W piątek 29 listopada w Warszawie otwarto nową Rotundę. Transparentny, lekki pawilon z charakterystycznym zadaszeniem według projektu Jerzego Jakubowicza został oddany do użytku w 1966 roku i szybko stał się jedną z ikon stolicy. W 2013 roku właściciel Rotundy, bank PKO BP, we współpracy z warszawskim SARP-em, firmą DuPont oraz stowarzyszeniem Polish Green Building Council zorganizował dwuetapowy konkurs na nowy obiekt, który powtarzałby formę pawilonu, wykorzystując współczesne rozwiązania i materiały. Zwyciężyła pracownia Gowin Siuta. Zgodę na inwestycję wydał ówczesny stołeczny konserwator zabytków Piotr Brabander, argumentując, że konstrukcja Rotundy nie jest oryginalna, bo powstała po dramatycznym w skutkach wybuchu gazu z 1979 roku, który zniszczył budynek w ok. 70%. Choć w trakcie prac rozbiórkowych okazało się, że nie jest to prawda, bo pawilon w dużej części zachował pierwotny szkielet, na zmianę decyzji było już za późno. Ostatecznie bank zdecydował się wyeksponować niektóre elementy konstrukcyjne w nowych wnętrzach.
Już w trakcie realizacji pojawiły się pierwsze kontrowersje. W mediach krytykowano m.in. kolor przeszkleń, a także nowy wyraz architektoniczny zygzakowatego zadaszenia. Zwieńczeniem budynku jest – tak jak w pierwowzorze – wężyk generalski. Ten element – zgodnie z zaleceniami jury – został przeprojektowany tak, by technologicznie i estetycznie odpowiadać czasom, w których jest realizowany. Geometryczna „czapka generalska" stanowi wraz z dachem jeden spójny element wykończony anodowanym aluminium – tłumaczyli autorzy na łamach „A-m” 09/2018.
Jak się okazało, to nie koniec krytyki, jaka spadła na inwestora i władze miasta, oskarżane o dopuszczenie do rozbiórki obiektu i odbudowania go w zmienionej formie. Wkrótce po otwarciu Rotundy przestrzeń przed pawilonem zamieniła się w dziki parking. Bank PKO BP informuje, że teren wokół budynku do niego nie należy, a Zarząd Dróg Miejskich, że parkowanie przed Rotundą jest nielegalne i zagrożone mandatem, kierowcom nie przeszkadza to jednak ustawiać tam swoich aut. Z pomocą przyszli aktywiści ze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze, którzy 6 grudnia ustawili przed budynkiem leżaki i niewielkie rośliny w doniczkach, skutecznie uniemożliwiając parkowanie. – Nasz happening ma zachęcić PKO BP i władze Warszawy do zagospodarowania tej przestrzeni w inny sposób. Postawienie tam ławek, posadzenie drzew nie tylko sprawiłoby, że przestrzeń stałaby się przyjemna, ale też rozwiązałoby problem nielegalnego parkowania - drzewa i ławki stanowiłyby naturalną barierę dla samochodów – mówi Aleksandra Wilczyńska, aktywistka stowarzyszenia.