Zamek w Stobnicy

i

Autor: Arecki Photo Video / facebook.com/areckiphoto

Zamki, których nie było. Budowa, odbudowa czy totalna kreacja? Tak to się robi w Polsce

2024-12-04 9:06

Polska to dawne królestwo, które jak to drzewiej bywało, zamkami i fortecami stało. Pozostałości po tych budowlach stoją do dziś, jedne tworzą tzw. trwałe ruiny, inne wręcz przeciwnie, jakby narodziły się po kilku wiekach na nowo, niektóre całkiem po nowemu - ale to już zamki, których po prostu nigdy nie było.

Gala 30-lecia - relacja

Spis treści

  1. Architektura stylizowana na historyczną, to nie to samo, co zabytki
  2. Zamek w Stobnicy – całkiem nowy "stary" zamek. Kontrowersja goni kontrowersję
  3. Potężna forteca na granicy Puszczy Noteckiej
  4. „Zamek” w Łapalicach, całkiem nowa trwała ruina
  5. 12 wież zamku w Łapalicach
  6. Zamek Królewski w Poznaniu, odbudowany z "niczego"
  7. Zamek w Tykocinie, odbudowany od zera
  8. Zamek w Bobolicach – „nie ma trwałych ruin”
  9. Dr Ratajczak: Bobolice po odbudowie nie powinny być nazywane zabytkiem
  10. Grzegorz Stiasny: Zamki, których nie było to trend nie do odwrócenia
  11. Zamek w Stopnicy, odbudowany z pustaków ocieplonych wełną
  12. Historyczne projekty muszą się opierać na współpracy architektów z archeologami

Architektura stylizowana na historyczną, to nie to samo, co zabytki

Architektura stylizowana na historyczną ma się w Polsce całkiem nieźle. Wśród sporej liczby zabytków, które kiedyś faktycznie były zamkami, dworami lub fortecami, a które są precyzyjnie odrestaurowywane, są też zabytki, które zabytkami bynajmniej nie są. Zwłaszcza po odbudowie czy rewitalizacji, jakiej zostały poddane. Mamy też kilka przykładów zupełnie nowych „zabytkowych” budowli, które w krajobrazie Rzeczypospolitej Polskiej pojawiły się całkiem niedawno i od razu wzbudziły sporo kontrowersji.

Zdaniem eksperta

Grzegorz Stiasny, w artykule "Tożsamość i rozrywka – nowe polskie zamki", Architektura.muratorplus.pl

"W myśl Karty Weneckiej: Restauracja (...) ustaje tam, gdzie zaczyna się domysł; poza tą granicą wszelkie, uznane za nieodzowne, prace uzupełniające mają wywodzić się z kompozycji architektonicznej i będą nosić znamię naszych czasów (Art. 9). Oraz: Wszelkie prace rekonstrukcyjne będą wszakże musiały być z góry wykluczone (Art. 15). Nad wyrażającym teoretyczną myśl dokumentem od czasów jego powstania zawisło widmo orwellowskiego dwójmyślenia: umiejętności wyznawania wielu sprzecznych ze sobą logicznie poglądów. Już kilka lat później, na początku lat 70., profesor Zachwatowicz znów zaangażowany był w odbudowę doszczętnie zniszczonego Zamku Królewskiego w Warszawie. Odbudowę tę, trwającą niemal do końca lat 80., traktowano jako symboliczne przywracanie ważnego elementu narodowej tożsamości. W następnych dekadach, po społeczno-gospodarczym przełomie 1989 roku, w czasach rozkwitu indywidualnej przedsiębiorczości i lokalnej samorządności, narodową tożsamość „zdecentralizowano”. Lokalne zabytki stały się symbolami prestiżu i nośnikami poczucia wspólnoty dla mieszkańców miast i gmin. Mogły zacząć w większym stopniu spełniać lokalne ambicje i… fantazje. Fantazje zaś bardzo dobrze rozbudzają zamki".

