Spis treści
- Lary i Penaty na Biennale w Wenecji 2025
- Zabrakło religii, makiety i poruszenia systemowych problemów?
- O bezpieczeństwie. Niezbadana warstwa działania architektury
- Lary i Penaty w roli wystawy „z pierwszego świata”
- Co o Polskim Pawilonie mówi zagraniczna prasa?
Lary i Penaty na Biennale w Wenecji 2025
Tegoroczna wystawa w Pawilonie Polskim - "Lary i Penaty. O budowaniu poczucia bezpieczeństwa w architekturze" - to ekspozycja będąca efektem pracy interdyscyplinarnego zespołu w składzie: architekt Maciej Siuda, artyści Krzysztof Maniak i Katarzyna Przezwańska oraz historyczka architektury Aleksandra Kędziorek.
Czytaj także: Polski pawilon na Biennale Architektury 2025: błaha wystawa czy ważny głos o zdrowiu psychicznym?
Tegoroczna wystawa w Pawilonie Polskim koncentruje się na podstawowej funkcji architektury – zapewnianiu schronienia. Od zawsze budynki miały chronić ludzi przed zagrożeniami: pogodą, katastrofami naturalnymi czy wojną. Obecnie, w kontekście zmian klimatycznych i napiętej sytuacji międzynarodowej, pytanie o to, czy architektura potrafi realnie zwiększać nasze bezpieczeństwo, staje się szczególnie istotne.
Autorzy wystawy przyjrzeli się temu zagadnieniu z dwóch perspektyw. Z jednej strony analizują przepisy i rozwiązania techniczne – budowlane, przeciwpożarowe czy dotyczące BHP. Z drugiej strony zwracają uwagę na zwyczaje i rytuały obecne w polskiej kulturze, które mają dawać ludziom poczucie kontroli i bezpieczeństwa. Wystawa pokazuje, że racjonalne i emocjonalne podejście do bezpieczeństwa często się ze sobą łączą i wzajemnie uzupełniają.
Jak mówi Aleksandra Kędziorek:
Lary i penaty to bóstwa, które w starożytnym Rzymie opiekowały się domowym ogniskiem. Odniesienie do nich jako gwaranta domowego bezpieczeństwa zachowało się w wielu językach, więc (...) nawiązujemy do nich jako do pewnego uniwersalnego kodu, wywodzącego się z tradycji antycznej.

i
Zabrakło religii, makiety i poruszenia systemowych problemów?
Z racji tego, że wystawa na pierwszy rzut oka wydaje się spójna zarówno merytorycznie, jak i wizualnie, ewentualnych braków w Pawilonie Polskim szukać trzeba uważnie - nie są oczywiste, nie krzyczą. Raczej ujawniają się w rozmowach. Marcin Kościuch zwraca uwagę na pominięcie aspektu religijnego, który rzucił się w oczy niektórym zwiedzającym. Jako przykład wykorzystania tego kodu kulturowego podaje zapisanie na drzwiach K+, M+, B+, co mogłoby dodatkowo dopełnić opowieść.
Z kolei Marlena Happach zauważa brak elementu czysto materialnego, jednego z eksponatów: „Trochę żałuję, że nie ma makiety, którą przekazali w ramach pracy konkursowej autorzy. (...) Pokazywała wszystko to, co jest w pawilonie" - mówi.
Czytaj także: Pawilon Bahrajnu jest słuszny. Ale Złotego Lwa na Biennale Architektury w Wenecji powinien otrzymać Watykan
Pojawiają się również głosy dotyczące braków w merytoryce wystawy, a dokładniej - głosy mówiące o niepodjęciu konkretnych tematów. W rozmowie Artura Celińskiego z Bogną Świątkowską, Kacprem Kępińskim i Dorotą Leśniak pojawia się pytanie o systemowe problemy polskiej architektury: niepewność mieszkaniową, dług kredytowy, prowizoryczność deweloperskiego budownictwa. Tego w pawilonie nie ma. Być może właśnie dlatego Polski Pawilon jest szczerą opowieścią o naszej bezradności i codziennym radzeniu sobie z nią?

