Spis treści
- Młody obiecujący i nagle: superstar
- Robert Konieczny, architekt w ciągłym ruchu
- Chciał być sportowcem, a poszedł na architekturę
- Pracownia w piwnicy, noce na placu budowy i świątynia
- Dom dla rodziców - Dom z kopułą
- Arka w Brennej
- Domy są, czas na pracownię. Czarne Unikato
- Robert Konieczny i jego projekty. Zdjęcia
Młody obiecujący i nagle: superstar
Urodził się w 1969 w Katowicach. Jest absolwentem Wydziału Architektury Politechniki Śląskiej w Gliwicach. W 1999 roku założył biuro KWK Promes. W 2012 roku został niezależnym ekspertem Fundacji Miesa van der Rohe.
Wedle najnowszego rankingu miesięcznika Architektura, w 2024 to najbardziej wpływowy architekt w Polsce. Energiczny, rzutki, kontaktowy, najczęściej ubrany na czarno i w czapce z daszkiem. A przecież do pięćdziesiątki, kiedy na koncie miał już dziesiątki projektów i właściwie każdy z nagrodą, i tak określano go mianem "młodego i obiecującego". Do prestiżowego grona wschodzących gwiazd europejskiej architektury przed czterdziestką "40 under 40" układanego przez The European Centre for Architecture Art Design and Urban Studies wskoczył rzutem na taśmę w 2008 roku, czyli gdy miał 39 lat. Potem od razu wskoczył na pudło "archigwiazdy" i guru polskiej architektury. Do dziś stołuje się w mlecznym barze. Budzi mnóstwo kontrowersji swoimi projektami i opiniami.
Robert Konieczny, architekt w ciągłym ruchu
Trudno go złapać. Zresztą, jak sam przyznaje, lubi się ścigać. Wciąż kursuje między swoją pracownią w budynku Unikato w Katowicach (oczywiście kontrowersyjnym i przez rok po przeprowadzce nie zdążył rozpakować nawet rozpakować statuetek), mieszkaniem w mieście, domem w Brennej - jego Arka to oczywiście to Najlepszy Dom Świata - Włochami, Hiszpanią. A to wrzuci zdjęcie z downhillu w Beskidach, a to skręci kostkę na nartach w Alpach, a to oprowadza znawców po galerii Plato albo projektuje rozbudowę uzdrowiska Ustroń (po rozbudowie ma być największe w Europie). Ciągle w ruchu. Jego domy też są w ruchu: zmieniają się z bunkra w jasną willę, taras "wędruje" po ogrodzie, most zwodzony otwiera się, by wejść do domu. W Ostrawie ruszają się całe ściany. Uff.
Nie nadążacie? Ja też czasem nie. I przyznam, że kiedy do kierowanej przez niego pracowni KWK Promes znów trafia nagroda i jest powód, by opisać kolejny budynek, nieraz myślałam sobie: Znów ten Konieczny! I nawet zdarzało mi się tak tytułować swoje artykuły.
Architekt Przemo Łukasik o rehabilitacji i szoku
Oto pracownia Roberta Koniecznego - KWK Promes
Chciał być sportowcem, a poszedł na architekturę
Dziś architekt, mąż, tata, syn. Robert Konieczny to Ślązak z domieszką włoskiej krwi. Pochodzi z Rudy Śląskiej, ale urodził się w Katowicach. Jako chłopiec, zamiast chodzić do szkoły, wolał siedzieć na podwórku lub grać w piłkę.
Jak sam przyznawał w wywiadach, w jego rodzinie nie było ani architekta, ani nawet budowlańca. - Pewnego dnia, pod choinką, znalazłem kartkę od moich rodziców z pytaniem: "Szablista? Piłkarz? A może architekt?" - opowiadał Konieczny. - Wtedy akurat intensywnie trenowałem szermierkę, w piłce nożnej zakochałem się w 1982. Nagle otrzymałem informację od lekarzy, że nie mogę kontynuować wyczynowego uprawiania sportu - mówił w wywiadzie dla PAP. - To była dla mnie prawdziwa tragedia.
Zdecydował: niech będzie architektura. Studiował na Politechnice Śląskiej w Gliwicach. Wchodził w konflikty z konserwatywnymi wykładowcami, miał poprawki, potem chodził tylko na te zajęcia, które go interesowały. Ale zdawał. Dziekan wydziału miał mówić: Jest taki Konieczniak, któremu wielu zaliczeń brakuje i powinienem go wywalić, ale mi szkoda, bo facet dobrze projektuje - opowiadał w wywiadzie dla Onetu.