Zamek w Stobnicy, elewacja północna

i

Autor: Wikipedia/Archsz Zamek w Stobnicy, elewacja północna

Zamek w Stobnicy – całkiem nowy "stary" zamek. Kontrowersja goni kontrowersję

Najbardziej znanym nowoczesnym, nieistniejącym nigdy wcześniej zamkiem, jest oczywiście powstający w dolinie Noteci – zamek w Stobnicy. Historia tej inwestycji ma kilka wątków, także politycznych, bo konsekwencją tej kontrowersyjnej budowy w otulinie parku Natura 2000, było m.in. odwołanie wojewody wielkopolskiego, były też policyjne zatrzymania kilku osób związanych z budową. Trzy lata temu Główny Inspektor Nadzoru Budowlanego uznał decyzję o pozwoleniu na budowę z 2015 r. dla obiektu jako nieważną. Rok później, Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uchylił zaskarżoną decyzję GUNB unieważniającą pozwolenie na budowę. Inwestycja mogła być kontynuowana.

W marcu 2022 Prokurator Okręgowy w Poznaniu zaskarżył wyrok wojewódzkiego sądu administracyjnego, skarga została skierowana do Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie. 6 czerwca 2022 r. Sąd Rejonowy w Obornikach, powołując się na wcześniejszy wyrok WSA w Warszawie, umorzył postępowanie wobec szefów spółki odpowiedzialnej za inwestycję. Ale to nie zakończyło sprawy, bo prokurator Okręgowy w Poznaniu złożył zażalenie na tę decyzję. 17 listopada 2022 r. Sąd Okręgowy w Poznaniu uchylił decyzję sądu w Obornikach o umorzeniu postępowania wobec władz spółki i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia. Tyle kontrowersji związanych z samą budową z sądami w tle.

Czytaj też: Świętowaliśmy z Wami 30 lat Architektury-murator. Gala w Bibliotece Narodowej

Potężna forteca na granicy Puszczy Noteckiej

Tymczasem dziś w Stobnicy stoi już ogromny, około 70-metrowej wysokości zamek. Zamek, którego nigdy wcześniej nie było. Autorem projektu budynku jest architekt Waldemar Szeszuła, a inwestorem firma D.J.T z Poznania.

W przypadku Stobnicy nikt nie ukrywa, że to zwykła imitacja średniowiecznego zamku. To ma być atrakcja turystyczna i trzeba przyznać, że już dziś, choć budowa zamku jeszcze trwa, nie brakuje chętnych do jego oglądania z zewnątrz. Wokół biegnie ścieżka dydaktyczna, organizowane są rejsy łodzią wokół budowli.

Zamek jest olbrzymi. Ma około 150 m długości i 100 m szerokości, z wieżą sięgającą do 70 metrów. Już widać, że po ukończeniu budowy będzie to jedna z największych tego typu budowli w Polsce. Jednak to wciąż nie jest zabytek. To zamek współczesny, w którym 15 kondygnacjach ma się znaleźć 46 lokali mieszkalnych, które docelowo może zamieszkiwać do 97 osób. Z zewnątrz budowla jest otoczona wodą.

„Zamek” w Łapalicach, całkiem nowa trwała ruina

Innym przykładem zamku, którego nie było, i którego prawdopodobnie do końca nigdy nie będzie, jest budowla w Łapalicach. To obiekt, który powstał niedaleko jeziora Rekowo w województwie pomorskim. Nigdy nie został skończony. Dziś znajduje się w stanie surowym, lub jak twierdzą inni w stanie ruiny. Powstał jako samowola budowlana. Jak donosi Wikipedia, jego forma nawiązuje do architektury rezydencjonalnej, przez co potocznie nazywany jest zamkiem.

Faktycznie z zewnątrz obiekt wygląda jak zamek. Jednak zamkiem nigdy nie był. W 1983 r. Piotr Kazimierczak, producent mebli, dostał pozwolenie na budowę domu jednorodzinnego z pracownią rzeźbiarską o powierzchni 170 m². Zamiast niego wzniósł znacznie większy budynek, o powierzchni 5 tys. m². Ponieważ budynek powstał niezgodnie z pozwoleniem na budowę, a inwestor nie wykonał dokumentacji zamiennej, w 2006 r. powiatowy inspektor nadzoru budowlanego nakazał rozbiórkę budowli. Wtedy właściciel budynku wystąpił do Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego o stwierdzenie nieważności decyzji. Ten unieważnił decyzję o rozbiórce, pod warunkiem dostarczenia projektu zamiennego do końca 2008 r. Po wielu urzędowych przepychankach sprawa trafiła do Głównego Inspektora Nadzoru budowlanego. W 2013 roku została wydana decyzja o zakazie prowadzenia tam dalszych prac budowlanych.

