Muzeum Katyńskie

i

Autor: Archiwum Architektury Na pierwszym planie budynek działobitni, w którym mieszczą się tablice z nazwiskami pomordowanych. Za działobitnią widoczny wał Cytadeli rozcięty przejściem na górny poziom muzeum. Fot. Marcin Czechowicz

Szczytowe osiągnięcie polityki historycznej – o Muzeum Katyńskim Grzegorz Stiasny

2015-12-31 0:01

Zwiedzanie muzeum jest szczegółowo zaplanowanym i poruszającym spektaklem. Jawi się jako szczytowe osiągnięcie polityki historycznej. Niebagatelny wydaje się w tym udział Jerzego Kaliny, który od czterech dekad udowadnia, że swoją sztuką świetnie potrafi rozbudzać społeczne emocje. Krajobrazowe gesty są przy tym wyważone i spacer po zróżnicowanych przestrzeniach jest po prostu atrakcyjny – pisze architekt i krytyk architektury Grzegorz Stiasny.

Sprawa katyńska od dziesięcioleci otoczona jest w Polsce historyczno-narodowym kultem. W samej Warszawie upamiętnieniu zbrodni poświęcono kilka monumentów. W większych i mniejszych miastach odnaleźć można kolejne. Centralna placówka martyrologiczno- muzealno-badawcza zajmująca się upowszechnianiem wiedzy oraz przekazywaniem emocji dotyczącej Katynia do niedawna mieściła się w części kazamat Fortu Czerniakowskiego. Jesienią 2015 roku otwarto specjalnie przygotowaną dla Muzeum Katyńskiego przestrzeń tzw. Bastionu nr 1 na warszawskiej cytadeli. Twierdza ta od swojego powstania w trzecim dziesięcioleciu XIX wieku jest zamkniętym terenem wojskowym.

Jedynie północno-wschodni fragment założenia, między Bramą Bielańska a Bramą Straceń, wraz z X Pawilonem mieszczącym więzienie, został udostępniony zwiedzającym. W 1963 roku, w stulecie powstania styczniowego, otwarto tu oddział Muzeum Historii Polskiego Ruchu Rewolucyjnego (dziś Niepodległości). Lokalizacja nowej placówki w obrębie wałów cytadeli stanowi więc kolejny krok w mozolnej drodze publicznego udostępniania terenów pofortecznych. Docelowo cały obszar ma zyskać status muzealny i pomieścić jeszcze Muzeum Wojska Polskiego oraz Muzeum Historii Polski. Decyzja o przystosowaniu Bastionu nr 1 i osłaniającej go od strony Wisły dwukondygnacyjnej kaponiery do celów ekspozycyjnych wydawała się o tyle prosta, że w kaponierze mieściło się dotąd… Muzeum Wojsk Lądowych. Była to jednak wewnętrzna placówka, sporadycznie udostępniana cywilnej publiczności.

Muzeum Katyńskie

i

Autor: Archiwum Architektury Z zamykającego wystawę budynku działobitni odwiedzający prowadzeni są schodami w wysokiej i wąskiej szczelinie rozcinającej wał cytadeli na położony ponad 8 metrów wyżej plac przed wejściem do muzeum. Fot. Marcin Czechowicz

Teren odziedziczył więc muzealny program, a ważna społecznie inwestycja stała się okazją do przeprowadzenia gruntownej renowacji zabytkowej substancji oraz szeregu interwencji krajobrazowych i rzeźbiarskich. Powstało wielowymiarowe, skomplikowane dzieło obejmujące różnorodność zagadnień. Większość prac miało charakter stricte konserwatorski. Zmodernizowano Bramę Nowomiejską wraz z przedpolem, umieszczając w jej wartowniach kasę i kawiarnię.

Przywrócono też świetność sąsiedniej poternie, którą przeznaczano na wystawy czasowe. Muzealne przestrzenie kaponiery wyposażono we współczesne instalacje, wbudowano nowe schody i windy, a na strychu wydzielono pomieszczenia administracyjne. Ponadto wyremontowano półkaponierę baterii barkowej przy Bramie Nowomiejskiej, a pomiędzy kaponierą a baterią – odcinki muru Carnota, włączając chodnik straży w obręb muzealnej ścieżki zwiedzania.

Ciekawie prezentują się interwencje krajobrazowe. Środek bastionu za wałami wypełniono czworobokiem gęsto nasadzonych grabów, który przecina zygzakiem droga prowadząca do muzeum. W murawie wyznaczono kamienny kwadrat pod ołtarz polowy z wyrytymi cytatami z wiersza Zbigniewa Herberta. Dramatycznym gestem przestrzennym jest przecięcie wałów widoczne sprzed Bramy Nowomiejskiej, które wieńczy umieszczony na osi krzyż. Działaniom w skali krajobrazowej towarzyszą interwencje rzeźbiarskie Jerzego Kaliny, dobrze radzącego sobie z omijaniem artystycznych pułapek tkwiących w patriotycznych i narodowych tematach. W Muzeum Katyńskim mamy całą galerię jego rzeźb (nie wszystkie jeszcze zrealizowano).

Muzeum Katyńskie

i

Autor: Archiwum Architektury Odciśnięte orzełki z rogatywek, guziki z mundurów i niewielkie ryngrafy pojawiają się na elementach wykonanych w betonie architektonicznym. Motyw ten stosowany jest bardzo oszczędnie, dzięki czemu nie dewaluuje treści samej wystawy. Fot. Marcin Czechowicz

Zygzak drogi przecinającej grabowy czworokąt zapada się, tworząc dramatyczną szramę w ziemi, a przy wyjściu z kaponiery zaaranżowano betonowo-kamienny „korytarz śmierci”. Ścieżka straży wypełniona jest szeregiem postumentów – „pomników nieobecnych”. Wreszcie umieszczone w półkaponierze „tablice pamięci” to składająca się z tysięcy nazwisk artystyczna interpretacja list katyńskich. Kalina opracował też oprawę plastyczną wystawy głównej, prezentowanej na dwóch poziomach kaponiery.

Górny jest niczym muzealna lekcja: powstała tu multimedialna narracja zdominowana przez ekspozytory przypominające surowe w formie wojskowe skrzynie. Poziom dolny jest czysto emocjonalny. Wypełniają go obleczone w szklane gabloty spiętrzone relikwiarze wykopanych podczas ekshumacji drobiazgów. Tu każdy wojskowy guzik ma swoją osobną przestrzeń. Zwiedzanie muzeum jest szczegółowo zaplanowanym i poruszającym spektaklem. Jawi się jako szczytowe osiągnięcie polityki historycznej. Niebagatelny wydaje się w tym udział Jerzego Kaliny – artysty, który od czterech dekad udowadnia, że swoją sztuką świetnie potrafi rozbudzać społeczne emocje. Muzeum Katyńskie odbieram jako przykład instytucjonalno- artystycznego consensusu.

Nie ma ono siły wyrazu poświęconego tragedii pomnika, artyzm rozpuszcza się nieco w historyczno-martyrologicznej narracji. Muzealna architektura zaś poddana była ścisłej kontroli obecnie panującej doktryny konserwatorskiej i ograniczyła się raczej do wydobycia piękna zabytkowej substancji niż zaznaczania twórczej odrębności. Wystawa jest należnym społecznie hołdem dla ofiar, o których przez pół wieku starano się oficjalnie zapomnieć. Krajobrazowe gesty są przy tym wyważone i spacer po zróżnicowanych przestrzeniach zewnętrznych jest po prostu atrakcyjny.