Wielkie Muzeum Egipskie a sprawa polska. Rozmowa z Moniką Arczyńską, Agatą Warmińską i Wojciechem Przyweckim

Otwarte 1 listopada 2025 r. Wielkie Muzeum Egipskie (Grand Egyptian Museum) to monumentalny obiekt o ciekawej architekturze i skomplikowanej historii. Redaktor naczelny „Architektury-murator” Artur Celiński postanowił zapytać o GEM trójkę architektów, która brała udział w jego projektowaniu: Monikę Arczyńską, Agatę Warmińską i Wojciecha Przyweckiego.

„ŻYCIE W ARCHITEKTURZE” o granicach otwartości architektury. Debata Architektury-murator
Materiał sponsorowany
Materiał sponsorowany

W artykule prezentujemy fragmenty rozmowy z architektami, której pełną wersję można obejrzeć poniżej.

Wielkie Muzeum Egipskie w rękach małej pracowni

Artur Celiński: Jest 2003 rok, konkurs na to muzeum wygrywa bardzo mała, relatywnie nieznana, bo założona 3 lata wcześniej bodajże pracownia heneghan peng architects. (...) Jak waszym zdaniem to się stało, że taka mała pracownia wygrała konkurs na jeden z największych ówcześnie na świecie budynków muzealnych?

Agata Warmińska: Pamiętam, że ich propozycja była jedną z ponad 1,5 tysiąca prac konkursowych. Tak że konkurencja była niesamowita, prawda? (...) Wydaje mi się, że mieli naprawdę silną koncepcję ideową. To, że ten projekt właściwie operował podobnymi zasadami, jak nie wiem sama – koncepcja piramid, prawda oparta na geometrii, na matematyce. Kontynuowała ten sam język.

Monika Arczyńska: Oprócz bardzo precyzyjnej geometrii, nawiązującej do tej architektury z czasów faraonów, która przetrwała do dzisiaj, ja bym jeszcze dodała dwa elementy całej tej narracji czy koncepcji, które niestety trochę zniknęły w ostatecznie zrealizowanym obiekcie. Jedno to było podkreślenie styku pomiędzy pustynią a doliną Nilu. (...) Druga rzecz, też bardzo ważna, to było zaawansowanie technologiczne, które było z jednej strony widoczne w piramidach, architekturze z czasów starożytnego Egiptu. A tutaj zaawansowanie technologiczne w budownictwie to była przede wszystkim – też niezrealizowana – ogromna ściana. Stalowa konstrukcja podzielona na trójkąty Sierpińskiego. Taki fraktal, który miał być wykonany z półprzezroczystego kamienia.

Wojciech Przywecki: Dlaczego [studio heneghan peng architects – przyp. red.] wygrało? Ja myślę, że to mógł być też fakt, że oni robili zawsze urzekające makiety. (...) A to muzeum właściwie się chowało, było wbudowane w skarpę. (...) Jak się stoi przy piramidach, to widać, że cała dolina jest kilkaset metrów niżej – i właśnie oni mieli to w koncepcji, wykorzystali różnicę poziomów.

Architektura Murator Google News
Wielkie Muzeum Egipskie

i

Autor: Mona Hassan Abo-Abda/ CC BY-SA 4.0

Rola polskich architektów w projekcie

Artur Celiński: Powiedzcie teraz, czym się w ogóle zajmowaliście w tym projekcie? Bo jestem bardzo ciekawy. Już trochę oczywiście wiem, ale nasi słuchacze czy widzowie niekoniecznie.

Monika Arczyńska: Ja dostałam fasady na początku. (...) Miałam na początku chyba wspierać właśnie ten team fasadowy, robiąc różne rzeczy, bo tych fasad tam po prostu był jakiś ogrom. A potem, jak się okazało, że mi się to podoba i całkiem dobrze mi to idzie, to zaczynałam tych fasad po prostu przejmować kolejne pakiety, więc skończyłam, właściwie prowadząc je wszystkie. Oprócz ścian wschodnich i zachodnich tak naprawdę, i też jeszcze okładziny wewnętrzne, czyli wszystkie szklenia, wszystkie okładziny kamienne.

Agata Warmińska: Ja miałam troszkę bardziej różnorodną drogę przez ten projekt. Gdy zaczęłam pracę, to po prostu mnie przydzielili do najbardziej pilnej rzeczy, która była tam do rozwiązania – rozpracowania komunikacji w części muzealnej. (...) Bardzo szybko się zorientowałam, że żeby to zrozumieć, muszę to zbudować po prostu w 3D. I stworzyłam do tego model, który pamiętam, że wtedy bardzo zaskoczył naszego szefa, który właściwie chyba się nie spodziewał, że ktoś będzie budował model 3D tunelu. (...) Potem zostało mi przydzielone zadanie, które też centralnie bazowało na pracy w przestrzeni. To była taka część głównej fasady, właściwie jedyne poza głównym wejściem otwarcie fasady na na zewnątrz.

Monika Arczyńska: Ja później to przejęłam, gdy już przyszło do rysowania.

