Spis treści
Kobyła Niepodległości w Kobyłce ma już 16 lat
To być może najzabawniejszy pomnik, jaki polscy urzędnicy zgodzili się umieścić w przestrzeni publicznej. Koń z uniesioną przednią nogą i wytrzeszczonymi oczami, nieco przy kości, kojarzy się raczej z happeningiem niż czymś, co z dumą prezentuje się przed Miejskim Ośrodkiem Kultury i odsłania oficjalnie w 40-lecie uzyskania praw miejskich. A jednak – 5 września 2009 r. tak właśnie się stało. Rzeźba obchodzi więc w tym roku 16. urodziny.
Od wieków najpopularniejszym obiektem artystycznym w przestrzeni publicznej był pomnik konny, symbolicznie upamiętniający zwycięskie bitwy lub wojny, zawsze gloryfikujący potęgę liderów
– pisaliśmy kilka lat temu o nietypowym pomniku konia na biegunach autorstwa Izy Rutkowskiej. Podobnie jak tamta rzeźba, pomnik kobyły w Kobyłce żartobliwie nawiązuje do tradycji historycznych pomników konnych, a zarazem ma kompletnie inną wymowę. Zamiast gloryfikować i dominować, zaskakuje i bawi. Już sam materiał, z którego jest wykonany – gips – w niczym nie przypomina poważnego, oficjalnego brązu. Trudno go nie polubić.
i
Zanim przybyła do Kobyłki, rzeźba paradowała po Krakowskim Przedmieściu
Kobyła Niepodległości trafiła do Kobyłki za sprawą lokalnej aktywistki, Krystyny Kanownik, na której pomysł przystały władze miasta. Skąd się jednak nietypowy posąg wziął? Początki miał niezwykłe, gdyż powstał z inicjatywy „Gazety Wyborczej” na obchody 20-lecia pierwszych wolnych wyborów w Polsce. W maju 2009 r. gipsową (i oklejoną gazetami) kobyłę na kółkach przeciągnięto Krakowskim Przedmieściem w Warszawie przez specjalnie przygotowane bramy, przy których wyświetlano na ekranach migawki z minionych dwóch dekad historii Polski. Na koniu jechał aktor Kazimierz Kaczor i komentował wydarzenia. Pokazano m.in. wyprowadzenie sztandaru PZPR, Stana Tymińskiego, Nobla Wisławy Szymborskiej, Adama Małysza i żałobę po śmierci Jana Pawła II.
Po spełnieniu swojej roli figura była przez jakiś czas eksponowana w Warszawie, zaś po kilku miesiącach trafiła do Kobyłki. Jej transport okazał się sporym wyzwaniem.
Na początku przygotowaliśmy konia do laminowania. Umocowaliśmy głowę, bo przypomnijmy, że zwierzę przywędrowało do Kobyłki w dwóch częściach. Łeb jeszcze przed transportem z Warszawy został odcięty, ponieważ w czasie przeprowadzki do Kobyłki całość nie mieściła się pod liniami trakcyjnymi. Wykonaliśmy i dołączyliśmy brakujące elementy, takie jak uszy. Całość delikatnie dorzeźbiliśmy
– wspominał w 2009 r. na łamach „Życia Powiatu na Mazowszu” artysta Leszek Kałuszka.
Warto dodać, że Kobyła Niepodległości to rzeźba, która się zmienia. Gdy powstała, była śnieżnobiała, później kilka razy ją przemalowywano (m.in. na brązowo), od kilku lat jest błękitna i ozdobiona ilustracjami. W międzyczasie bywała też już m.in. ubierana zimą w szalik i czapkę. Dzięki temu – w przeciwieństwie do tradycyjnych pomników – wciąż żyje, staje się tematem dyskusji i obiektem żartów. Żartów przyjaznych, bo mieszkańcy Kobyłki bardzo swoją kobyłę lubią. Choć rzeźba ma swoich przeciwników, w przeprowadzonej w 2019 r. ankiecie Urzędu Miasta zdecydowana większość głosujących była za tym, żeby gipsowy koń pozostał na swoim eksponowanym miejscu. Stoi zatem i raczej nigdzie się nie wybiera. I dobrze!
- Przejdź do galerii: Murale ze sławnymi Polakami przy stacjach metra w Warszawie