Blok Sprzeczna 4 w Warszawie

i

Autor: Archiwum Architektury Ażurowe fragmenty na obu krańcach fasady nadają budynkowi lekkości. Z balkonów roztacza się widok na sąsiadujące oficyny starej Pragi i drugi brzeg Wisły. Fot. Marcin Czechowicz

Architektoniczny eksperyment – o budynku Sprzeczna 4 Krzysztof Mycielski

2017-05-31 11:57

O kojarzącym się u nas fatalnie projektowaniu z prefabrykatów architekci doby PRL-u mówili, iż przypomina pisanie powieści przy użyciu tych samych kilkunastu słów. Od tamtej pory zagranicą prefabrykacja ewoluowała w wydajną i dającą nieskończone możliwości metodę budowania. W zamożniejszych krajach w tej technologii wznosi się obecnie wiele wyrafinowanych mieszkaniówek, o czym decyduje nie tylko oszczędność czasu, ale przede wszystkim sprowadzone do minimum koszty ręcznego wykonawstwa. Ten eksperymentalny dom, zmontowany, a nie zbudowany, mądry, niebanalny, piękny swoją prawdą o użytym budulcu i pełen swojskiego ducha to ewenement w polskiej architekturze – pisze Krzysztof Mycielski.

Nazwa obiektuBudynek mieszkalny Sprzeczna 4
Adres obiektuWarszawa, ul. Sprzeczna 4
AutorzyBBGK Architekci, architekci Jan Belina- -Brzozowski, Konrad Grabowiecki, Wojciech Kotecki
Współpraca autorskaarchitekci Katarzyna Najberg, Emilia Sobańska
Architektura krajobrazuPASA Design
KonstrukcjaRWK Inżynierowie
Generalny wykonawcaBudizol
InwestorBudizol
Powierzchnia terenu1319.0 m²
Powierzchnia zabudowy571.0 m²
Powierzchnia użytkowa2660.0 m²
Powierzchnia całkowita5034.0 m²
Kubatura17272.0 m³
Projekt2016
Data realizacji (koniec)2017
Koszt inwestycjinie podano

Budynek ten to manifest prefabrykacji. Na oba pytania postawione tu architektom padły trafne odpowiedzi. Pierwsze odnosiło się do możliwości architektonicznych, jakie daje dziś wznoszenie budynku wielorodzinnego z elementów gotowych. Jak się okazało, zastosowanie dawno zarzuconej w Polsce metody budowania w niczym nie ograniczało autorów, przyspieszyło natomiast i pozwoliło zoptymalizować realizację. Odpowiedź na drugie pytanie, które dotyczyło wpisania się w wymagający kontekst warszawskiej Pragi, wydaje się jeszcze ciekawsza. Podstawowy problem stanowiła bowiem sama działka – wąska, głęboka, o nieregularnym kształcie, położona przy zapomnianej ulicy Sprzecznej w sąsiedztwie rozlatujących się oficyn. Warunki zabudowy nakazywały zachowanie linii ulicznej pierzei, znacznie odchylonej od kierunku parceli. Autorzy z BBGK Architekci zrezygnowali z nawiązania do układu XIX-wiecznych kwartałów, stosując ich negatyw. W osi działki ustawili pojedynczy trakt pozwalający na optymalne rozwiązanie dwustronnych mieszkań. W miejscu, gdzie dochodzi on do ulicy, odchylenie traktu od linii pierzei zgubiono w trójkątnych powierzchniach balkonów. W ten sposób jednocześnie rozwiązano dwa podstawowe zagadnienia projektowe.

Po pierwsze, rzuty wszystkich lokali zachowały kąty proste, co dodatkowo ułatwiło stosowanie prefabrykowanej konstrukcji w postaci mieszkań skrzynek o ścianach z gotowych i usztywniających się wzajemnie, połączonych przegubowo płyt. Po drugie, rozwiązanie to pozwoliło na zaprojektowanie dwuplanowej elewacji o klarownej i wyrazistej strukturze. Ujęta w rygorystyczną kompozycję ażurowa fasada to ostentacyjna prawda o budynku wzniesionym z wielkogabarytowych klocków. Utrzymana w brutalistycznej poetyce i pozbawiona wykończeniowej galanterii nie tylko wpisuje się w kontekst odartych z tynku ścian praskich kamienic, ale też je uwzniośla, podkreślając lokalny koloryt. W nowym obiekcie do zlasowanej cegły sąsiadów nawiązuje jednocześnie rudawy odcień betonu. Nie jest to wynik rzetelnej analizy tutejszej kolorystyki, lecz skojarzenie czysto intuicyjne i dzięki temu poetyckie. Jedynymi elementami stanowiącymi rodzaj współczesnego ornamentu są wyżłobione w betonie rysunki. Relief przedstawiający warszawską syrenkę oraz panorama Warszawy w holu utrzymane są w uproszczonej, ikonicznej konwencji. Podkreślają swojską charakterność nowego budynku i jego starego sąsiedztwa. Klasycznie praską przestrzenią stał się tu również niezabudowany teren na tyłach parceli, zaprojektowany jako surowe w wyrazie podwórko, graniczące ze ślepą ścianą sąsiadującej oficyny.

O kojarzącym się u nas fatalnie projektowaniu z prefabrykatów architekci doby PRL-u mówili, iż przypomina pisanie powieści przy użyciu tych samych kilkunastu słów. Od tamtej pory zagranicą prefabrykacja ewoluowała w wydajną i dającą nieskończone możliwości metodę budowania. W zamożniejszych krajach w tej technologii wznosi się obecnie wiele wyrafinowanych mieszkaniówek, o czym decyduje nie tylko oszczędność czasu, ale przede wszystkim sprowadzone do minimum koszty ręcznego wykonawstwa. W Polsce, gdzie na budowach wciąż panuje półfeudalny sposób uprawiania biznesu, wzmocniony jeszcze niewyczerpanym transferem słabo opłacanych robotników ze Wschodu, czynniki te nie miały dotąd decydującego znaczenia. Osobnym zagadnieniem jest szybkie starzenie się budynków, gdy wykończamy je w sposób tradycyjny. W naszym kraju od ponad dwóch dekad realizuje się prawie wyłącznie mieszkania na sprzedaż. Budynek ma wyglądać jak nowy w chwili transakcji i nieważne, gdy potem szybko straci blask. W realnej przyszłości musi nastąpić kres tego modelu. Z powodu drożejących kredytów przyszłymi inwestorami będą spółdzielnie lub instytucje, które po realizacji budynku staną się jego właścicielami, a często i użytkownikami. Z tej perspektywy wykorzystanie trwałej i niedrogiej prefabrykacji wnieść może zupełnie nową jakość. Ten eksperymentalny dom, zmontowany, a nie zbudowany, mądry, niebanalny, piękny swoją prawdą o użytym budulcu i pełen swojskiego ducha to ewenement w polskiej architekturze. Przekracza ustanowione u nas inżynierskie granice w sposobie myślenia o budynku. Jest prototypem. Nobilituje projektanta do roli nowatora ogarniającego wszystkie współczesne zagadnienia stojące przed architekturą.