Ptaki – kwestia życia i śmierci
Ileż to uwagi artyści poświęcają ptakom: Arystofanes, Fabritius, Brâncuşi, Hitchcock, Pasolini... O ptakach w twórczości bliskiego nam, niestety zmarłego niedawno Adama Zagajewskiego można by napisać sporą dysertację (a może już taka powstała?) – kosy, szpaki, wróble czy wilgi występują zarówno w jego prozie, jak i wierszach, mimo że on sam, w jednym z wywiadów stwierdził: Nigdy nie będę kimś, kto pisze wyłącznie o śpiewie ptaków, chociaż śpiew ptaków bardzo podziwiam. Twórczość Adama Zagajewskiego jest w stanie wpłynąć nawet na najbardziej zadeklarowanego technokratę.
Śpiewy, świergoty i trele są częstym tłem dnia codziennego, także i w miastach. Publikacja wydana przez Fundację Szklane Pułapki koncentruje się na wąskim zagadnieniu zagrożeń, które dla ptaków niosą transparentne, a więc zazwyczaj szklane, powierzchnie. Pracę rozpoczynają nieprzyjemne wyliczenia, w których podano ile i jakie gatunki giną w kontakcie z architekturą (więcej „A-m" 9/2020). Zatrważające statystyki, w ujęciu geograficznym, nie pozwalają mieć złudzeń: ubocznym efektem postępującej urbanizacji jest pomór ptaków. Ta konstatacja pozostawiałaby wyłącznie żal, na szczęście w książce zawarto także inne rozdziały, które dają nadzieję.
Najpierw diagnoza – na dwu płaszczyznach. Pierwsza dotyczy tejże urbanizacji, jej bezpośrednich efektów i skutków (rozrastająca się zabudowa i kurczenie się terenów zielonych, zanieczyszczenie świetlne, coraz lepsze – czyli coraz bardziej przezroczyste – szkło, tak chętnie stosowane przez architektów i inwestorów). Druga wiąże się z biologią ptaków, ich odmienną od ludzkiej percepcji przestrzeni i różnym od naszego zmysłu wzroku. W tej drugiej sferze nie możemy nic zdziałać, w pierwszej natomiast pole manewru jest, wbrew pozorom, spore.
Książka nosi podtytuł „kompendium” i tak ją należy traktować – zasadniczą jej część stanowi bowiem poradnik zawierający spis gotowych rozwiązań i tzw. dobrych praktyk, pomagających minimalizować negatywny wpływ rozwoju cywilizacyjnego na świat ptaków.
Publikacja jest bogato ilustrowana. Nam najbardziej interesujące wydają się fotografie obrazujące wspomniane wyżej proste rozwiązania pomagające zmniejszyć skalę tytułowych kolizji ptaków z obiektami budowlanymi, a więc głównie sposoby traktowania szkła, by mogło ono nieść stosowne ostrzeżenie. Metod jest parę: drukowanie, lakierowanie trawienie, piaskowanie, grawerowanie... Popularne naklejki sylwetek ptaków drapieżnych, często spotykane na ekranach akustycznych wzdłuż autostrad, okazują się mało skuteczne i nie przynoszą pożądanego efektu. Wymowne – i trudno pozostać nieczułym na takie obrazy – są zamieszczone w książce fotografie ptaków – ofiar zderzeń z fasadami budynków czy innymi obiektami (jak choćby niepozorne szklane wiaty przystanków autobusowych).
Niewiele nas kosztuje poświęcić podczas projektowania chwilę uwagi opisywanym zagadnieniom. Kilka prostych posunięć, dostępnych w zamieszczonym katalogu, dzięki którym forma budynku nie straci, a może wręcz zyskać. Dla ptaków to nierzadko kwestia życia i śmierci. Piotr Lewicki, Kazimierz Łatak
Czytaj też: Kompendium „Kolizje ptaków z transparentnymi powierzchniami” do pobrania za darmo! |
Architektura III Rzeszy w Polsce
Oficjalna polityka historyczna wciąż każe przeżywać bohaterstwa i tragedie czasów, od których minęło już ponad 80 lat. Tej uproszczonej narracji umyka z jednej strony popkultura, która rozpala publiczne namiętności (np. poszukiwania „złotego pociągu”). Z drugiej, poważna nauka, nieczuła na wyparte społecznie fakty.