„Zamek” w Łapalicach dziś straszy mieszkańców i turystów. Podobno w 2015 roku, budowlę chciała kupić grupa fanów Harry’ego Pottera, ale ostatecznie do tego nie doszło. W ubiegłym roku Rada Miejska w Kartuzach przyjęła plan zagospodarowania przestrzennego akceptujący budowę "zamku". Oznacza to, że akceptuje jego powstanie (jako hotelu) i umożliwia dokończenie inwestycji.

Zamek w Łapalicach

i

Autor: Wikipedia/Jakub Strzelczyk Zamek w Łapalicach

12 wież zamku w Łapalicach

Bryła głównego gmachu, niedoszłego zamku składa się z czterech skrzydeł połączonych ze sobą łącznikami. W narożnikach stoi dwanaście wież, w czterech z nich znajdują się klatki schodowe. W skrzydle centralnym planowana była fontanna, winda i tarasy, a w skrzydle zachodnim basen.

Zamek w Łapalicach miał być turystyczną atrakcją, a stał się koszmarem okolicznych mieszkańców Choć trzeba też przyznać, że stanowi także obiekt, do którego ciągną w weekendy prawdziwe tłumy ciekawych tej budowli turystów. I choć to nielegalne, bo obiekt jest wciąż placem budowy, ludzie wchodzą na teren czy wręcz do ruin budynku. Nietrudno o wypadek, do których już tu dochodziło.

Zamek Królewski w Poznaniu, odbudowany z "niczego"

Trochę mniej kontrowersyjnym obiektem, choć wbudowanym także z ułańską fantazją jest zamek królewski w Poznaniu. Ma być pozostałością, lub raczej rekonstrukcją tego, co pozostało po rezydencji Przemysła II, wzniesionej w XIII wieku. W 1493 r. królowi Polski miał tu złożyć hołd lenny wielki mistrz krzyżacki Hans von Tieffen. Zamek został częściowo zniszczony w czasie wojny północnej, popadł w ruinę. Odbudowany szczątkowo pod koniec XVIII w. Ponownie zniszczony w 1945, odbudowany częściowo w latach 1959–1964, następnie zrekonstruowany w latach 2010–2013 według projektu Witolda Milewskiego.

Właśnie ta ostatnia rekonstrukcja sprawia, że zamek nie do końca jest uznawany jako wierną rekonstrukcję historycznego obiektu. Przez wielu jest wręcz nazywany „zamkiem Gargamela” z uwagi na charakterystyczną wieżę, górującą nad obiektem. Historia jego odbudowy nie jest zbyt długa. W 2002 powstał Komitet Odbudowy Zamku Królewskiego w Poznaniu, mający na celu przywrócenie mu dawnej świetności. W latach 2010–2013 została odbudowana część południowa według projektu Witolda Milewskiego w formach z połowy XVI w.

O odbudowie tego zamku pisał dla „Architektury Murator” Grzegorz Stiasny, architekt i krytyk architektury.

Zamek Królewski w Poznaniu

i

Autor: Wikipedia/Diego Delso Zamek Królewski w Poznaniu

Pomysły budowy zamku powróciły na przełomie wieków i w ciągu następnych kilku lat rozgorzała gorąca debata zwolenników i przeciwników tej inwestycji. Była to rzeczowa dyskusja na poważne argumenty. Przewijały się w niej mocne wątki patriotyczne: odbudowę zapomnianego Zamku Królewskiego przeciwstawiano Zamkowi Cesarskiemu, który przez ostatnie stulecie zdominował świadomość społeczną mieszkańców Poznania. W efekcie powstał nowy budynek o formach historyzujących z domniemaną wieżą, użytkowany przez poznańskie muzeum narodowe. Dalszych prac na zamkowym dziedzińcu zaniechano. W autentycznych, średniowiecznych piwnicach umieszczono m.in. serwerownię, a w większości wnętrz o historyzującym wystroju wystawę zbiorów sztuki użytkowej – pisał Stiasny.

Tykocin robi furorę! To podlaskie miasteczko-bajeczka

i

Autor: Jakub Sadkowski Tykocin przyciąga turystów mnogością zabytków, malowniczymi okolicami, mieszanką kultur i niepowtarzalnym klimatem. Agnieszka Osiecka nazwała kiedyś miejscowość "miasteczkiem-bajeczką". Zjeżdżały tu ekipy filmowe, przybywają tu także turyści z różnych krajów. Co kryje w sobie ta perła Podlasia?

