Warszawski Central Park, który łączy i dzieli dzielnice. Ani go przeskoczyć, ani obejść, lecz miasto próbuje

Central Park w Warszawie – tak o Polu Mokotowskim mawiają od kilku lat m.in. miejscy urzędnicy. Części z nich marzy się, żeby (tak jak w Nowym Jorku) tę zieloną enklawę przecięła droga albo tunel. Próby podejmowane są już od ponad wieku. Parę razy się nawet udało. Czy uda się znowu? Tramwaj skrajem parku już się projektuje.

Patodeweloperka w Wieliszewie

Spis treści

  1. Pole Mokotowskie w wiecznym oblężeniu. Miasto napiera ze wszystkich stron
  2. Park niczym szaniec między dzielnicami. Dzieli nie gorzej niż tory
  3. Modernizacja z ambicjami. Park to prestiż

Pole Mokotowskie w wiecznym oblężeniu. Miasto napiera ze wszystkich stron

Gdyby Pole Mokotowskie nie istniało, pomysł jego stworzenia by dziś wyśmiano. Przeznaczyć 73 ha terenu na skraju Śródmieścia Warszawy na park? Przecież to idealne miejsce pod deweloperkę, centra handlowe, hotele. Ale na szczęście istnieje. Wpisało się w krajobraz, zanim ideę dogęszczania miasta w ogóle wymyślono. Teraz już nikt go nie ruszy.

Tyle że to nieprawda. Zakusy czynione są co chwila. W 2021 r. deweloper wyremontował położone na skraju parku pawilony, a lokale usługowe trafiły na rynek jako mikrokawalerki. W 2017 r. jeden z warszawskich radnych PiS wnioskował o wybudowanie tunelu drogowego pod Polem Mokotowskim (którego rampy wjazdowe siłą rzeczy rozcięłyby park na pół). W 2009 r. inna firma deweloperska przymierzała się do zbudowania na terenie parku osiedla. W połowie lat 90. Zarząd Dróg Miejskich proponował nową ulicę w wykopie w poprzek terenów zielonych. A przecież można się cofać i dalej: w latach 20. XX w. przewidywano, że Pole przetnie potężna ulica łącząca Mokotów z Ochotą, a w latach 30. rozcięto park aleją Niepodległości i chciano tu wybudować Dzielnicę Nauki.

W latach 50. pomysł powrócił jako Dzielnica Wiedzy. Wówczas po zachodniej stronie parku zrealizowano uniwersytecki Kampus Ochota, gmachy instytutów Polskiej Akademii Nauk oraz całkowicie nowy kompleks budynków Akademii Medycznej. Niedokończony plan przewidywał też realizację monumentalnego placu akademickiego, mającego współgrać z centralnym dla całego założenia Polem Mokotowskim. Choć niewiele z planowanych budynków zrealizowano od razu, uczelnie otrzymały rozległe tereny wokół Pola Mokotowskiego, na których z czasem realizowały kolejne inwestycje. Także Biblioteka Narodowa od samego początku pozostawała w orbicie Pola Mokotowskiego: od lat 30. XX wieku działała w budynkach SGH, aż w latach 60. przeniosła się do obecnego gmachu. Ostatecznym akcentem przestrzennym, górującym do dzisiaj nad krajobrazem całego Pola Mokotowskiego, stał się wybudowany w 1964 roku wieżowiec Domu Studenckiego Riviera.

Pole Mokotowskie po remoncie

i

Autor: Rafał Trzaskowski - Facebook, Materiały prasowe

– pisał kilka lat temu w artykule dla „Architektury-Murator” Jerzy Filip.

Trudno się tym planom dziwić, jeśli wziąć pod uwagę, że Pole Mokotowskie było stopniowo podgryzane, odkąd istnieje – między XIX a XXI w. skurczyło się z 200 do 73 ha. Nawet dziś opis parku na oficjalnej stronie Zarządu Zieleni m.st. Warszawy brzmi nieco jak opis oblężonej twierdzy:

Park położony w samym środku ruchliwej metropolii, otoczony zewsząd arteriami komunikacyjnymi, jest największą zagospodarowaną przestrzenią zieleni przeznaczoną do rekreacji i wypoczynku.

Park niczym szaniec między dzielnicami. Dzieli nie gorzej niż tory

Choć Pole Mokotowskie to miejsce uwielbiane przez warszawiaków, dla władz stolicy bywa niemałym kłopotem. Jego położenie tak blisko Śródmieścia, na skraju Mokotowa i Ochoty sprawia, że trudno jest lepiej skomunikować ze sobą sąsiednie dzielnice. Wszystkie najkrótsze trasy biegłyby przez park. Ale na jezdnię, wykop czy wiadukt nikt by się dzisiaj nie zgodził, toteż takie propozycje padają rzadko i szybko są oprotestowywane. Nawet tunele kolejnych trzech z planowanych 5 linii metra w Warszawie jak jeden mąż omijają park pośrodku miasta. (Warto dodać, że w latach 80. pod Polem Mokotowskim wydrążono fragment tunelu 1. linii metra).