Zresztą, z klientami też zadzierał. Wspominał kiedyś dla portalu bryla.pl, jak odpowiedział klientowi, z którym nie miał flow: Muszę powiedzieć szczerze, że pan mnie absolutnie wkurwia i nie wiem, jak to się będzie dalej układało.
Pracownia w piwnicy, noce na placu budowy i świątynia
Na sukces czekał lata. Po studiach przez lata pracował np. w piwnicy u swojego teścia (wówczas jego partnerką zawodowo i prywatnie była Marlena Wolnik, dziś znana architektka). Spał w samochodzie na placach budowy. Nie zarabiał, choć już projektował domy dla zamożnych klientów. I wysyłał niezmordowanie projekty na konkursy. Np. na konkurs na projekt... Świątyni Opatrzności Bożej. Zaprojektował coś, jakby wigwan, ale nawiązujące do tęczy. Nie wygrał, ale był blisko.
Dom dla rodziców - Dom z kopułą
Tymczasem rodzice architekta, gdy ich dom został zniszczony przez szkody górnicze, poprosili syna o to, by zaprojektował dla nich nowe lokum. Zaufali mu. Dla architekta centrum życia była kuchnia. A dom został tak zaprojektowany, by był wygodny dla ludzi nie tylko w sile wieku, ale i seniorów - mieszkała tam też babcia. Jest na jednym poziomie. Dziś mało kto pamięta o tym projekcie, a przecież to piękna historia. On sam mieszkał wtedy w zwyczajnym mieszkaniu bloku z wielkiej płyty na osiedlu Paderewskiego w Katowicach. Oczywiście zamontował tam ruchome ściany.
Potem zaprojektował dom dla siebie i swojej rodziny - Arkę.
Arka w Brennej
Arka, dom w Beskidach, w założeniu miała być niewielkim domkiem letniskowym w góralskim stylu. Serio. Ale koncepcja się zmieniła. Zamiast planowanych 50 metrów kwadratowych jest ich 140, zamiast kamiennej podmurówki jest beton, a zamiast okapów - betonowy dach. Przeprojektowanie domu z góralskiej chatki na Arkę zajęło architektowi zaledwie trzy dni, zaś rysunki powstawały na... papierze śniadaniowym. O koncepcji domu Konieczny mówił mi przed laty: ważna dla mnie była szczerość architektury. Arka. Tu więcej o niej
Dom Koniecznego naszpikowany jest elektroniką. Żeby do domu wejść, trzeba opuścić zwodzony most i odsunąć betonową ścianę. Jego budowa zaś toczyła się równolegle z budową "Przełomów", części Muzeum Narodowego w Szczecinie, także zaprojektowanych przez KWK Promes. Ta realizacja zdobyła jesienią 2016 tytuł Najlepszego budynku świata na Światowym Festiwalu Architektury w Berlinie, a Arka była nominowana do tej nagrody. Zdobyła też tytuł Dom Roku magazynu Wallpaper w 2016.
Nagrody biorą się z tego, że udaje się świat czymś zaskoczyć - mówił architekt z Katowic. I nieskromnie dodaje: Nie startujemy już w konkursach, w których nie startują światowej sławy pracownie, bardzo dobre biura architektoniczne. Chcemy bowiem ścigać się z najlepszymi. I zachęcam do tego innych, warto próbować, nawet jeśli nie wygramy. Pokażmy, że u nas w architekturze powstają fajne rzeczy - dodał przed kilku laty w rozmowie ze mną dla Dziennika Zachodniego.
Domy są, czas na pracownię. Czarne Unikato
Najpierw miał pracownię w kamienicy przy Krzywej w Katowicach, potem wynajmował 100 metrów w modernistycznej kamienicy przy Rymera. Parkiet, przechodnie pokoje, ciemne wnętrza, stare drzewa za oknem. Aż w 2019 przeprowadził się do - a jakże, kontrowersyjnego - budynku Unikato w Katowicach, który sam zaprojektował. Na szóstym, ostatnim piętrze, KWK Promes zajmuje 100 metrów - to dwa połączone lokale. Mnóstwo okien na trzy strony świata, aż sześć balkonów, biel. Nie ma parkietów. Pod ścianami stoją rowery. Ekspres do kawy między makietami. W końcu rozpakowane statuetki na parapecie. Własny gabinet - pusty. Bo przecież Konieczny jest na rowerze, na nartach, w samolocie, na spotkaniu z klientem, albo notuje coś na serwetce w barze. Na pewno nie siedzi przy biurku.
Czytaj też:
Nie nocuje w swoich hotelach, inwestuje w ruiny. Kim jest prezes firmy Arche?