Nie tak dawno architekt, rodowity gdynianin, przekonywał mnie, że podczas niemieckiej okupacji nic nie budowano. Tymczasem ukazały się dwie książki rozwiewające złudzenia, że lata 1939-1945 to tylko żałobna lista strat. Architekturę Niemiec śledziliśmy i będziemy śledzić ze względu na sąsiedztwo i światową markę „niemieckiej inżynierii”. Trudno pomijać ponury okres nazizmu. Architektura i wówczas istniała. Analizował ją dogłębnie już w 1938 roku Michał Kostanecki w „Architekturze i Budownictwie”. Jego krytyka wyjaśnia dlaczego takie formy nie cieszą się w naszym kraju uznaniem. Architektura nazizmu została według niego zgleichschaltowana w tym znaczeniu, że od chwili objęcia rządów przez narodowych socjalistów przestano całkowicie budować inaczej, aniżeli według typu architektury zaaprobowanego przez czynniki rządowe. Budowle te są zatem w naszym krajobrazie stosunkowo łatwo rozpoznawalne, tak jak domy socrealistyczne, czy wielkopłytowe blokowiska. Co więcej, jedna trzecia obecnego terytorium Polski to dawne Niemcy z pozostałościami tamtejszej kultury materialnej, także architektury czasów nazizmu. Część okupowanej Polski – Śląsk, Wielkopolskę, ziemię sieradzką z Łodzią, Pomorze, a nawet północne Mazowsze – przyłączono do Niemiec, i tak jak inne prowincje poddano wprost zideologizowanemu systemowi planowania regionalnego, urbanistycznego i architektonicznego. Referaty zawarte w książkach ciekawie naświetlają te zawiłości z odniesieniem do poszczególnych miast i regionów.
Czytaj też: "Wiedeń. Perła Rzeszy". Wystawa w Centrum Architektury w Wiedniu |
W kontekście dzisiejszych dyskusji dotyczących mieszkalnictwa i kolejnych rządowych pomysłów mocno wybrzmiewają w publikacjach teksty na temat tego typu architektury. Hitler w 1940 roku zarządził budowę w ciągu 10 lat 6 mln mieszkań. Zgodnie z wolą wodza, budowano lokale głównie czteropokojowe – dla normalnych rodzin z czwórką dzieci. Zawierały osobne sypialnie dla rodziców, dziewczynek, chłopców oraz preferowaną ideologicznie kuchnię mieszkalną ogniskującą życie. Wdrożono także systemy wsparcia dla wielodzietnych rodzin ułatwiające otrzymanie i utrzymanie lokali o przeciętnej powierzchni 70-80 m2. Dzisiaj dyskutujemy o prawie do mieszkania, a naziści przypisywali takiej architekturze funkcje etyczne – realizacji biologicznej potrzeby budowy przez naród przestrzeni mieszkaniowej. Tak więc sfera życia prywatnego w państwowych mieszkaniach miała zostać podporządkowana narzuconemu przez władzę modelowi społecznemu. Swojskość populistycznej architektury domowej, niewielkich domków ze skośnymi dachami i tradycjonalistycznych form osiedli mieszkaniowych wkomponowywanych w krajobraz, wzmacniała propagandowy przekaz idyllicznego państwa „dla swoich”. Referaty niemieckich badaczy jednoznacznie określają całą tę architekturę jako część zbrodniczej machiny. Polskie opinie są dużo bardziej zniuansowane. Po wojnie budynki nazistowskie pragmatycznie zasiedliliśmy, nie zastanawiając się nad niesionymi przez nie znaczeniami symbolicznymi. Jak zauważa w tekście dotyczącym Poznania Hanna Grzeszczuk-Brendel: formy traciły powoli siłę ideologicznego oddziaływania, zaczynały milczeć w obliczu niechęci do podjęcia dyskursu. Grzegorz Stiasny
„Urbanistyka i architektura okresu III Rzeszy w Polsce”, red. Karolina Jara, Aleksandra Paradowska, Wydawnictwo Nauka i Innowacje 2019, fragment książki do pobrania tutaj.
„Kłopotliwe dziedzictwo? Architektura III Rzeszy w Polsce”, Red. Jacek Purchla, Żanna Komar, Międzynarodowe Centrum Kultury 2020, fragment książki do pobrania tutaj.