Dialog czy monolog – o Centrum Dialogu Przełomy Czesława Frejlich
Dziś przyzwoicie zaaranżowana ekspozycja to za mało. Trzeba jeszcze dobrego pomysłu. W Centrum Dialogu Przełomy do głosu dopuszczono artystów, konfrontując ich prace z narracją historyczną. Zderzenie sztuki z wydarzeniami z nieodległej przeszłości zmieniło szkolne postrzeganie historii i przynajmniej w pewnym zakresie monolog przekształciło w dialog – pisze Czesława Frejlich, projektantka, kuratorka, redaktor naczelna kwartalnika „2+3D”.
Po lewej schody prowadzące do holu wejściowego; po prawej monumentalny fotokolaż Kobasa Laksy, Das Ende des Traums — Koniec marzeń, Stettin ’45, który otwiera wystawę; przestrzeń wystawową zorganizowano wzdłuż wijącej się na posadzce podświetlanej linii. Fot. Juliusz Sokołowski
Centrum Dialogu Przełomy w Szczecinie prezentuje kolejną w naszym kraju stałą ekspozycję o tematyce historycznej. Nie łatwo sprostać wyzwaniu. Trudność mówienia o nieodległej przeszłości, szczególnie tak dramatycznej, jaka miała miejsce na Ziemiach Odzyskanych, polega na tym, że żyją jeszcze świadkowie zdarzeń, którzy widzą je przez pryzmat własnych doświadczeń. Podczas toczonych debat [z udziałem mieszkańców, dotyczących charakteru przyszłej instytucji – przyp. red.] linia sporu była bardzo widoczna. Pierwsza przebiegała między tymi, dla których PRL był wartością a tymi, którzy uznawali miniony system za przekleństwo dla Polski. Druga pokazywała podziały między ludźmi „Solidarności”: tymi, dla których rok ’89 był spełnieniem snu pokoleń oraz tymi, którzy nie kryją rozczarowania III RP – czytamy w tekście kuratorki Agnieszki Kuchcińskiej-Kurcz (Miasto sprzeciwu – miasto protestu, MNS, Szczecin 2015). Druga trudność to rosnące wymagania odbiorców, którzy mają już dziś z czym porównywać nowe wystawy tego typu. Oczywiście decydujący wpływ na kształt każdej ekspozycji ma scenariusz. Tym razem to dzieło zbiorowe, powstałe w wyniku współpracy historyków Eryka Krasuckiego, Artura Kubaja i Jana Marii Piskorskiego, dawnych działaczy opozycyjnych Andrzeja Milczanowskiego i Piotra Mynca oraz dziennikarki i pomysłodawczyni powołania instytucji, wspomnianej już Agnieszki Kuchcińskiej-Kurcz.
Wystawa stała, instalacja składająca się z muralu Blok Grzegorza Hańderka, który w zakrzywionej, zaburzającej błędnik perspektywie przedstawił typowe blokowisko oraz dźwiękowego komentarza Michała Libery. Jakub Certowicz
Jak można się domyślać, tak liczny i różnorodny zespół musiał zdobyć się na pewien kompromis, co wyraźnie widać, zwiedzając wystawę. Tytułowe „przełomy” to wydarzenia stanowiące punkty zwrotne w dziejach miasta: począwszy od wybuchu II wojny światowej i migracji, poprzez okres stalinizmu, Grudzień ’70, dekadę Gierka i Sierpień ’80, aż do stanu wojennego i początku III RP. Ujęcie historii tych ziem od strony martyrologicznej i ukazanie jej w czarno-białych obrazach zadowoliłoby raczej mało wybrednego widza, nieoczekującego dialogu. Przepełniony nadmiarem informacji, mało porywający scenariusz szczęśliwie trafił jednak w dobre ręce – Michała Czasnojcia z Biura Projektowo-Inżynierskiego Redan, kuratora Piotra Wysockiego i Romana Kaczmarczyka. Z białego, rozświetlonego parteru widz schodzi w dół w czarną przestrzeń wystawy – jak to ujmuje główny projektant budynku, a zarazem współautor aranżacji Robert Konieczny: zanurzamy się w historię. Bogaty materiał faktograficzny zredukowano, umieszczając go częściowo w infoboksach, choć w mojej opinii tekstów pisanych nadal jest zbyt wiele, zbyt mocno dominują w przestrzeni ekspozycji. Docenić trzeba przy tym staranność układu typograficznego, nie tak częstą w podobnych placówkach, która znacznie poprawia komfort czytania. Usiłowano nie przeładowywać wystawy nadmiarem eksponatów, co również poczytuję za plus. Jednym z grzechów głównych polskich przestrzeni muzealnych, obok naiwnych, parateatralnych scenografii, z których tu również zrezygnowano, wciąż jest bowiem ogromna liczba obiektów i informacji, często jedynie zaciemniających przekaz.