Agata Warmińska: Tak, ale to było jeszcze wtedy w formie czysto koncepcyjnej, więc trzeba było do tego geometrię rozwiązać. I ja przez ileś tam miesięcy pracowałam nad tym. (...) Pracowałam nad pawilonami wejściowymi – to ten pierwszy styk, moment, kiedy się właściwie do tego muzeum przychodzi i chce się tam wejść, gdzie się kupuje bilety (...), łącznie z wejściowym placem. (...) Ja na przykład zaprojektowałam płot do tego do do całego terenu.

Wojciech Przywecki: Całe muzeum składało się z holu wejściowego i po lewej stronie z muzeum, a po prawej ze wszystkiego, co obsługuje to muzeum. (...) Tam była sala audytoryjna, sam już nie pamiętam, na ile osób, kino 3D, wszystkie restauracje, sklepy, biura, administracja, jeszcze jakiś salon VIP. I to wszystko trzeba było ogarnąć: jak się tam poruszają ludzie, jak się porusza obsługa, plus skoordynować to z branżami, czyli jak to wszystko ma działać. To była moja działka (...).

Podcast Architektoniczny
Kamila Szatanowska. Architektura nierynkowych ideałów
Mediateka.pl
Sponsor podcastu:
Knauf
Wielkie Muzeum Egipskie

i

Autor: Mohamed shokry algarnosy/ CC BY-SA 4.0

Nie zawsze łatwa współpraca i zmiany w projekcie

Artur Celiński: Jak się pracowało z inwestorem przy tym projekcie? (...) To jest taki projekt, gdzie może kilku ministrów kultury polecieć w międzyczasie, ale też mnóstwo potencjalnych korupcyjnych sytuacji, to są historie po prostu jak zawsze. Czy braliście również udział w tych rozmowach? Czy wam tego oszczędzono?

Wojciech Przywecki: Co pół roku, co parę miesięcy były takie jakby prezentacje na temat zaawansowania projektu (...). 40 osób przy stole. Ten team strony inwestora się właściwie troszkę zmieniał. On ewoluował w czasie. Niektóre osoby, które zaczynały – potem już ich nie było. (...) Była tam taka pani, bardzo miła, koło 50–60 lat, ze strony Ministerstwa Kultury. (...) Pamiętam, że żeby zrozumieć ten budynek, zrobiłem sobie taką makietę z kartonu, tę moją część i ją przywiozłem na spotkanie. I pokazywałem jej na tej makiecie, a ona wtedy wszystko rozumiała (...). Makieta i rysunek są bardzo uniwersalne, pewnych rzeczy nie dało się powiedzieć, no bo też nie wszyscy byli native speakerami, żeby po angielsku dobrze mówić i nie dało się pewnych rzeczy wytłumaczyć. Ale rysunek i makieta – to było super narzędzie i wtedy pamiętam, że bardzo dobrze to spotkanie poszło. Mieliśmy po prostu bardzo dużo decyzji zaakceptowanych i można było dalej pracować. (...) Trzeba było wiedzieć, jak w tym wielkim teamie znaleźć osobę, która jest odpowiedzialna za decyzje. To było momentami dosyć kłopotliwe, bo czasami w tych wszystkich mailach, tym całym procesie akceptacji gubiło się właściwie, kto tu jest decyzyjny (...). Spotkania akurat pomagały w zorientowaniu się, kto jest kim i potem już było łatwiej. (...)

Monika Arczyńska: Najpóźniej pracowałam jeszcze, robiąc to, co Agata, czyli wysyłając odpowiedzi na pytania dotyczące dokumentacji. Jeszcze pracowałam przez jakieś 3–4 lata w Polsce zdalnie dla tego biura. (...) W jakimś 2015, kiedy już trwała tam intensywnie budowa, był taki trudny moment. Było po tej całej rewolucji w Egipcie, więc Ministerstwo Kultury, które wcześniej prowadziło projekt, nie było tym samym, które go kończyło. I tam niestety w pewnym momencie zupełnie straciliśmy kontrolę nad projektem. To znaczy jeszcze odpowiadaliśmy na pytania, bo to trzeba było zrobić, ale w międzyczasie już zupełnie bez wiedzy kogokolwiek z pracowni trwały prace projektowe. Na przykład nad tą półprzezroczystą kamienną ścianą, która została zupełnie przez Egipcjan zmieniona – masakrując w ogóle zewnętrzny wygląd budynku, bo to wygląda teraz jak po prostu centrum handlowe z tymi podświetlanymi piramidami. (...) To byli jacyś inżynierowie lokalni, którzy się zajmowali raczej infrastrukturalnymi projektami albo jakimiś militarnymi, więc dlatego ten termin się później przesuwał sto razy. Tam nie było po prostu nikogo, kto by był w stanie całość ogarnąć. Taki ogromny projekt budowlany.

Agata Warmińska: Równie wielka zmiana, która po prostu zrujnowała zupełnie koncept tego budynku, to krawędź pomiędzy pustynią a deltą Nilu. Budynek był jakby na tej krawędzi, na skarpie. (...) Nie dali sobie rady ze ścianą oporową, która miała trzymać pustynię i chronić budynek przed jej naporem. (...) Ostatecznie po prostu zrównano ten teren. Prawie że do poziomu muzeum. Czyli właściwie powstało to, czego miało nie być, czyli po prostu taki budynek stojący na terenie płaskim.