Zamek w Tykocinie, odbudowany od zera

Tego zamku po wojnie też już nie było. Odbudowano go praktycznie od zera. W latach 1961–1963 przeprowadzono pierwsze metodyczne badania i częściowo zrekonstruowano mury przyziemia zamku w Tykocinie. Badania przeprowadzone w latach 1963-1964 umożliwiły ustalenie pierwotnego układu przestrzennego zamku. Potem miejsce po dawnym zamku kupił Jacek Nazarko z Białegostoku i rozpoczął planowanie budowy obiektu przypominającego swą formą dawną warownię Zygmunta Augusta. W roku 1999 przeprowadzono odwierty geotechniczne, a w latach 2001–2005 przeprowadzono prace wykopaliskowe pod kierunkiem Magdaleny Bis i Wojciecha Bis z Instytutu Archeologii i Etnologii PAN.

W 2002 roku wmurowano kamień węgielny pod budowę nowego obiektu na miejscu dawnego zamku, według projektu architekt Agnieszki Dudy z Białegostoku. Na podstawie odnalezionych w archiwum w Petersburgu zachowanych planów warowni odtworzono domniemaną formę mieszkalną skrzydła zachodniego zamku. W trakcie odbudowy teren znajdował się pod nadzorem archeologów. Zamek mieści obecnie muzeum z wieżą widokową, restaurację oraz pokoje gościnne.

Bobolice

i

Autor: Marcin Czechowicz Dzisiejszy widok Zamku Bobolice od strony południowo-zachodniej

Zamek w Bobolicach – „nie ma trwałych ruin”

Na Jurze Krakowsko- Częstochowskiej również powstał zamek, którego jeszcze pod koniec XX wieku nie było. Decyzję o odbudowie średniowiecznej twierdzy w Bobolicach podjęli właściciele terenu, na którym stały ruiny dawnego orlego gniazda – rodzina Laseckich.

Wcześniej, na zlecenie senatora Jarosława Laseckiego i jego brata Dariusza Laseckiego, przeprowadzono prace archeologiczne, zabezpieczające i budowlane przy pomocy polskich naukowców i ekspertów. W pracach wykorzystywano wyłącznie tradycyjne materiały (głównie kamień wapienny), opracowano też specjalną zaprawę murarską. Zamek oddano w 2011 roku. I niemal od razu rozpoczął się tam turystyczny szturm. Odbudowaną twierdzę bardzo chętnie odwiedzają turyści z całej polski. To tutaj kręcono telewizyjny serial – „Korona królów”.

Ponieważ wcześniej istniała tu tylko ruina, nie mogło zabraknąć głosów, że odbudowy dokonano przy braku źródeł, mogących rzucać światło na rzeczywisty dawny wygląd zamku, ponieważ najstarsze zachowane przekazy ikonograficzne dotyczą jedynie ruiny z XVIII w. Uniemożliwiało to zatem zrekonstruowanie pierwotnej formy zamku, która pozostaje nieznana, a sam projekt odbudowy oparto na analogii względem podobnych budowli, osadzając go na zachowanych obrysach murów. Projektowi zarzuca się również niekonsekwencję w postaci próby odtworzenia bryły zamku z okresu nowożytnego przy jednoczesnej stylizacji na obiekt średniowieczny.

Jak twierdzi właściciel zamku, Jarosław Lasecki, odbudowa zamku odbywała się z pomocą autorytetów historycznych, profesorów, ekspertów od architektury historycznej.

Lasecki podkreśla, że nie ma „trwałych ruin”, są tylko ruiny postępujące. Jak twierdzi, zamki pozostające w ruinie sto i więcej lat w Europie, są odbudowywane. W samej Szkocji która miała kiedyś ponad 5000 zamków, tylko po drugiej wojnie światowej odbudowano ich kilkadziesiąt. Podobnie w Irlandii czy Anglii. Czechy, Słowacja, Węgry, Rumunia czynią to od lat. W całej Europie takich rekonstrukcji i rewitalizacji po II wojnie światowej było znacznie więcej niż sto. W Polsce, gdzie mamy jedynie około 400 zamków, (Niemcy około 20 000, Francja ok. 40 000) nie stać nas na to, by one w myśl jakichś indywidualnych przekonań pojedynczych ludzi z tytułem naukowym i „ruiniarskiej” mody (bo nie ma jednej, jednorodnej, jednoznacznej i niepodważalnej doktryny konserwatorskiej) ostatecznie zamieniły się w ruinę i przestały przez to pełnić swą najważniejszą funkcję: dumnego zamku, a nie kupy kamieni.

