Dzielnica Piłsudskiego

Bloki przy Polnej w Warszawie to pozostałość ambitnego planu na dzielnicę-pomnik. Jej budowę przekreśliła wojna

2025-11-12 4:46

To miała być wspaniała dzielnica wspaniałego wodza - Józefa Piłsudskiego. Przed wojną, po jego śmierci w 1935 roku postanowiono wznieść mu pomnik. Ale monument to za mało. Na reprezentacyjną stołeczną dzielnicę-pomnik przeznaczono Pole Mokotowskie, a projekt wykonał Bohdan Pniewski. Nim wybuchła wojna, zdążono postawić m.in. je - bloki przy Polnej. A w zasadzie ich konstrukcję. Dzielnicy nigdy nie wybudowano. Bloki dokończono po wojnie i oddano pracownikom NBP.

SANATO w Zakopanem

Potężne plany dla Potężnego Marszałka

Niecały miesiąc po śmierci Marszałka Piłsudskiego, w czerwcu 1935 roku, podjęto uchwałę o budowie pomnika na jego cześć. W II RP nic, co związane z Wielkim Wodzem, nie mogło być skromne - postanowiono więc o budowie całej pomnikowej dzielnicy. Reprezentacyjnej, zaprojektowanej z rozmachem i przepychem. W II RP nic, co wpisywało się w takie ramy, nie mogło być projektowane przez nikogo innego, jak przez architekta Bohdana Pniewskiego.

Pniewski wygrał konkurs na projekt, a gazety pisały: Nowa Wspaniała Dzielnica. Zająć miała przestrzeń Pola Mokotowskiego. Gmachy ministerstw, luksusowe mieszkania dla wybranych, najwyższy w mieście kościół, świątynia Opatrzności Bożej. Zaczęto już pierwsze rozbiórki kamienic (i, jak pisał Pniewski, "slums"), rozpisano konkursy na poszczególne elementy. Mimo pozornego uporządkowania procesu, w realizację wielkiego projektu wkradł się chaos; jak to w II RP. Mimo to ukończono już prawie pierwszy gmach - Urzędu Patentowego (proj. R. Świerczyński) oraz szpital - i rozpoczęto część mieszkaniową. Na nowej ulicy Oleandrów wzniesiono pierwsze kamienice, a na Polnej rozpoczęto budowę Kolonii Mieszkaniowej Towarzystwa Kredytowego Miejskiego... I wtedy wybuchła wojna.

Zobacz także: "Tylko mi Panowie budować bez kantów", pogroził Piłsudski. I źle go zrozumieli

Kolonia mieszkaniowa według projektu Bohdana Pniewskiego przetrwała wojnę jako zaledwie szkielet. Więcej nie zdążono zrobić.

Bloki Bohdana Pniewskiego przy Boya-Żeleńskiego w Warszawie

i

Autor: Szymon Starnawski / Grupa Murator

W Warszawie jak w Wenecji

Układ przestrzenny wzorował na weneckim placu Świętego Marka - podłużny dziedziniec z trzech stron miały otoczyć bloki z podcieniami i cofniętym ostatnim piętrem. Placyk nosił już na planach imię Konstytucji Kwietniowej. Na jego północnym krańcu, jak przed świątynią Opatrzności, miało powstać okrągłe "baptysterium" o zagadkowej funkcji

— pisał o kolonii Grzegorz Piątek w Niezniszczalnym. Budynki dokończono już po wojnie, w 1948 roku, po dziesięciu latach od wmurowania kamienia węgielnego. Przedwojenny metraż urzędniczych mieszkań szybko zderzył się z nowymi realiami normatywu i głodu mieszkaniowego. Plany mieszkań trzeba było rozplanować na nowo, tym razem znacznie oszczędniej. Nie oszczędzał za to Pniewski na wykończeniu. Przynajmniej z zewnątrz. Elewację wyłożono płytami lubianego przez architekta piaskowca, poprzecinanego dodatkowo delikatnymi pasami z czarnego kwarcytu podkreślającego rytm okien.

Na ostatniej kondygnacji popisowe rozwiązanie architekta, znak rozpoznawczy - cofnięte piętro wyposażone w taras. Stosował je i kamienicach projektowanych dla innych, i w domu projektowanym dla siebie.

Ukończone bloki przeznaczono dla pracowników Narodowego Banku Polskiego, którego gmach również zaprojektował Pniewski. Choć po wojnie zmieniły się plany na Warszawę, architekt utrzymał swoją pozycję, kontynuując kształtowanie jej najważniejszych punktów.

W 2023 roku zakończono pierwszy etap prac konserwatorskich dawnej Kolonii Mieszkaniowej Towarzystwa Kredytowego Miejskiego.

Podcast Architektoniczny
Grzegorz Piątek. Słuszne piękno architektury
Mediateka.pl
Sponsor podcastu:
Knauf
Architektura Murator Google News