Jednocześnie trudno zaprzeczyć, że rozwijającej się Warszawie lepsza komunikacja między dzielnicami bardzo by się przydała. (Jest z tym problem w wielu miejscach: dość wspomnieć o szerokich torach kolejowych, które odcinają Ochotę od Woli i Pragę-Północ od Pragi-Południe). Urzędnicy próbują zatem, jak mogą. Ogłoszony kilka lat temu plan budowy tramwaju wzdłuż Pola Mokotowskiego zakłada stworzenie nowego połączenia szynowego między Ochotą i Mokotowem – połączenia kluczowego, bo pozwalającego ominąć centrum, a więc znacząco skrócić podróż. Ale ponieważ na drodze leży ogromny park, tramwaje trzeba jakoś wcisnąć w wąską uliczkę Rostafińskich.

Tramwaj wzdłuż Pola Mokotowskiego w Warszawie – mapa

i

Autor: Tramwaje Warszawskie Mapa tramwaju wzdłuż Pola Mokotowskiego

Łatwo nie będzie. Już z zaprojektowaniem trasy są problemy, bo będzie musiała kilka razy zakręcać pod kątem 90 stopni, żeby ominąć skrajem Pole Mokotowskie. W kwietniu 2025 r. rzecznik Tramwajów Warszawskich przyznał w rozmowie z serwisem transport-publiczny.pl, że „łuki wyszły nam tak ostre jak w zajezdni” oraz napomknął, że TW chcą „zminimalizować wycinkę drzew”. Wyraźnie widać, że urzędnicy boją się zarzutów o ingerencję w park. Które pewnie i tak się pojawią.

Modernizacja z ambicjami. Park to prestiż

Można powiedzieć, że Pole Mokotowskie ma szczęście. Dotrwało względnie nietknięte do czasów, gdy pomysł uszczknięcia części parku pod mieszkania czy jezdnie wydaje się opinii publicznej wręcz świętokradztwem. Miasto się zazielenia zamiast betonować (co też zresztą budzi nieraz protesty), a deweloperzy i urzędnicy na wyścigi podkreślają, jak bardzo są ekologiczni. Gdy kilka lat temu ruszała budowa wieżowca The Bridge, kilkunastu kolidujących z nim drzew nie wycięto, lecz przesadzono na koszt inwestora na Pole Mokotowskie. Również urzędnicy starają się tak robić, nie zawsze zresztą z korzyścią dla drzew.

Zieleń jest dziś w cenie. Lepiej – jest prestiżowa. Świadczy o nowoczesności, dobrze wygląda medialnie, pozwala zbić kapitał polityczny. Połowa projektu Nowego Centrum Warszawy sprowadza się w gruncie rzeczy do skuwania w Śródmieściu betonu i sadzenia drzew. Dlatego i Pole Mokotowskie doczekało się modernizacji. Opóźnionej, droższej, niż planowano i różnie ocenianej, ale bez wątpienia efektownej. Rozbetonowano dno największego zbiornika wodnego, dokonano nowych nasadzeń, przebudowano ścieżki. W planach jest jeszcze odbudowa domków fińskich, które niegdyś tu stały.

Po niedawnej przebudowie, lubiane i chętnie uczęszczane Pole Mokotowskie stało się jeszcze bardziej otwarte i zapraszające, jeszcze bardziej bioróżnorodne, w końcu jeszcze bardziej funkcjonalne i ciekawe. Piękniejsze. A to dopiero pierwsza faza realizacji

– pisał Jerzy Filip, podkreślając zarazem, że dużo jeszcze zostało do zrobienia.

Co ciekawe, to właśnie przy okazji tej zakończonej w 2023 r. przebudowy w przestrzeni medialnej zaczęło się pojawiać określenie „warszawski Central Park”. Określenie dumne, świadczące o ambicjach miasta, o tym, jak według władz powinno być postrzegane.

Na wyrost? Trochę śmieszne? Być może, ale dla parku w środku miasta są to dobre wieści. Z zawalidrogi „otoczonego zewsząd arteriami komunikacyjnymi” stał się przestrzenią reprezentacyjną. Wizytówką miasta. Zmniejszyć teren zielony, przeciąć drogą? Nie do pomyślenia. Przynajmniej przez jakiś czas. Warszawa i jej wizje zmieniają się przecież bez przerwy. Pole Mokotowskie dobrze o tym wie. Było już przecież poligonem i lotniskiem, miało tor wyścigów konnych i osiedle domków. To może już lepiej być Central Parkiem?

Architektura-murator. Podcast 30/30
Robert Konieczny: architektura i opowieści
Video Player is loading.
Czas 0:00
Czas trwania 0:00
Loaded: 0%
Stream Type LIVE
Pozostały czas 0:00
Â
1x
    • Chapters
    • descriptions off, selected
    • subtitles off, selected
      Reklama
      Architektura Murator Google News