Po lewej zdjęcie Teresy Murak, Wielkanoc 1981, Gdańsk, 1981; po prawej w głębi neon Huberta Czerepoka, Przyszłość nie jest już tym, czym kiedyś była, układający się w zarys mapy Polski oraz rzeźbiarska atrapa ZOMO-wskiego transportera autorstwa Wojciecha Zasadniego. Fot. Jakub Certowicz
Ale dziś przyzwoicie zaaranżowana ekspozycja to za mało. Trzeba jeszcze dobrego pomysłu i w tym przypadku autorzy go znaleźli. W Centrum Dialogu Przełomy do głosu dopuszczono artystów, konfrontując ich prace z narracją historyczną. Pokazano obrazy, instalacje i wideo takich współczesnych twórców jak Edward Dwurnik, Robert Kuśmirowski czy Kobas Laksa, ale również dzieła z okresu socrealizmu m.in. Henryka Stażewskiego czy Xawerego Dunikowskiego. Te artystyczne interpretacje, często silnie oddziałujące na emocje, więcej mówią niż długie, nawet najbardziej rzetelne opisy. Przykładem może być metafora lat 80. w instalacji Grzegorza Hańderka, który w zakrzywionej, zaburzającej błędnik perspektywie przedstawił typowe blokowisko. Oglądając pracę, niemal na własnej skórze odczuwamy niepokój, jaki niósł tamten czas. Zderzenie sztuki z wydarzeniami z nieodległej przeszłości zmieniło szkolne postrzeganie historii i przynajmniej w pewnym zakresie monolog przekształciło w dialog.
Projekt CDP minimalistyczną formą wpisuje się w symboliczną przestrzeń miasta. Wypłaszczenia placu tworzą przedpola przed kościołem pw. św. Piotra i św. Pawła i Filharmonią Szczecińską. Fot. Jarosław Syrek
Centrum Dialogu Przełomy to pierwszy nowoczesny obiekt wystawowy w Szczecinie, zlokalizowany w przeważającej części pod placem Solidarności; po prawej pomnik Anioła Wolności autorstwa Czesława Dźwigaja, wykonany ze spiżowego brązu, upamiętniający wydarzenia Grudnia ̕70; w głębi XV-wieczny kościół pw. św. Piotra i św. Pawła. Fot. Juliusz Sokołowski
Wejście do muzeum od strony placu. Prowadzi do niego rampa wyłożona betonowymi płytami. Fot. Juliusz Sokołowski
Budynek muzeum znajduje się w jednym z dwóch uniesionych narożnikach placu, a dach stanowi kontynuację betonowej posadzki placu. Fot. Juliusz Sokołowski
Odsunięte od krawędzi balustrady oraz mobilne fragmenty elewacji podczas zamknięcia muzeum tworzą monolityczne ściany. Fot. Juliusz Sokołowski
W czasie godzin otwarcia muzeum, zewnętrzne płyty parteru są obrócone i tworzą podcień jednego z wejść. Fot. Juliusz Sokołowski
Widok od ulicy T. Mazowieckiego; dodatkową rolą mobilnych płyt jest zaakcentowanie wejścia do muzeum. Fot. Jakub Certowicz
Widok od ulicy T. Mazowieckiego, po prawej Filharmonia Szczecińska; podcień wejściowy do muzeum znajduje się między moblinymi płytami elewacji a przeszklonymi ścianami przestrzeni parteru. Fot. Juliusz Sokołowski
Wejście od ulicy Małopolskiej prowadzące do kawiarni na parterze muzeum. Fot. Juliusz Sokołowski
Wejście od strony placu w czasie otwarcia muzeum; w głębi widoczny przeszklony hol wejściowy. Fot. Juliusz Sokołowski
Schody prowadzące do części ekspozycyjnej muzeum. Granica pomiędzy przestrzenią ogólną i wystawienniczą została przez autorów wyraźnie zaznaczona czarnym kolorem. Fot. Juliusz Sokołowski
Wystawa stała, instalacja składająca się z muralu Blok Grzegorza Hańderka, który w zakrzywionej, zaburzającej błędnik perspektywie przedstawił typowe blokowisko oraz dźwiękowego komentarza Michała Libery. Jakub Certowicz