Dr Ratajczak: Bobolice po odbudowie nie powinny być nazywane zabytkiem

W listopadzie sądowy finał znalazł w końcu głośny spór między właścicielem zamku i historykiem dr. Tomaszem Ratajczakiem z Instytutu Historii Sztuki Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, który w wywiadzie udzielonym portalowi slazag.pl skrytykował odbudowę zamku w Bobolicach, mówiąc, że ma niewiele wspólnego z prawdą historyczną. Dr Ratajczak powiedział wówczas portalowi, że zamek w Bobolicach to nie jest żadna odbudowa i że w ogóle nie można tego rozpatrywać w kategoriach odbudowy, jak na przykład takiej, z jaką mieliśmy do czynienia w przypadku Zamku Królewskiego w Warszawie, zniszczonego przez Niemców podczas II wojny światowej, a po niej odbudowanego po stosunkowo krótkim czasie, mniej więcej 30 latach. Jak powiedział dr Ratajczak Slązagowi, „(...) w Bobolicach to nie była odbudowa zniszczonego zamku, tylko budowa zupełnie nowego obiektu w miejscu i z wykorzystaniem historycznej ruiny. Ten obiekt jest stylizowany na historyczną budowlę, ale stylizowany w sposób fatalny. To znaczy drastycznie fałszuje historię architektury tego miejsca. (...)” – mówił w lipcu 2022 roku na łamach portalu Tomasz Ratajczak.

Właściciel zamku wytoczył historykowi proces o ochronę dóbr osobistych.  Sąd Okręgowy w Częstochowie skierował ją do mediacji, które nie przyniosły rezultatu. We wrześniu 2023 w Częstochowie odbyła się więc druga rozprawa. Wyrok w pierwszej instancji był jasny - oddalenie powództwa Jarosława Laseckiego. Ten skorzystał z prawa do odwołania. 25 listopada 2024 r. sąd ostatecznie wydał orzeczenie w tej sprawie. Sąd Apelacyjny w Katowicach oddalił powództwo Laseckiego. W ten sposób wyrok sądu pierwszej instancji się uprawomocnił.

Ten sam właściciel odbudowuje także sąsiadujący z Bobolicami zamek w Mirowie.

To również zamek na szlaku Orlich Gniazd. Nie będzie on jednak tak odbudowany jak ten w Bobolicach. Mirów nie będzie miał dachu. Taka była decyzja konserwatora zabytków.

Grzegorz Stiasny: Zamki, których nie było to trend nie do odwrócenia

Historyczne budowle, których nie było, a których dziś w Polsce przybywa, to trend raczej nie do odwrócenia. Zwłaszcza, że jak w „Architekturze-Murator” pisał Grzegorz Stiasny „(...) lokalne zabytki stały się symbolami prestiżu i nośnikami poczucia wspólnoty dla mieszkańców miast i gmin. Mogły zacząć w większym stopniu spełniać lokalne ambicje i… fantazje. Fantazje zaś bardzo dobrze rozbudzają zamki.

Zamek to ośrodek władzy, miejsce zamknięte, ważne i budzące szacunek. Poza tym na zamku można mieszkać. Pierwotne funkcje obronne tych budowli sprawiają, że mogą one mieć ciekawe architektoniczne elementy, które użyte w innych okolicznościach wydają się śmieszne: wieże, blanki na zwieńczeniu murów czy herbowe kartusze. I co najważniejsze – zamki mają historię. Dają wrażenie współuczestnictwa w niej, dowartościowania, możliwości romantycznego uniesienia. (…)” - napisał architekt.

