Spis treści
Na łące w pobliżu centrum Zakopanego wyrósł mieszkalny blaszak
Zielone tereny Antałówki, czyli niewielkiego wzniesienia w pobliżu centrum Zakopanego, należą do zasobów chronionych przed zabudową. Oznacza to, że nie wolno na nich ani budować, ani stawiać obiektów tymczasowych, gdyż nie pozwalają na to przepisy Parku Kulturowego Kotliny Zakopiańskiej. Mimo to w 2021 roku na terenie chronionym odpowiednimi zapisami pojawił się mieszkalny blaszak. O zdarzeniu bardzo szybko rozpisały się media. Temat był o tyle ciekawy, ze powstanie blaszaka było zagadkowe i niewyjaśnione, a spekulacje - przeróżne.
Czytaj także: Blaszana "czapka" i nowoczesny ganek. Rozbudowa domu jednorodzinnego z lat 70. w Gdańsku to projekt znanego architekta
Portal Tygodnik Podhalański pisał wtedy: "Kwintesencja filozofii "Za swoje, na swoim" przybiera właśnie realny kształt na Antałówce. W terenie chronionym, nieopodal punktu widokowego z panoramą Tatr inwestor z Poznania postawił blaszany kontener mieszkalny. Już ten fakt wzbudził oburzenie mieszkańców i turystów, którzy licznie odwiedzają teren na Antałówce."
Marta Gratkowska zacytowana przez Gazetę Krakowską, podkreślała w tamtym czasie:
Tereny te w większości są w prywatnych rękach. Jednak zgodnie z parkiem kulturowym i zapisami planu zagospodarowania to obszar zielony. Nie wolno tam nic budować, nie wolno stawiać obiektów tymczasowych, nie wolno budować ogrodzeń. Właściciele mogą prowadzić tam wypas owiec, kosić łąki.
O sprawie pisał także Onet czy Gazeta Wyborcza. Jak informował na łamach tej drugiej Roman Imielski: "(..) inwestorka do kontenera zdążyła już doprowadzić prąd oraz zainstalować w nim rolety antywłamaniowe. Co więcej, wokół niego powstaje ogrodzenie. Tym samym wszystko wygląda na to, że obie strony czeka długi proces sądowy." Dziennikarz nie pomylił się. Od kontrowersyjnego pojawienia się mikrodomku minęły już 4 lata, a sam blaszak - zamiast zniknąć - zaczął coraz bardziej przypominać zamieszkały dom.

i
Potomkini legendarnego górala od 4 lat nie daje za wygraną
Jak podaje Tygodnik Podhalański, w marcu 2022 roku miasto wygrało w sądzie z inwestorem z Poznania. Sąd orzekł, że właściciel kontenera ma zapłacić tysiąc złotych grzywny, pokryć koszty postępowania oraz - co najważniejsze - usunąć obiekt i przywrócić teren do stanu pierwotnego. Do dziś jednak żaden z tych warunków nie został spełniony.
Kontener od czterech lat zamieszkuje pani Krystyna - kobieta, która przedstawia się jako potomkini Andrzeja Chramca, znanego lekarza i społecznika z Podhala, pierwszego górala z wyższym wykształceniem. Od 30 lat jest wdową i chociaż posiada mieszkanie w Poznaniu, to właśnie na Antałówce chce spędzić swoją starość - jak mówi, „u siebie”, na ojcowiźnie. Od 2021 roku regularnie przyjeżdża tu z Poznania na sezon letni, od maja do października.
Pani Krystyna jest przekonana, że gdyby tylko któryś z deweloperów chciał zbudować hotel na tym terenie, bez problemu uzyskałby odpowiednie zgody. Dlatego nie zamierza ustępować, uważa, że byłoby to głęboko niesprawiedliwe. Jak podaje Tygodnik Podhalański, pani Krystyna zapewnia, że "miała już wielomilionowe oferty od deweloperów, którzy chcieli od niej odkupić działkę i postawić tu apartamentowiec."

i
Brak wody, energia słoneczna i kolorowy ogródek
Miasto konsekwentnie odmawia doprowadzenia wody do kontenera, dlatego pani Krystyna musi radzić sobie inaczej - korzysta wyłącznie z deszczówki. Choć nic nie wskazuje na to, by władze miały zmienić decyzję, kobieta wciąż nie rezygnuje z walki o przyłącze wodne. Na dachu baraku zamontowane zostały panele fotowoltaiczne, co pozwala na korzystanie z prądu, choć jego dostępność wciąż w dużej mierze zależy od pogody.
Sam kontener ma 9 metrów długości i 3 metry szerokości. Zbudowany z blachy, ustawiony na pustakach – z pozoru prowizoryczny, a jednak zdaniem pani Krystyny wystarczająco stabilny. Jak przyznaje, nawet silny wiatr nie stanowi większego problemu. Dzięki cienkim ściankom działowym udało jej się podzielić mikrodomek na trzy strefy: sypialnię, część dzienną oraz łazienkę – choć ta ostatnia, do czasu podłączenia bieżącej wody, pełni głównie funkcję schowka. Część dzienna mieści kanapę, telewizor, kuchnię i piecyk gazowy.
Tuż obok kobieta założyła niewielki ogródek, a do kontenera dobudowała skromną werandę z zadaszoną ławką. Granice jej działki wyznaczają nieduże kamienie.

i
Jaki jest powód rosnącej popularności mikrodomków?
To, jak szybko "blaszak" przekształcił się w urządzony dom, świadczy o zdolności mikrodomków do adaptacji. Domy mobilne, modułowe, szkieletowe, prefabrykowane, tiny house’y czy konstrukcje z kontenerów morskich - wszystkie warianty mikrobudownictwa zyskują w ostatnich latach na popularności. Widać to wyraźnie chociażby podczas tegorocznych targów „Twój mały dom 2025”, gdzie właśnie tego typu rozwiązania cieszyły się wyjątkowym zainteresowaniem.
Czytaj także: Zbudują go w 2 miesiące, a będzie stał nawet 100 lat. Finalną cenę mikro domków można określić co do złotówki
Zdaniem Pawła Miłka, właściciela firmy Metalosystem, kluczową zaletą takich obiektów jest przede wszystkim szybkość realizacji. Montaż na działce przebiega błyskawicznie, a finalne koszty inwestycji można oszacować niemal co do złotówki – w przeciwieństwie do tradycyjnego budownictwa, w którym wydatki często rosną w sposób nieprzewidywalny. Choć cena mikrodomu nie odbiega znacząco od kosztów klasycznej budowy, to inwestorzy zyskują pewność, przewidywalność i krótszy czas oczekiwania. Co więcej, takie realizacje wymagają niewielu tzw. technologii mokrych, co jeszcze bardziej skraca czas budowy i pozwala szybko się wprowadzić.
Dodatkowym atutem jest możliwość zamówienia samej konstrukcji – do samodzielnego wykończenia. Takie rozwiązanie, szczególnie popularne wśród młodszych inwestorów, pozwala na znaczną redukcję kosztów. Wiele prac można wykonać własnym sumptem, co sprawia, że budowa staje się bardziej dostępna finansowo i daje większą swobodę w aranżacji przestrzeni.
