Spis treści
- On - potomek milionera, ona pochodziła z rodziny nauczycielskiej
- Architektura ma być tylko ramą dla życia – nie gotowym scenariuszem
- "Pekin", czyli najdłuższy budynek mieszkalny w Polsce
On - potomek milionera, ona pochodziła z rodziny nauczycielskiej
Zofia Garlińska, urodzona w 1924 roku w Kałuszynie pod Mińskiem Mazowieckim, przyszła na świat w rodzinie nauczyciela Tadeusza Garlińskiego. Oskar Nikolai Hansen urodził się dwa lata wcześniej, w 1922 roku w Helsinkach, w rodzinie norwesko-rosyjskiej. Jego ojciec był lekarzem i synem norweskiego milionera handlującego pomarańczami, matka – Rosjanką z Rżewa. W 1924 roku Hansenowie przeprowadzili się do Wilna, gdzie Oskar dorastał i zdobywał pierwsze wykształcenie techniczne.
Czytaj także: Rockefeller dołożył 100 tys. dolarów, a Romuald Gutt przygotował projekt. Wkrótce w nowym budynku ruszyły lekcje
W czasie wojny Oskar przeżył więzienie NKWD w Rydze, z którego uciekł, by wstąpić do Armii Krajowej. Po wojnie trafił do Białegostoku, gdzie pracował jako inspektor osadnictwa, a wkrótce potem rozpoczął studia architektoniczne w Lublinie, na tymczasowo przeniesionym tam Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej. Pracował pod kierunkiem modernisty Romualda Gutta – tego samego, u którego później studiowała Zofia, kończąc wydział w 1952 roku.
To właśnie na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej spotkali się po raz pierwszy. Jak czytamy na stronie warszawskiego SARP-u:
Zofia i Oskar poznają się na zajęciach prowadzonych na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej. Zofia imponuje początkowo Oskarowi umiejętnością rysunku, a później coraz bardziej oczarowuje go jako kobieta. Pierwszy raz rozmawiają pod tablicą ogłoszeń w holu wydziału. Zofia wspomina, że spotkanie Oskara było dla niej wydarzeniem przełomowym. Od tamtej pory dużo czasu spędzają razem: spacerują po odbudowującej się Warszawie, szkicują i rozmawiają.

i

i
Architektura ma być tylko ramą dla życia – nie gotowym scenariuszem
Związek Zofii i Oskara szybko przerodził się w partnerską relację, zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym. Byli duetem kontrastów. Jak czytamy dalej w tekście opublikowanym na stronie warszawskiego SARP-u:
"Ona dzięki swojej czujności uratowała niejeden wspaniały projekt przed odrzuceniem z powodu niezrozumienia go przez nikogo z wyjątkiem autora. On za to dodawał jej pomysłom odwagi. Gdyby nie wpływ Zofii, wiele rzeczy by się nie udało i choć wykazywała się niemałym talentem, a jej zasługi podkreślane były przez Oskara przy każdej możliwej okazji, niektórzy nadal nie doceniają jej wkładu w powyższe osiągnięcia".
Ich realizacje łączyła myśl przewodnia: Forma Otwarta. Była to autorska koncepcja, która zakładała, że architektura ma być tylko ramą dla życia – nie gotowym scenariuszem, ale elastyczną strukturą, którą użytkownik wypełni zgodnie z własnymi potrzebami i wyobrażeniami. Hansenowie uważali, że najważniejszy w architekturze jest człowiek. Ich prywatny Dom w Szuminie był najczystszą realizacją tej idei i zarazem ich osobistym manifestem.
Małżeństwo Hansenów zyskało w ostatnim czasie popularność za sprawą książki Filipa Springera "Zaczyn" poświęconej parze architektów.
Choć Oskar był postacią bardziej rozpoznawalną, to Zofia odegrała kluczową rolę w kształtowaniu i obronie ich wspólnych wizji. Jej wkład, choć często pomijany, był nie tylko istotny, ale też nieodzowny. Zofia zmarła w 2013 roku, osiem lat po Oskarze. Ich dziedzictwo – architektoniczne, intelektualne i osobiste – wciąż inspiruje kolejne pokolenia architektów. Wspólnie zaprojektowali m.in. pawilony wystawowe, osiedle mieszkaniowe na Rakowcu w Warszawie i Osiedle Słowackiego w Lublinie. Najwięcej emocji wzbudził jednak Przyczółek Grochowski – monumentalne warszawskie osiedle, które do dziś bywa oceniane skrajnie: od urbanistycznego eksperymentu po przestrzeń trudną do zamieszkania.

i
"Pekin", czyli najdłuższy budynek mieszkalny w Polsce
Przyczółek Grochowski to zaprojektowane przez Zofię i Oskara Hansenów warszawskie osiedle mieszkaniowe, uznawane za najdłuższy budynek mieszkalny w Polsce. Budowę rozpoczęto w 1968 roku, a zakończono po sześciu latach – w 1974. Architekci otrzymali zlecenie zaprojektowania zespołu bloków dla siedmiu tysięcy mieszkańców, ale zamiast klasycznych budynków zaproponowali jedną, meandrującą bryłę długości 1,8 km.
Czytaj także: Pawilony na Przyczółku Grochowskim zagrożone rozbiórką? Tak twierdzą mieszkańcy, ale spółdzielnia zaprzecza
Powodem tej decyzji była osobista historia Oskara Hansena – jego schorowana matka mieszkała w wysokim bloku bez sprawnej windy. Hansenowie chcieli stworzyć osiedle, w którym dostęp do dźwigów będzie łatwy z każdego miejsca. Ich projekt realizował założenia Formy Otwartej – miał służyć mieszkańcom, wspierać sąsiedzkie relacje i zapewniać bezpieczne, zielone otoczenie. Choć wiele z tych idei z czasem uległo degradacji, a sami architekci mieli mieszane uczucia co do efektów, Przyczółek Grochowski pozostaje jednym z najbardziej rozpoznawalnych przykładów powojennej architektury mieszkaniowej.

i
