Spis treści
Podróż styropianem do 2010 roku
Jeżeli ktoś z Państwa myśli, że w 2025 roku możemy się poklepać po plecach i przyjąć, że wyciągnęliśmy w polskich miastach wnioski z fali pastelozy i pewnych błędów po prostu już dziś nie popełniamy, polecam przejechać się na ul. Fredry 7 w Katowicach. Gdybyśmy mieli 2003 rok, no dobrze, może nawet 2010 - podobne zamachy na estetykę miasta przeszłyby pewnie bez echa, a Spółdzielnia Mieszkaniowa Silesia zebrałaby pochwały za remont bloku z użyciem jedynie trzech kolorów, nie zaś całej palety barw i katalogu wzorów od geometrycznych po zwierzęco-krajobrazowe.
Mamy jednak 2025 rok, a Katowice są miastem w którym - chcemy wierzyć - dbanie o estetyczne remonty powojennej architektury i o architekturę w ogóle, są wysoko w priorytetach. Górny Śląsk jest dziś wszakże jednym z prężniejszych ośrodków architektonicznych, a w samych tylko Żorach na przestrzeni ostatnich lat powstało więcej ciekawych realizacji niż w Krakowie przez ostatnie trzy dekady.
Zobacz także: Bloki z PRL to nie tylko wielka płyta i szaruga. Wybraliśmy 9 najpiękniejszych bloków w Polsce
i
Miałeś, chamie, złoty róg
Z tabliczki powieszonej na świeżo odnowionym bloku dowiemy się, że:
Projekt "Termomodernizacja budynku mieszkalnego przy ulicy Fredry 7-7a w Katowicach znajdującego się w zasobach Spółdzielni Mieszkaniowej SILESIA" o wartości 614 791, 53 PLN został zrealizowany w latach 2024-2025 przy wsparciu finansowym z WFOŚiGW [Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej - przyp. red.] w Katowicach.
Oprócz ocieplenia, kosztorys uwzględniał zapewne demontaż starych balkonów i przeszkleń, i wymianę na nowe konstrukcje. SM Silesia prężnie działa w kwestiach remontowych, stale poprawia i ulepsza; remont przy Fredry 7 to tylko jedna z inwestycji.
i
Pal sześć witromozaikę na elewacji, której istnienia nie da się pogodzić z termoizolacją, czy trawnik, który przecież odrośnie. Remont całkowicie pozbawił budynek waloru architektonicznego, zamieniając jeden z ciekawszych przykładów późnomodernistycznej mieszkaniówki w regionie w trudny dla oka kloc. Obok, pod numerem 3 i 5, wciąż stoi ocieplona tylko w połowie kontynuacja tego założenia - dwa bloki tworzące bramę, wyoblone przeszkleniami. Kompozycję domyka fontanna. Po lewej przed, po prawej po.
Jeszcze rok temu te dwa bloki stały w kontekście; razem z blokiem pod numerem 7 informowały swoim podobieństwem, że należą do jednego zespołu, że zaprojektowano je w ramach jednego, spójnego założenia. Być może niedokończonego. Dziś stoją samotnie. Czy i je w przyszłości czeka podobny los?
i
Wcale nie wyciągnęliśmy wniosków z dyskusji o pastelozie
Efekt końcowy termomodernizacji bloku przy ul. Fredry pokazuje, że się zapomnieliśmy, że straciliśmy czujność. Odpowiedzialność za wygląd budynków w polskich miastach nie może wciąż pozostawać w rękach spółdzielni i wspólnot. Termomodernizacje zamiast odtwarzać oryginalną wizję architektoniczną, wciąż traktowane są jako okazja do odczarowania szarego PRL-u.
Problem w tym, że PRL nie zawsze był szary, a projekty są objęte prawami autorskimi, którymi w Polsce, w architekturze, wciąż uporczywie się nie przejmujemy. Inżynierowie podpisujący projekty budowlane nie są żadnym gwarantem estetyki. Tym gwarantem byli architekci polskich osiedli, którzy nierzadko uwzględniali w projektach akcenty kolorystyczne, walcząc tym sposobem z powtarzalnością i nudą prefabrykatu. Praktyka pokazuje, że aby zmusić spółdzielnie do ich odtworzenia, trzeba wpisu do rejestru zabytków.
Uciekając od szarości PRL-owskich blokowisk, na powrót malujemy bloki na szaro w przekonaniu, że "brak" koloru (ewentualnie w kryminalnym połączniu z żółcią lub pomarańczem) jest bardziej nowoczesny, bardziej XXI-wieczny, bardziej zachodni. W obawie przed widmem wyśmiewanej pastelozy, zamiast wypracować z ekspertami pomoce dla spółdzielni, zamiast edukować i wspierać, obraliśmy drogę na skróty. Efekt? Polskie budownictwo mieszkaniowe jest dziś w zatrważająco dużej części szare. I najzwyczajniej w świecie brzydkie.
Podziękowania dla Justyny Szymańskiej.