nms2

i

Autor: Archiwum Architektury Widok kompleksu muzeum od strony południowo-zachodniej; na pierwszym planie wieża wyciągowa nieczynnej kopalni Katowice. Fot. Marcin Czechowicz

Znikające muzeum. Roman Rutkowski o Muzeum Śląskim w Katowicach

2014-09-22 3:22

Nowe Muzeum Śląskie jest budynkiem odświeżającym intelektualnie, rozwiązanym w sposób daleki od jakichkolwiek standardów

Niewątpliwie w polskim krajobrazie miejskim Nowe Muzeum Śląskie jest budynkiem odświeżającym intelektualnie, rozwiązanym w sposób daleki od jakichkolwiek standardów, jednocześnie skromnym i na swój sposób spektakularnym. Choć to wcale nie było intencją projektantów, umieszczenie głównych składowych funkcjonalnych muzeum pod ziemią jest przez Ślązaków odczytywane jako romantyczne nawiązanie do tradycji wydobywania węgla. Intencją autorów było natomiast to, żeby szklane prostopadłościany, luźno rozmieszczone na ogromnej skarpie przyległej do bardzo ruchliwej Alei Roździeńskiego i doświetlające podziemną kubaturę, nie zasłaniały stuletnich budynków nieczynnej już kopalni Katowice w widoku od strony miasta. Dwa z tych budynków, razem z kopalnianą wieżą, już teraz zostały przebudowane i włączone w kompleks muzealny, reszta czeka na lepsze czasy.

W takiej konfiguracji przestrzenno-funkcjonalnej obiekty te przydają autentyczności muzeum i dobrze łączą się z jego przyszłą zawartością. Widoczne z centralnej części Katowic leżącej po drugiej stronie arterii komunikacyjnej, promują w ten sposób ideę rewitalizacji śląskiej architektury poprzemysłowej. Patrząc w kierunku wschód-zachód muzeum również ma swoje uzasadnienie. Rozdrobniona, nieduża i usytuowana wśród starannie zaprojektowanej zieleni naziemna struktura muzeum stanowi bufor między leżącym na wschodzie Parkiem Boguckim a położonymi na zachodzie wielkimi kubaturami Spodka, wieżowca PKP oraz będącymi w budowie: Międzynarodowym Centrum Kongresowym (proj. JEMS Architekci) i siedzibą Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia (proj. Konior Studio). Powyższa narracja na pewno brzmi dobrze i przekonująco. Jednak spojrzenie na muzeum z dalszej perspektywy prowokuje do pytań, które sugerują zupełnie inną interpretację zrealizowanego budynku. Należy zdać sobie sprawę, że MCK, NOSPR i Nowe Muzeum Śląskie decyzją polityczną zostały usytuowane daleko poza centrum Katowic, oddzielone od miasta – dysponującego pustymi działkami w wielu miejscach – mocno obciążoną ruchem Aleją Roździeńskiego, którą przekroczyć można tylko w dwóch punktach. Nikt nie zdał sobie sprawy, że te trzy budynki, razem ze Spodkiem i być może kolejnym budynkiem wysokiej kultury usytuowanym w przyszłości między NOSPR a muzeum, powinny stworzyć spójne założenie urbanistyczne.

Jego spoiwem prawdopodobnie powinien być pasaż pieszy idący na osi wschód-zachód z placu przed Spodkiem aż do muzeum, które swoją strukturą urbanistyczną stanowiłoby jego odpowiednie zakończenie. Co prawda władze Katowic przygotowały projekt urbanistyczny, który stanowił podstawę przeprowadzonych konkursów na centrum, NOSPR i muzeum, ale on bardziej skupił się na ruchu samochodowym niż na pieszym. Plan ten nie zdeterminował urbanistycznej masy zespołu wszystkich budynków i nie spowodował, że one wszystkie ze sobą w pewien sposób rozmawiają – jak to się często dzieje w krajach bardziej świadomych urbanistycznie. Tak prestiżowe obiekty, stojące na działkach przyległych przecież do Alei Roździeńskiego i widocznych z południowego fragmentu Katowic, powinny chyba stanowić wspólny mocny znak urbanistyczny, sygnał skumulowanego w tym miejscu potencjału kulturalnego całego regionu. W tym sensie Nowe Muzeum Śląskie – zdecydowanie najważniejszy budynek na Górnym Śląsku, świadczący o jego tradycji i przyszłości – powinien być GMACHEM, budynkiem dumnym, doskonale widocznym skąd to tylko byłoby możliwe, także z Alei Korfantego prowadzącej z centrum Katowic do Spodka. Muzeum gmachem nie jest. Jadący Aleją Roździeńskiego nie ma szans się domyślić, że ma do czynienia z tak istotnym dla całego regionu budynkiem.

Muzeum w sensie swojej naziemnej kubatury jest niskie i rozproszone, stara się nie zasłaniać budynków pokopalnianych, które z jednej strony niewątpliwie są wartościowe, ale z drugiej są tylko jednymi z wielu podobnych na Górnym Śląsku. W tych samych Katowicach wybitny, wręcz unikalny na skalę światową dworzec kolejowy został bez skrupułów zasłonięty przez wielki mall handlowy, który dla prestiżu bezczelnie określono mianem galerii. Zainteresowanym współczesną architekturą Nowe Muzeum Śląskie niewątpliwie może formalnie przypominać niedawną rozbudowę Nelson Atkins Museum w Kansas City autorstwa Stevena Holla, które również zeszło pod ziemię i zostało doświetlone od góry przez kilka niewielkich szklanych obiektów. Rozbudowa Holla uchyla się na bok działki, honorując ogromny osiowy ogród i jego zakończenie w postaci pochodzącego z roku 1933 głównego budynku muzeum. Budynek ten bez wątpienia stanowi najważniejszą wartość kompleksu, w relacji do której – przeciwnie niż w Katowicach – nowa architektura jest tylko dodatkiem. W Kansas do rozbudowy wchodzimy poprzez obiekt największy w każdym wymiarze, w Katowicach ten najwyższy, zwracający największą uwagę, jest budynkiem administracyjnym, a wchodzimy przez jeden z najniższych.

Na północy idący od strony Spodka szeroki trakt naprowadza na wejścia do obydwu wejściowych prostopadłościanów, z których szczęśliwie pierwsze jest muzeum (choć mylić może zadaszenie nad drzwiami do części administracyjnej i brak zadaszenia nad muzeum). Od południa tak dobrze już nie jest: biegnąca od przejścia dla pieszych ścieżka rozwidla się na dwa pasy tej samej szerokości prowadzące do bardzo podobnych zestawów drzwi w obydwu prostopadłościanach, z których uwaga intuicyjnie wędruje w stronę zdecydowanie wyższego budynku administracyjnego. Będąc wewnątrz holu wejściowego do części wystawienniczej okazuje się, że pomysł odsłaniania widoków został zastosowany tylko w stronę budynków byłej kopalni. To oczywiste, że istnieją na świecie panoramy piękniejsze niż Katowice, niemniej jednak wydaje się, że widok ten, szczególnie z tak wyeksponowanego miejsca, dopełniłby ideę śląskości muzeum. Niestety jego połowa, akurat ta na centrum miasta i Aleję Korfantego, jest zasłonięta przez jeden ze szklanych prostopadłościanów z centralnie umieszczonymi drzwiami technicznymi.