Po lewej schody prowadzące do holu wejściowego; po prawej monumentalny fotokolaż Kobasa Laksy, Das Ende des Traums — Koniec marzeń, Stettin ’45, który otwiera wystawę; przestrzeń wystawową zorganizowano wzdłuż wijącej się na posadzce podświetlanej linii. Fot. Juliusz Sokołowski
Po lewej zdjęcie Teresy Murak, Wielkanoc 1981, Gdańsk, 1981; po prawej w głębi neon Huberta Czerepoka, Przyszłość nie jest już tym, czym kiedyś była, układający się w zarys mapy Polski oraz rzeźbiarska atrapa ZOMO-wskiego transportera autorstwa Wojciecha Zasadniego. Fot. Jakub Certowicz
Wyjście z sali ekspozycyjnej; architekci kolorystycznie podkreślili granicę między częścią ogólną a ekspozycyjną. Fot. Juliusz Sokołowski
Filharmonia i plac Solidarności podczas rocznicy Sierpnia ’80. Fot. Tomasz Sachanowicz
Nietypowo ukształtowana posadzka placu pozwala na różnorodne jego wykorzystanie. Fot. Sebastian Wołosz
W czasie zimy plac zamienia się w górkę do jazdy na sankach. Fot. Robert Konieczny
Uroczystość patriotyczna odbywająca się na placu z okazji 45. rocznicy wydarzeń Grudnia ’70. Fot. Aneta Popławska-Suś
Sytuacja. Oznaczenia: 1 – plac Solidarności; 2 – wejście do Centrum Dialogu Przełomy; 3 – Filharmonia Szczecińska; 4 – Komenda Wojewódzka Policji; 5 – kościół pw. św. Piotra i św. Pawła; 6 – Brama Królewska
Schematy przedstawiające jak zmieniała się przestrzeń placu od 1944 do 2012 roku
Schemat formowania placu z oznaczonymi miejscami, w których teren się wypiętrza
Rzut parteru. Oznaczenia: 1 – hol wejściowy; 2 – kawiarnia; 3 – sala konferencyjna; 4 – rampa wejściowa
Centrum Dialogu Przełomy w Szczecinie zdobyło tytuł Najlepszego Budynku Świata Roku 2016 podczas ubiegłorocznej edycji World Architecture Festival. Robert Konieczny przekonał sędziów znakomitą prezentacją. Ten projekt wzbogaca miasto i życie w tym mieście. (...) odnosi się do przeszłości w sposób optymistyczny, poetycki i charakteryzujący się dużą dozą wyobraźni – uzasadnił decyzję jury jego przewodniczący David Chipperfield – relacja Jakuba Figla i Filipa Kurasza.
Centrum Dialogu Przełomy projektu KWK Promes zdobyło prestiżowy tytuł The World Building of the Year 2016 na Światowym Festiwalu Architektury w Berlinie.
Centrum Dialogu Przełomy w Szczecinie projektu KWK Promes zdobyło Grand Prix w kategorii Kultura na tegorocznym Światowym Festiwalu Architektury, pokonując piętnaście realizacji z całego świata. Prezentujemy zwycięzców World Architecture Festival w 14 kategoriach.
Prestiżowa Europejska Nagroda za Miejską Przestrzeń Publiczną (European Prize for Urban Public Space) po raz pierwszy powędrowała do Polski. Centrum Dialogu Przełomy w Szczecinie projektu Robert Konieczny – KWK Promes otrzymało ją ex aequo z projektem renowacji systemu nawadniania w ogrodach termalnych w Caldes de Montbui w Hiszpanii.
Centrum Dialogu Przełomy to jedno z niewielu muzeów historycznych w Polsce, które powstało nie w wyniku decyzji politycznej, ale dzięki oddolnej inicjatywie. O okolicznościach powołania placówki i założeniach konkursu z 2009 roku pisze Tomasz Żylski.
Budynek godzi dwie sprzeczne tradycje: kwartału i placu. Tak powstała urbanistyczna hybryda – domyka plac niczym kwartał, zachowując jednocześnie walory otwartej przestrzeni. Wypłaszczenia kreują przedpola przed filharmonią i kościołem. Kwartał zaznacza się w przeciwnych narożach jako wypiętrzenia posadzki. Jedno mieści muzeum, drugie stanowi pagórek domykający wnętrze urbanistyczne i chroniący je przed zgiełkiem ulicy – pisze główny projektant budynku Robert Konieczny.