i
O bezpieczeństwie. Niezbadana warstwa działania architektury
Dużo opinii skupiło się na samym temacie, który został podjęty przez autorów Pawilonu, a więc na bezpieczeństwie.
Dla Hanny Wróblewskiej, Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego, to „przepiękna wystawa, która w ciekawy sposób odwołuje się do poczucia bezpieczeństwa”. Jak podkreśla, kontekst jest nie tylko osobisty, ale i polityczny: „To słowo [bezpieczeństwo] okazuje się dziś niezwykle potrzebne, zarówno w wymiarze politycznym, społecznym, jak i bardzo osobistym, ludzkim. Ta wystawa dotyka tego, czego obecnie nam brakuje, co pozwala nam się pewniej poczuć, czyli tej architektury, która stwarza poczucie bezpieczeństwa nie tylko jako otoczkę.”
Marlena Happach widzi w wystawie próbę sięgnięcia głębiej - poza fizyczne granice architektury: „To jest coś naprawdę zupełnie innego i dotyka nieznanej dotychczas, niezbadanej warstwy działania architektury.” Wskazuje na uniwersalność potrzeby bezpieczeństwa, obecnej zarówno u współczesnych, jak i u ich przodków: „Istnieją obawy, które to właśnie architektura ma w nas ułagodzić i dać nam poczucie bezpieczeństwa, często poprzez działania wcale nie przestrzenne, ale trochę magiczne.”
Marcin Kościuch podkreśla, że siłą wystawy jest jej intuicyjność – wystarczy krótka wskazówka, by samodzielnie rozwijać zawarte w niej znaczenia. Docenia również oparcie narracji na prostych, codziennych gestach, takich jak zapalona świeczka w oknie – elementach, które budują atmosferę bliskości i bezpieczeństwa bez potrzeby dodatkowych wyjaśnień.

i
Lary i Penaty w roli wystawy „z pierwszego świata”
Pawilon Polski w Wenecji wyraźnie przyciąga uwagę – nie wszyscy jednak odbierają go w podobny sposób Dla jednych to mocna, wyróżniająca się propozycja. Dla innych – zbyt bezpieczna, zbyt wygładzona w zestawieniu z dramatycznym kontekstem innych prezentacji.
Jarosław Trybuś nie ma wątpliwości: „to perfekcyjny polski występ na Biennale”, i to na dwóch poziomach. Po pierwsze – jako „interesujące zestawienie wyobrażeń, mitów, wierzeń związanych z bezpieczeństwem” oraz ich zderzenia z realnymi regulacjami. Po drugie – jako wyjątkowo komunikatywna propozycja: „Wchodzisz i wiesz, o co w niej chodzi. To jest bardzo rzadkie niestety na Biennale”. Trybuś wskazuje na przewagę klarowności nad hermetyzmem, który dominuje w wielu innych pawilonach.
Czytaj także: Nordycki Pawilon na Biennale w Wenecji poszerza rozumienie ciała w architekturze. Punktem wyjście jest trans ciało
Podobnie Anna Cymer chwali wystawę za świeżość i czułość: „wyróżnia się bardzo i wyróżnia się na plus […] jest pełen jakiejś czułości i serdeczności, w tym całym pesymistycznym wydźwięku jakie ma tegoroczne Biennale”.
Ale nie dla wszystkich to wystarcza. Bogna Świątkowska widzi w wystawie perspektywę „z pierwszego świata” – spokojną, niemal sielankową narrację o bezpieczeństwie, która może tracić na znaczeniu w sąsiedztwie pawilonów opowiadających o wojnie, migracjach, kryzysach.
Wątpliwości nie ukrywa także Kacper Kępiński, juror konkursu, który wybrał ten projekt. Zauważa „niedosyt, brak ciężaru tematycznego, zbyt łagodną formę”. Przyznaje jednak: „to, co widzimy w Wenecji, jest konsekwentną realizacją pomysłu znanego już w grudniu”. Problemem nie jest realizacja, ale być może skala ambicji. Wśród wystaw podejmujących temat granic, traumy i przetrwania, polska propozycja wydaje się celowo wycofana, stając się bardziej medytacją niż manifestem.

i
Co o Polskim Pawilonie mówi zagraniczna prasa?
Wśród wielu poważnych narracji Biennale, polska propozycja została zauważona jako coś innego - lżejszego, ale nie mniej trafnego. Financial Times zwrócił uwagę na ironiczny ton wystawy, pisząc o „przerysowanych znakach ostrzegawczych” i „grocie dla gaśnicy”. Jak zauważono, to jeden z nielicznych przykładów humoru na tegorocznym Biennale - rzadkość w architekturze, ale mile widziana w małych dawkach.
Magazyn Beedier docenił wystawę za jej równowagę między refleksją a dystansem. W ich opinii to „oddech” w gęstej i poważnej atmosferze Biennale - pokaz „zarówno przemyślany, jak i zaskakująco dowcipny, osadzony w kulturowej codzienności”. Autorzy dostrzegają, że wystawa z wdziękiem łączy przepisy budowlane z przesądami, powagę z absurdem.
Z kolei ArtReview pisze o polskim pawilonie jako o prezentacji „przedmiotów, które mają sprawić, że budynki wydają się bezpieczne” — od kamer i alarmów po podkowy i sól w kątach. Wskazują na subtelne przesunięcie: nowoczesne systemy ochrony funkcjonują tu obok tradycyjnych rytuałów. To, jak podkreślają, „ciepła, dowcipna wystawa”, która z lekkością demaskuje współczesne przesądy zakorzenione w architekturze bezpieczeństwa.
