ASP w Warszawie

i

Autor: Marcin Czechowicz Dziedziniec powstały między zabytkowym gmachem warszawskiej ASP i jego nowym skrzydłem projektu JEMS Architekci przerywa pierzeję ulicy

Poetycki racjonalizm – o rozbudowie ASP w Warszawie Andrzej Bulanda

2014-12-16 17:51

Zaprojektowana z matematyczną precyzją, niemal pozbawiona detalu architektura gmachu, której siła tkwi w wyrafinowanym zestawieniu ograniczonej liczby prostych materiałów, staje się – podobnie jak w wielu polskich realizacjach – architekturą ratowania oczywistych błędów wykonawczych. W tym przypadku sytuację ratuje funkcja budynku, niosąca ze sobą atmosferę artystycznego nieładu, improwizacji, zmienności, efektu scenograficznego, w którym łatwo zatracić lub ukryć kiksy – pisze architekt Andrzej Bulanda.

Nowy budynek warszawskiej ASP wypełnił lukę w zróżnicowanej pierzei bulwaru wiślanego, otwierając się na rzekę i zieleń. Stojący obok historyczny gmach uczelni z początków XX wieku to przykład wspaniałej klasycystycznej architektury – dzieło Alfonsa Graviera z pierwszymi w Polsce stropami żelbetowymi gęsto żebrowymi.

Dzięki obowiązującym wówczas kanonom projektowania i przeznaczeniu go na siedzibę szkoły artystycznej powstał obiekt o charakterystycznej formie, którego główny korpus zlokalizowano skośnie do ulicy, wszystko dla osiągnięcia optymalnego, północnego oświetlenia pracowni malarskich. Współczesna rozbudowa jest próbą dialogu z typologią miejsca poprzez dopełnienie w formie lekko podniesionego dziedzińca, otwartego i opadającego ku Wiśle.

Nowe skrzydło wypełniło niezabudowaną dotąd część działki, zachowując przy tym skalę historycznego gmachu i pozostając z nim w stanie kompozycyjnej równowagi. Jak zauważają sami autorzy, projekt ten i stosunek do historii rozumianej w każdej ze skal, od detalu architektonicznego po urbanistykę, to – podobnie jak w ukończonej niedawno Bibliotece Raczyńskich („A-m” 8/13) – próba rozwijania idei naturalnej kontynuacji, będącej zaprzeczeniem ostentacji w kontrastowaniu nowego ze starym.

ASP w Warszawie

i

Autor: Marcin Czechowicz Monochromatyczne wykończenie foyer sali audytoryjnej ocieplono posadzką przemysłową i drewnianą stolarką

Ta trudna strategia wymaga wnikliwości i wrażliwości w odczytaniu charakteru miejsca, wymaga analizy detalu i zasad kompozycyjnych oraz przetworzenie ich dla własnych potrzeb tak, aby nowy projekt – poza potrzebami wynikającymi z funkcji – był przede wszystkim uszanowaniem idei poprzedników i spójnie wpisywał się w historyczne nawarstwienia. Działania te widać szczególnie wyraźnie w pracy nad tektoniką i modułami elewacji, stonowanej kolorystyce oraz w przywróceniu dawnych detali budynkowi zabytkowemu – na przykład charakterystycznych wykuszy sal malarstwa. Te ostanie architekci odtworzyli, wykorzystując elementy szklanej fasady nowego skrzydła, miękko wijącej się wokół dziedzińca.

Nie ma wątpliwości, że rozbudowany gmach to obiekt współczesny, ale jak powiedział kiedyś Renzo Piano nie ma znaczenia, czy projektowany budynek jest stary, czy nowy. Ważne, by sprawiał wrażenie, że stoi tu od zawsze, a ten idealnie wpisuje się w otoczenie. Co zresztą jest cechą większości realizacji Jemsów.

Również wnętrza obiektu – zdyscyplinowane, uporządkowane, o zredukowanej do niezbędnego minimum liczbie materiałów i czytelnej mimo złożonego programu strukturze – zaprojektowane są w sposób charakterystyczny dla pracowni. Architekci zmierzyli się tu z problemem formy otwartej, tworząc szerokie ramy dla przyszłych działań użytkowników. Estetyka wnętrz – spokojna, monochromatyczna – ma stanowić jedynie tło dla dynamicznej, zróżnicowanej i zmiennej działalności artystycznej.

ASP w Warszawie

i

Autor: Marcin Czechowicz Foyer sali audytoryjnej z panoramicznym widokiem na Wisłę

Zaprojektowana z matematyczną precyzją, niemal pozbawiona detalu architektura, której siła tkwi w wyrafinowanym zestawieniu ograniczonej liczby prostych materiałów, staje się jednak – podobnie jak w wielu polskich realizacjach – architekturą ratowania oczywistych błędów wykonawczych, walką o przetrwanie, próbą ukrycia niezamierzonej zmiany faktur: zgniłym kompromisem. Szkoda tak wybitnej architektury dla tego typu wykonawczego nieudacznictwa i beztroski wynikającej z przyzwolenia dysponentów środków publicznych.

Jest to efekt obowiązującej ustawy Prawo zamówień publicznych i panującego systemu najtańszej ceny – zmory ambitnych projektantów. Przez tę patologię tracimy wszyscy. Budujemy często tandetnie, wbrew wybitnej idei projektowej. Pozbawiamy się tego, co towarzyszy wysmakowanej architekturze – obcowania z pięknem detalem, czystością przekazu.

W tym przypadku sytuację ratuje funkcja budynku, niosąca ze sobą atmosferę artystycznego nieładu, improwizacji, zmienności, efektu scenograficznego, w którym łatwo zatracić lub ukryć kiksy. Jednak już główne przestrzenie reprezentacyjne, a także tektoniczne fasady pozostaną na zawsze miarą bezradności wykonawcy i ustawowego przyzwolenia na takie praktyki.

To jeden z najpoważniejszych problemów, przed jakim stoi racjonalna, z założenia pozbawiona detalu architektura eliminacji, którą reprezentują takie pracownie jak JEMS czy Stelmach i Partnerzy. Mimo licznych sukcesów, degraduje ją to do wymiaru lokalnego lub wymusza rezygnację z tego tak wyrafinowanego nurtu poszukiwań.

Pozostaje mieć nadzieję, że w niedalekiej przyszłości uda się zrealizować ostatni element założenia ASP w formie częściowo podziemnych sal wystawowych na pobliskich bulwarach wiślanych, co na pewno ożywi kolejną część nabrzeża Warszawy.