Stopnica. Województwo świętokrzyskie

i

Autor: Wikipedia Jakub Hałun

Zamek w Stopnicy, odbudowany z pustaków ocieplonych wełną

Od zamku w Stobnicy różni go nie tylko jedna litera. Zamek w Stopnicy kiedyś naprawdę istniał. Został wzniesiony około 1350 roku przez Kazimierza Wielkiego. Zamek pełnił funkcję stacji królewskiej przy drodze z Krakowa do Sandomierza oraz ośrodka zarządzania okolicznymi dobrami. Obiekt przechodził różne etapy w swojej historii, zmieniał właścicieli. Przed II wojną światową w zamku mieściła się siedziba starostwa powiatowego i gimnazjum. Podczas działań wojennych w 1944 roku obiekt całkowicie spłonął. Około 1958 roku rozebrano spalone i pozbawione dachu piętro, przekształcając budynek w obiekt parterowy. W 2004 roku gmina Stopnica wykupiła budynek od upadającej rejonowej spółdzielni ogrodniczo-pszczelarskiej w Busku-Zdroju. Zamek został odbudowany na podstawie zdjęć i materiałów archiwalnych w większości z lat 30. XX wieku. Obiekt został oddany do użytku w styczniu 2011 roku i mieści się tam dziś Gminny Ośrodek Kultury.

Budowa zamku trwała niecałe dwa lata. Nie wszystkie jego elementy powstały tak, jak w średniowieczu, bowiem oryginalne kamienne mury piwnic i parteru mają po 1,5-2,5 m grubości. Tymczasem te, które postawiono w Stopnicy powstały z ceramicznych pustaków ocieplonych wełną mineralną i ozdobionych od zewnątrz cegłą. Widać to na zdjęciach z tej inwestycji.

Historyczne projekty muszą się opierać na współpracy architektów z archeologami

Dziś wiele historycznych obiektów, zamków czy twierdz zyskuje nowe funkcje. Gdyby nie zostały kupione i nie doszłoby do ich renowacji, prawdopodobnie popadłyby w całkowitą ruinę. Kluczowy jest jednak sposób ich odbudowy, sam projekt.

Architekci, którzy zajmują się tworzeniem projektów takich odbudowywanych lub rozbudowywanych obiektów historycznych, jak sami przyznają, nie mają łatwego zadania.

Jak przyznaje Bartłomiej Popiera z POLE Architekci, który odpowiada m.in. za projekt renowacji Wyspy Zamkowej w Ełku, to przede wszystkim żmudne szukanie źródeł historycznych. Na ich podstawie odbywa się rekonstruowanie zabytków, projektowanie odbudowy lub rozbudowy.

Projekt rekonstrukcji powstaje zazwyczaj w ścisłej współpracy z konserwatorem zabytków, jednak czasem, gdy brakuje źródeł historycznych, architekci stają po prostu przed wyzwaniem – jak ingerować w historię i dodawać do historycznych obiektów nowe elementy.

Jedna z doktryn konserwatorski jest taka, by nie udawać czegoś, czego tam nie było – mówi Bartłomiej Popiela. - Jeśli są materiały historyczne, którymi dysponuje konserwator lub były jakieś badania archeologiczne, to dąży się do pewnego rodzaju odbudowy. Dokonuje się dogłębnych analiz. Jeśli nie ma takich materiałów lub jeśli potrzebna jest rozbudowa historycznego obiektu i np. musi powstać jakiś łącznik, to wówczas dodaje najwcześniej się elementy współczesne. Aby widoczna było różnica między nastaną materią z dodaną. Jednak zawsze projektowanie budynków historycznych wymaga współpracy z archeologami i historykami - dodaje architekt.

Komentarz

Artur Celiński, naczelny miesięcznika Architektura-murator:

Nostalgiczne powroty do dawnej architektury są nieodłącznym elementem rzeczywistości. Nie tylko zresztą polskiej. W centrum Porto stoi bardzo młody budynek ratusza (zaprojektowany w 1920, ukończony w 1957), który ze względu na swój neoklasycystyczny styl wydaje się starszy o co najmniej kilkaset lat. O ile tego typu powroty do przeszłości mają swoje uzasadnienie, to budowa zamków w XX i XXI wieku nie znajduje już u mnie zrozumienia. Oczywiście, zawsze ważny jest kontekst. Łatwiej mi wybaczyć realizację ambicji inwestora w miejscu, gdzie niegdyś rzeczywiście jakaś sytaucja zamkowa miała miejsce niż np. w takim miejscu, jakie wyrąbano pod zamek w Stobnicy. Takie sytuacje powinny się spotykać z ostrym sprzeciwem i środowiskową dezaprobatą.

Architektura-murator. Podcast 30/30
Zbigniew Maćków. Robi się gęsto
Architektura Murator Google News
Autor: