To wszystko w kontekście prowadzonych dyskusji kierowało uwagę ich uczestników w stronę problemu nadchodzącej katastrofy klimatycznej i sposobów jej uniknięcia. Zagrożenie dla klimatu, często jako wynik braku refleksji części architektów, grupy w tak istotny sposób zaangażowanej w pożytkowanie energii w procesach inwestycyjnych, pobrzmiewało w analizach i statystykach prezentowanych w wielu kongresowych dyskusjach. Świadomość udziału architekta w zużywaniu zasobów naturalnych i będąca naturalną tego konsekwencją grożąca planecie katastrofa klimatyczna, ale także uświadomienie sobie zagrożeń wynikających z potencjalnych, ale jakże prawdopodobnych, czy wręcz już mających miejsce, katastrof humanitarnych, było powodem częstego pojawiania się w dyskusjach problemu definiowania społecznej roli architektów. Dyskutowano o tym, aby przywracanie rudymentarnych pryncypiów zawodu nie było działaniem na pokaz, ale było identyfikowane jako rodzaj ponownie stawianych pytań o istotę zawodu i jego wpływ na przemiany cywilizacyjne.Lubimy fajerwerki, ale na Kongresie Architektury w Kopenhadze dobitnie pokazano, że nie one są celem naszej zawodowej obecności w otaczającej nas rzeczywistości.

Zaproszenie do debat filozofów, ekonomistów i socjologów ograniczało wprawdzie szerszą prezentację powstałych ostatnio ikonicznych budynków, ale poniekąd przymusiło uczestników do postawienia sobie pytań o fundamentalnym znaczeniu dla zidentyfikowania swego miejsca w przestrzeni dziejących się zdarzeń społecznych i ekonomicznych oraz określenia poziomu koniecznego w nie zaangażowania przez każdego wykonującego ten zawód.

Ogromna rzesza jego młodych adeptów w gronie uczestników kongresu napawa wielkim optymizmem i pozwala budować przekonanie, że ich zainteresowanie architekturą nie będzie polegało na woli realizowania jedynie efektownej twórczości, ale będzie sięgało głębiej – do istoty naszego zawodu jaką jest wola służenia drugiemu.Próbując zdać relację z kongresu, trzeba powiedzieć coś na temat postaci, które zadecydowały o, opisanym wcześniej, profilu merytorycznym. Każda z codziennych czterech sesji dyskusyjnych rozpoczynała się od wystąpień keynote speakerów, które zostały pomyślane jako dialog dwóch prelegentów, mający wywołać pytania z sali, co przekształcało wykłady, typowe dla innych kongresów, w realny dialog pomiędzy osobami uchodzącymi za ekspertów z tymi, którzy przyjechali na kongres z bagażem osobistych i jakże różnych doświadczeń zawodowych. Nikt nie pozostał poza. Był to znakomity przykład upodmiotowienia każdego z obecnych w przestrzeni kongresowej, przywołujący wyobrażenie o możliwości przeniesienia tej zasady do realnej, projektowanej przez architekta, rzeczywistości, w której każdy uczestniczy na równych prawach – bez jakichkolwiek wykluczeń.Nazwiska Bjarke Inglesa, Jana Gehla, Francisa Kérégo czy Marthy Thorne są oczywiste w świecie architektonicznym, ale wspomniana wcześniej możliwość konfrontowania ich poglądów z poglądami reprezentujących inne zawody stanowiła asumpt do wybrzmiewania nowych poddawanych nieomal natychmiastowej weryfikacji. Nie mieliśmy do czynienia z prawdami głoszonymi ex cathedra. Nabierały one swoistej mocy poprzez natychmiastowe sprawdzenie w drodze konfrontacji z poglądami przedstawianymi przez innych prelegentów i głosami widowni niosącymi inne widzenie problemu.

Bjarke Ingels był jednym z keynote speakerów

i

Autor: materiały prasowe

Doświadczenie tego kongresu było czymś na kształt możliwości wystawienia głowy ponad rwący strumień oblegających nas informacji, w celu zaczerpnięcia świeżego powietrza pełnego życiodajnych treści.

Sposobność uczestnictwa w różnych, równocześnie toczących się dyskusjach wymagała podejmowania decyzji, które z nich wybrać – np. z racji profilu osobistych zainteresowań – a którym pozwolić dziać się bez naszego udziału. To również uznaję za walor kongresu, jako uświadamiające, że nawet nasze zaangażowanie we wszystko, co nas otacza, nie może mieć charakteru biernej postawy, a wymaga wyborów najbardziej skutecznych aktywności. Jest to także podpowiedź kierowana zwłaszcza do młodszej części uczestników kongresu. Architekt powinien odnajdywać miejsce w dziejącym się świecie przez świadomy wybór pól zaangażowania, tak by ograniczony zasób energii, jaką dysponuje, mógł być spożytkowany możliwie najefektywniej i z korzyścią nie tylko dla niego samego, ale przede wszystkim dla innych. Zatem na pytanie, komu potrzebne są kongresy architektury, mam odpowiedź: nam wszystkim, tu i teraz.

8 lipca  2023 roku Jerzy Grochulski został wybrany jednym z wiceprezesów UIA

i

Autor: Marcin Czechowicz